Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
W przypadku kompletowania sprzętu fotograficznego na wakacje nie zawsze myślimy o filtrach. Warto to zmienić. Przeglądamy ofertę marki Hoya i podpowiadamy, jakie filtry zawsze warto mieć przy sobie.
Wakacje, urlop, wypoczynek - wszyscy tak na to czekamy. Warto zawczasu zadbać o to by nic nas nie zaskoczyło podczas wypoczynku, a efekty naszych starań uwiecznione na kartach pamięci (a może i kliszach?) były co najmniej tak dobre, jakbyśmy tego chcieli. Aparat, obiektyw i karta pamięci to zestaw absolutnie konieczny, ale większość z nas ma jeszcze odpowiednie filtry - wkręcane lub kwadratowe. A jeśli ich nie ma to przed wakacjami powinna przemyśleć ich zakup. W tym artykule pragnąłbym opisać zastosowanie tych pierwszych - tradycyjnych filtrów wkręcanych, czyli rozwiązania najbardziej popularnego na rynku.
Sama mnogość filtrów wkręcanych powoduje, że gdybym chciał opisać je wszystkie, to nie byłaby to krótka lektura. Dlatego też chciałbym przybliżyć trzy podstawowe typy filtrów: Protector, UV, oraz CIR-PL (Circular Polariser - filtr polaryzacyjny) na przykładzie produktów znanej i powszechnie szanowanej marki HOYA.
Jest to specjalna linia filtrów opracowanych na potrzeby wymagających użytkowników. Dzięki wielowarstwowej konstrukcji opartej o szkło optyczne, pozwalają one pewnie chronić przednią soczewką naszego obiektywu nawet w ekstremalnych warunkach - na przykład podczas fotografowania odcinków specjalnych WRC, zawodów crossowych, czy nawet podczas trudniejszych górskich wycieczek podczas których istnieje możliwość uderzenia o coś, a tym samym uszkodzenia obiektywu. Pamiętajmy, że znacznie lepiej wymienić filtr niż przedni element w obiektywie (różnica w cenie to często jedno zero, lub więcej).
Rolą filtra UV - jak sama nazwa wskazuje - jest niwelowanie światła ultrafioletowego, mającego negatywny wpływ na kolorystykę zdjęcia. Osoby o mniejszych wymaganiach lub z ciaśniejszym budżetem stosują go także jako alternatywę dla filtrów typu protector. W czasach analogowych, w których to królowała klisza, filtry UV były niebywale istotne - materiał światłoczuły był niezwykle czuły na promienie UV, które mogło zniszczyć nasz kadr.
W dobie fotografii cyfrowej efekt ten jest mniejszy (niektóre aparaty są bardziej wyczulone, tak samo jak niektóre obiektywy szczególnie ,,chętnie’’ przepuszczają promieniowanie UV), ale wciąż zauważalny - w szczególności w górach lub nad morzem, gdzie ilość promieniowania UV jest szczególnie wysoka, co może niekorzystnie wpłynąć na kolorystykę i naświetlenie naszych zdjęć.
Oczywiście mogą pojawić się głosy sprzeciwu, że przecież można wszystko skorygować w post produkcji, lecz wiele współczesnych aparatów oferuje świetne silniki obrazowania bezpośrednio w formacie JPG, więc lepiej zawczasu przygotować się na taką ewentualność, by móc cieszyć się pięknymi, naturalnymi zdjęciami, bez potrzeby ich poprawiania.
W czasach jakich przyszło nam żyć, technologia niebywale ułatwia nam pracę w trakcie robienia zdjęć, ale również przy ich wywoływaniu w cyfrowej ciemni, jaką są programy do obróbki. Jednakże przy całym zaawansowaniu technologicznym, jednym z niewielu efektów jakich technologia nie jest w stanie skopiować, to filtr polaryzacyjny. Pozwala on przedostać się na matrycę w aparacie jedynie promieniom światła, odbitym od fotografowanych obiektów pod odpowiednim kątem, przez co jesteśmy w stanie zniwelować niechciane refleksy świetlne powstające np. na tafli jeziora, karoserii samochodu, ale także i na liściach, zwiększając tym samym ich nasycenie i osiągając bardziej soczystą zieloną barwę roślin.
Ciekawą możliwością zastosowania filtra jest niwelowanie refleksów pojawiających się na szklanych powierzchniach, a tym samym zwiększenie ich przeźroczystości. Można to wykorzystać przy fotografii w muzeum (gdy eksponaty są skryte pod szybą) lub ulicznej (np. przy fotografowaniu kawiarni przez okno).Ta sama cecha ma zastosowanie w scenach w obrębie których fotografujemy niebo - filtr polaryzacyjny pozwoli nam osiągnąć głęboki, błękitny kolor, a także zwiększyć kontrast chmur, co pozwoli nam otrzymać bardziej trójwymiarową strukturę na naszych zdjęciach. Najbardziej spektakularne efekty uzyskamy przy fotografii tęczy, uzyskując pięknie nasycone kolory.
Siła efektu polaryzacji jest zależna od konkretnych warunków - najsilniejszy efekt uzyskamy rano i po południu pod kątem 90 stopni względem słońca. W południe musimy szczególną uwagę przyłożyć do kadrowania, gdyż efekt polaryzacji będzie zachodził wyłącznie przy zastosowaniu zasady fotografowania pod kątem 90 stopni w stosunku do słońca, czyli mając słońce na lewym lub prawym ramieniu.
Zdjęcie wykonane bez filtra
Zdjęcie wykonane z użyciem filtra polaryzacyjnego
Filtr ten ma możliwość regulacji stopnia polaryzacji poprzez obrót - warto z tego korzystać, gdyż czasami zbyt intensywna polaryzacja daje nienaturalny efekt na zdjęciu. Przy korzystaniu z obiektywu szerokokątnego niezbędne jest stosowanie filtrów typu slim (pocienianych), aby zminimalizować ryzyko powstania niechcianego zjawiska winietowania.
Oczywiście opisane przykłady są jedynie małym wycinkiem szerokiej użyteczności filtra polaryzacyjnego. Należy również pamiętać, że filtr ten zabiera nam część światła padającego na matrycę (około 2 EV). Dla przykładu, czas naświetlania równy 1/1000 s wydłuży się do 1/250 s. Jeżeli w grę nie wchodzi regulacja czasu migawki, będziemy musieli szerzej otworzyć przysłonę lub zwiększyć czułość ISO. Wartości te mogą jednak różnić się w zależności od posiadanego obiektywu.
Utrata światła jest - jak by nie patrzeć - niewielką ceną za zdjęcia bez refleksów, z żywymi barwami i bogatym kontrastem. Możemy również używać filtra polaryzacyjnego jako zamiennika lekkiego filtra ND lecz generalnie zasada jest taka, że filtr ten stosuje się, gdy zachodzi taka potrzeba, a nie zamiast filtra ochronnego czy UV.
W przypadku filtrów niejednokrotnie można zauważyć tendencję wśród pasjonatów fotografii, do zakupu tańszych rozwiązań, co jest praktyką dość dziwną. Zastanówmy się: zarówno aparat, jak i obiektyw to wydatki rzędu kilku tys. złotych. Na takie zestaw nakręcamy filtr i to właśnie od jego jakości będzie zależało dalsze obrazowanie i jakość naszych zdjęć. Jeżeli nakręcimy filtr wykonany z kiepskiego szkła i o niskiej jakości powłok (lub o zgrozo bez) będziemy mieli do czynienia z: niskim kontrastem, wypranymi kolorami, obniżoną rozdzielczością i możliwością pojawienia się flar.
Staram się polecać kupno filtrów typu UV / Protector w cenie około 10% wartości obiektywu, ze zwróceniem szczególnej uwagi na powłoki antyrefleksyjne, gdyż to od nich zależy transmisja światła - taka proporcja pozwoli nam nabyć filtr o jakości pozwalającej cieszyć się długą, bezproblemową eksploatacją naszego sprzętu, oraz pięknymi zdjęciami.
Firma HOYA posiada w swojej ofercie, specjalną serię filtrów antystatycznych (Fusion ANTISTATIC), które przeciwdziałają przyleganiu do filtra różnych niepożądanych elementów, takich jak kurz, pył, woda, co pozwala na wygodną pracę nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach.
Bez znaczenia jaki filtr wybierzemy, zawsze warto w - mojej ocenie - mieć go na obiektywie. Są osoby, które preferują osłonę przeciwsłoneczna zamiast filtra jako ochronę przedniego elementu, jest to oczywiście rozwiązanie jak najbardziej poprawne, ale sama osłona nie uchroni naszego obiektywu przed wszystkimi, potencjalnymi uszkodzeniami.
Przy dokonywaniu decyzji o tym, czy będziemy go nosić czy też nie, oraz jakiego rodzaju będzie o filtr, należy pamiętać o bardzo ważnej kwestii: wszystko co nakręcimy na obiektyw uszczelnia nam konstrukcję, nie pozwalając wilgoci, wodzie i pyłom dostać się do wnętrza obiektywu. Owszem są obiektywy uszczelnione, ale nie jest to równoznaczne z ich wodoodpornością, a przedni element (soczewka), a dokładniej jej otoczenie, jest zazwyczaj najsłabszym elementem pod względem szczelności, ze względu na znajdującą się dookoła ozdobną maskownice, oraz ewentualne ruchome elementy systemu AF. Nie muszę chyba opisywać konsekwencji dostania się niepożądanej wilgoci, lub pyłu do wewnętrznych elementów obiektywu. Zwiększone tarcie na skutek pyłu czy tez postępująca korozja mogą doprowadzić do szybszego zużycia się obiektywu, lub do jego kompletnej śmierci. Czego zdecydowanie powinniśmy się wystrzegać.
Tekst: Piotr Tomala
Artykuł powstał we współpracy z marką Hoya