Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
O fotografii Andrzeje Jerzego Lecha napisał Ireneusz Zjeżdżałka, fotograf i redaktor Kwartalnika Fotografia:
Fotograficzna podróż do wnętrza...
Dochodzi druga. Canal Street pod Manhattanem. Metro. Miasto goni gdzieś bez wytchnienia. Teraz już 9th Street Station. Na górze lekki deszcz, obok mnie prawdziwy Murzyn siedzi ładnie ubrany. Przede mną młodziutka "żółtka" pokazuje niebieskie majtki, bo ma bardzo krótką sukienkę. Fajnie wygląda to połączenie żółtego z niebieskim. Dużo widać, choć tracę wzrok. Ktoś je zupę, ktoś inny gada do siebie. A ja jadę i już. Andrzej Jerzy Lech, Galeria Pusta, Katowice 1999 (katalog wystawy)
Ten zapis krótkiej podróży przez Nowy Jork, datowany na 23 września 1997, pochodzi z listów - dzienników podróżnych, jakie Andrzej Jerzy Lech pisuje do wyimaginowanej postaci paryskiego tłumacza Roberto Michaela, a które zazwyczaj towarzyszą fotografiom w katalogach jego wystaw. To słowne dopełnienie obrazów, zawsze oscylujące wokół spraw najbliższych, zapewne nie bez powodów kierowane jest w kierunku Paryża, gdzie w 1839 roku oficjalnie uznano wynalazek dagerotypii. Wygląda na to, że w tym wypadku przesłanie adresowane jest wprost do kolebki fotografii.
"Dziennik podróżny" to seria fotografii powstająca od ponad dziesięciu lat, a jej tytuł określa kierunek całej twórczości Lecha. Jego fotografie to bardzo osobiste zapisy najbliższej rzeczywistości, a podróż w niej ma przede wszystkim wymiar metaforyczny - to podróż bardziej w czasie niż w sensie geograficznym. Już sama estetyka prac każe nam sięgać do przeszłości, w której odnaleźć można źródła dziewiętnastowiecznej fotografii. Wykonane przy pomocy wielkoformatowej kamery i standardowej optyki (o naturalnym, zbliżonym do naszego, kącie widzenia) obrazy są poddawane następnie żmudnej obróbce - tonowane na kolor sepii, a jakby tego było autorowi mało, dodatkowo w herbacianym barwniku - przez co stają się niepowtarzalne. O ciągłych próbach nawiązania do dawnej fotografii mówi zresztą sam autor, dedykując każdą wystawę "pamięci wędrujących fotografów". Taka ortodoksyjna postawa jest w dzisiejszym świecie, w którym coraz częściej bezduszne piksele budują naszą wrażliwość wizualną, zjawiskiem coraz rzadszym.
Uczucia są szczere, są prawdziwe, inaczej być nie może. Bez nich nie istniejemy, bez nich nie ma sztuki. Nie będą mówił o "prawdziwej sztuce", bo to nonsens. Sztuka jest prawdziwa zawsze. Jeśli nie jest prawdziwa, nie ma jej" . Szczere uczucia odnajdujemy w tych fotografiach z łatwością, a jakakolwiek ingerencja w zastaną rzeczywistość została by przez nas natychmiast wychwycona. Odnajdziemy w nich za to całą masę krótkich opowieści o tak samo bliskich sprawach, jak cytowany na początku krótki zapis przejazdu nowojorskim metrem. W pejzażach, budynkach, fragmentach miast i na opuszczonych plażach szczerość jest wartością nadrzędną i z niej powstaje, z godną podziwu determinacją, fotograficzny dziennik podróży. Jest to zresztą i nasza podróż, bo odnajdywane uczucia okazują się być nam doskonale znane i nie umykają wraz ze zmianami szerokości geograficznej - takie same towarzyszą nam w Nowym Jorku, we Florencji i w niewielkim Kopańcu. "Mała, brązowa fotografia żaglowca, stojącego w porcie gdańskim, wisząca na ścianie mego pokoju, wydaje się być cząstką jego dziennika podróży. Zastępuje i ujawnia fragmenty życia. Tak niewiele, jak niewielka ona sama. Dowodzi, że świat jest pełen spraw, które od lat wymykają się naszemu racjonalnemu pojmowaniu. Dowodzi istnienia innych światów. Światów imaginacji i uczuć". (Wojciech Zawadzki, Jelenia Góra, Polska. Piątek, 17 sierpnia 2001 roku [w:] Andrzej Jerzy Lech "Kalendarz szwajcarski. Fotografie 1981-2001, Galeria Fotografii "pf", Poznań 2001, katalog wystawy)]
fot. Andrzej Jerzy Lech "Dziennik podróżny"
{ITL|Może to zaświadcza, że to nie miejsca przywołują do życia fotografię, ale ona tkwi i rodzi się w nas samych? W końcu jej niezwykła zdolność "balsamowania czasu" pozwala kumulować nie tylko obraz rzeczywistości, ale także i uczucia, a w przypadku prac Lecha właśnie ta druga cecha zdaje się dominować, a słowne dopiski o śmierci bliskich, spotkaniach z przyjaciółmi i kolejnych nostalgicznych podróży tylko utwierdzają nas w tym, co udało się wyczytać z fotograficznych obrazów.
Podróże to nieodzowny element naszego życia. Nawet wtedy gdy nie podejmujemy ich w sensie fizycznym - w końcu najważniejsza jest odkrywcza podróż w głąb samego: "Słuchaj! Wszystko co ważne dla Ciebie i Twojej kamery dzieje się zaledwie o 5 metrów od Was. Ja już o tym wiem. A Ty?". (Andrzej Jerzy Lech, Kontakty, BWA Zielona Góra, 1989, katalog wystawy zbiorowej)] - tekst Ireneusz Zjeżdżałka
Wystawa fotografii Andrzeja Jerzego Lecha z cyklu Dziennik podróżny zostanie otwarta 13 września 2006 roku o godzinie 17 w Galerii Pustej (III piętro) w Górnośląskim Centrum Kultury w Katowicach. Ekspozycja czynna będzie do 29 października 2006.