Festiwal Transfotografia 2009 - relacja

Autor: Marcin Grabowiecki

4 Wrzesień 2009
Artykuł na: 6-9 minut

Trwa Międzynarodowy Festiwal Transfotografia. Do 25 września możemy oglądać dwie ostatnie wystawy: "Never Happened" Bary Prasilovej oraz "Broken line" Alnisa Stakle. Przedstawiamy relację z festiwalu.

CSW Łaźnia, fot. Marcin Grabowiecki

Międzynarodowy Festiwal Transfotografia odbywa się w Trójmieście już po raz czwarty. Tym razem jednak teren prezentacji ogranicza się wyłącznie do Gdańska. Wydarzenie nominalnie trwa dwa miesiące, jednak czas trwania wystaw nie pokrywa się na tyle, by móc zwiedzić wszystkie ekspozycje w ciągu jednego weekendu. Dziwi to tym bardziej, że liczba wystaw w porównaniu z poprzednimi edycjami jest niewielka (z ponad dwudziestu w 2008 roku liczba ta zmalała do sześciu, pokazywanych w czterech miejscach wystawienniczych). Mimo małej liczby wystaw ich poziom jest wysoki.

CSW Łaźnia, fot. Marcin Grabowiecki

Centrum festiwalowym stało się w tym roku Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia. Tam możemy zobaczyć trzy wystawy. Wszystkie zostały zaprezentowane w największym pomieszczeniu galerii. Dita Pepe pokazuje znany już wielu miłośnikom fotografii cykl autoportretów. Mamy okazję obejrzeć prace z dwóch serii "Autoportrety z kobietami" oraz "Autoportrety z mężczyznami". Chociaż powstawały one chronologicznie, zestawione razem stanowią spójną całość. Artystka pokazuje swoje zmienne oblicza. W serii aranżowanych portretów przyjmuje różne role społeczne.

Ekspozycja prac Dity Pepe, fot. Marcin Grabowiecki

Dita Pepe tak mówi o swojej twórczości:Cały czas mam wrażenie, że muszę fotografować, że to może coś zmienić. Cały czas mam wrażenie, że rzeczywistość jest poza mną i że żyję we śnie i w innym ciele. Cały czas mam wrażenie, że nie jestem wystarczająco kochana, wystarczająco piękna i inteligentna i że powinnam się wstydzić siebie samej; oto jaka potrafię być "bez kręgosłupa" gdy sie boję.

Jej twórczość leży na przecięciu fotografii dokumentalnej i reżyserowanej, artystka skutecznie zaciera granice między tymi dwoma gatunkami. W tle jej prac pojawia się echo twórczości Cindy Sherman. Zdolność Pepe do wcielania się w różnorodne role i postaci jest zdumiewająca. Oglądając wystawę, początkowo widzowie nie zauważają, że mają do czynienia z serią autoportretów. Inną kwestią jest to, że prace nie są podpisane, a wręcz "proszą się" o wyjaśnienie.

Fragment ekspozycji Joao Urbana, fot. Marcin Grabowiecki

Opisu brakuje również znakomitym pracom Joao Urbana. Z pozoru zwyczajne dokumentalne zdjęcia wnętrz wiejskich chat dużo zyskałyby, gdyby zostały opatrzone komentarzem. Nie każdy domyśla się, że artysta wychował sie w Brazylii, a fotografie przedstawiają Polaków, którzy zapuścili korzenie w stanie Parana. Na zdjęciach prezentowanych w Łaźni możemy zobaczyć kolorowy esej artysty oraz cykl czarno-białych portetów. Urban ma polskie korzenie, a jego emocjonalny związek z tematem widać na pełnych ciepła i nostalgii fotografiach. Szkoda tylko, że jest ich na wystawie tak mało. Dotyczy to zresztą również wystawy Dity Pepe. Można by spodziewać się szerszej prezentacji dorobku artystów.

Fragment ekspozycji Oiko Petersena, fot. Marcin Grabowiecki

Z całej trójki twórców prezentowanych w Łaźni najlepiej przygotowana jest wystawa Oiko Petersena "Downtown". Zapewne jest to zasługa Fundacji "Element 65", współorganizatora tej części festiwalu. Artysta prezentuje cykl portretów osób z zespołem Downa. Zdjęcia zrealizowane są w konwencji modowej. Obok każdej fotografii widnieje zestaw pytań, na które odpowiadali portretowani przez Petersena bohaterowie, co umożliwia nam jeszcze lepsze poznanie bohaterów Petersena. W osobnej sali możemy zobaczyć pokaz slajdów przybliżający nam kulisy powstania sesji. Przyjemność oglądania wystawy uzupełnia ścieżka dźwiękowa z utworem "Downtown".

Fragment ekspozycji Oiko Petersena, fot. Marcin Grabowiecki

Oiko Petersen mówi:
Downtown to nic innego jak wewnętrzne miasto/ wewnętrzny świat osób z zespołem Downa - ich osobowość, marzenia, pasje. Wierzę, że jest to świat wyobraźni - pełen koloru, jasnych świateł, niewiarygodnych, zwariowanych pomysłów, tańca, muzyki i zadziwiających przygód. Projektem tym chciałbym zaprosić na wycieczkę w głąb Downtown.

O wszystkich trzech wystawach pisaliśmy szerzej przed wernisażem.

Fragment ekspozycji Bary Prasilovej, fot. Marcin Grabowiecki

W Gdańskiej Galerii Miejskiej pokazywana jest wystawa drugiej czeskiej artystki - Bary Prasilovej. (Chyba wszyscy zauważyli, że Czesi potrafią prezentować dorobek swoich rodaków, o czym przekonaliśmy się już w trakcie Miesiąca Fotografii w Krakowie oraz Warszawskiego Festiwalu Fotografii Artystycznej.) Prace młodej artystki pokazane zostały w formie wielkoformatowych wydruków przeplatanych pracami mniejszych formatów. Prasilova wytwarza bajkowy świat, który opowiada o dzieciństwie, pięknie, dorastaniu. O wystawie pisaliśmy wcześniej.

Fragment ekspozycji Zuzy Krajewskiej, fot. Marcin Grabowiecki

W Galerii Klubu Żak swoje prace prezentuje Zuza Krajewska. Możemy zobaczyć jej cykl "Urazy". Nieduże odbitki zostały zaprezentowane w kameralnej przestrzeni klubu. Naturalistyczne zdjęcia według jednych są odważną, współczesną fotografią, u innych budzą odrazę. Więcej informacji w naszym artykule.

Niestety nie dane mi było obejrzeć wystawy łotewskiego artysty - Alnisa Stalke, która otwarta została dopiero 3 września.

Fragment ekspozycji Joao Urbana, fot. Marcin Grabowiecki

Wydarzeniem towarzyszącym festiwalu była dyskusja "Koniec fotografii artystycznej. Powód do rozpaczy czy radości?" połączona z promocją książki Adama Mazura "Kocham Fotografię", która odbyła się 27 sierpnia w CSW Łaźnia. W dyskusji, którą poprowadził Krzysztof Miękus, udział wzięli przedstawiciele trójmiejskiego środowiska fotograficznego (m.in. Witold Węgrzyn i Stefan Figlarowicz) oraz Adam Mazur. Przeciągające się spotkanie nie prowadziło uczestników w żadnym konkretnym kierunku. Fakt, że trudno było zebrać myśli, zrozumie każdy, kto spędził ponad dwie godziny w dusznym pomieszczeniu.

Wysoki poziom prezentowanych wystaw to cały czas znak rozpoznawczy Transfotografii. Szkoda tylko, że impreza straciła swój rozmach. Miejmy nadzieję, że to tylko chwilowa zmiana skali festiwalu i już za rok zobaczymy fotografię w całym Trójmieście.

Fragment ekspozycji Bary Prasilovej, fot. Marcin Grabowiecki
Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Wydarzenia
Widok jest piękny - wystawa zbiorowa Okręgu Warszawskiego ZPAF
Widok jest piękny - wystawa zbiorowa Okręgu Warszawskiego ZPAF
Stara Galeria ZPAF zaprasza na wystawę, w której udział biorą członkowie OW ZPAF. Ekspozycja to mnogość spojrzeń i interpretacji hasła przewodniego „Widok jest piękny”. Zdjęcia można...
6
Zofia Rydet. Świat uczuć i wyobraźni - mniej znane oblicze kultowej artystki w MuFo
Zofia Rydet. Świat uczuć i wyobraźni - mniej znane oblicze kultowej artystki w MuFo
Muzeum Fotografii w Krakowie zaprasza na obszerną wystawę kolaży, prezentujących bardziej liryczne oblicze Zofii Rydet, jednej z najważniejszych polskich fotografek w historii....
7
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś - ruszyła wirtualna wystawa
Instytut Teatralny zaprasza na wirtualną wystawę „Pamięć teatru. Polska fotografia teatralna od początku istnienia do dziś” dostępną pod adresem www.pamiecteatru.pl. To pierwsza w historii tak...
3
Powiązane artykuły
Wczytaj więcej (5)
zamknij
Partner:
Zagłosuj
Na najlepsze produkty i wydarzenia roku 2024
nie teraz
nie pokazuj tego więcej
Głosuj