Akcesoria
Black November w Next77 - promocje na sprzęt foto-wideo przez cały miesiąc
Galeria Bezdomna obchodziła dziś swoje czwarte urodziny. Zdjęcia na parasolkach, ubraniach, w charakterze kolczyków, flag, fotograficzny rower - to tylko niektóre z wielu pomysłów uczestników happeningu. Podczas urodzinowego pochodu mieliśmy okazję porozmawiać z Tomkiem Sikorą i Jakubem Winiarskim o dotychczasowym dorobku Galerii Bezdomnej i najbliższych planach.
Ponad cztery lata temu, 16 maja 2002 roku po raz pierwszy pisaliśmy o idei Galerii Bezdomnej: Spontanicznie tworzone wystawy fotograficzne organizowane będą w miejscach udostępnianych na ten cel na dzień, dwa lub tydzień (np. w opuszczonych wnętrzach przed remontem). Temat, forma i ilość prezentowanych prac są indywidualną decyzją autorów. Dopuszczalna jest każda forma wystawiennicza, od zwykłej odbitki do instalacji. Impreza ma charakter nieformalny, jej pomysłodawcy zakładają jednak, że rozwinie się w formę cyklicznych wystaw. Celem Galerii Bezdomnej jest więc umożliwienie prezentacji własnej twórczości wszystkim tym, którzy robią interesujące zdjęcia.
Dzisiejsza akcja organizowana na czwarte urodziny jest czterdziestym przedsięwzięciem Galerii Bezdomnej. Tuż przed południem fotograficzny pochód wyruszył z podwórka na Smolnej 16 i przemaszerował ulicą Foksal.
Dzisiejszy jubileusz był okazją, żeby porozmawiać z Tomkiem Sikorą i Jakubem Winiarskim o dorobku Galerii Bezdomnej i jej najbliższych planach:
Kiedy obserwujemy czteroletnią historię Galerii Bezdomnej, widzimy, że rozpoczęła się ona od dużych medialnych wystaw, żeby następnie rozproszyć się po całej Polsce w niewielkich ekspozycjach. Jak widzicie przyszłość tej inicjatywy, w którą stronę chcecie pójść?
Jakub Winiarski: Ścierają się dwie koncepcje: Tomek Sikora i Andrzej Świetlik stoją na stanowisku, że Bezdomna ma pobudzać do działania, aktywizować środowiska lokalne, gdziekolwiek by się odbywała i cokolwiek pokazywała.
Ja wolałbym, żeby imprezy były bardziej poukładane, spektakularne, zorganizowane. Choć tak naprawdę biję się z myślami, widząc także wiele racji w koncepcji Tomka i Andrzeja. Czasami chciałbym organizować tylko dwie wystawy w roku, ale jako wielkie wydarzenie medialne... co oczywiście nie oznacza, że będzie z tym mniej pracy - im mniej spontaniczności tym większe musi być moje zaangażowanie.
Ostatnio widzieliśmy wystawę w Łodzi, zorganizowaną w ramach Festiwalu. Poziom i ilość uczestników nie była wielka tego typu bezdomna w dużo mniejszym stopniu promuje młodych twórców, a to był jeden z jej celów
Jakub Winiarski: Łódź była tu wyjątkowym wypadkiem, została zorganizowana dosyć niespodziewanie. Dopiero na kilka dni przed wystawą dowiedzieliśmy się gdzie dokładnie odbędzie się ekspozycja, choć o terminie wiedzieliśmy już od początku maja. Ja i Andrzej Świetlik jesteśmy przeciwnikami organizowania Bezdomnej podczas trwania festiwali fotograficznych. Osoby, które bardzo często wystawiają się na Bezdomnej to studenci, a oni mają bardzo często szansę zaistnieć także na festiwalu np. w przeglądzie szkół.
Tomek Sikora: Ja z kolei uważam, że Bezdomna w czasie festiwalu jest dobrym rozwiązaniem, bo przegląd szkół nie musi wcale pokazywać najlepszych prac. Fotografie wybiera zawsze kurator ze szkoły, który subiektywnie wyróżnia określonych studentów... Może on ich lubi, może uważa, że są najlepsi, ale pamiętajmy, że to nie muszą być najlepsze prace. Zatem zrobienie wystawy dla ludzi którzy zostali pominięci w wyborze szkół jest dobrym uzupełnieniem festiwalu.
Jakub Winiarski: Warto przypomnieć, że przed Łodzią była wystawa w Piotrkowie. To było bardzo miłe spotkanie w niesamowitym miejscu - w więzieniu. Organizatorzy z Piotrkowa mieli bardzo silną wolę pracy, bardzo się zaangażowali. Przyjechało także sporo ludzi z całej Polski. Była impreza bardzo silnie integrująca środowisko.
Tomek Sikora: W Bezdomnej nie do końca chodzi o to ile było osób. Na małe, lokalne wystawy przychodzi kilkanaście, kilkadziesiąt osób, dla których taka impreza ma ogromne znaczenie. Pamiętajmy, że oni nie mają gdzie pokazać swoich fotografii, są poza tak zwanym układem, a także z dala od największych ośrodków jak Kraków, Łódź czy Warszawa. Lokalne wystawy są zatem najbliżej pierwotnej idei bezdomnej - są ludzie, którzy po prostu nie mają gdzie pokazać swojej fotografii. Część z nich nigdy nie wyjdzie poza przeciętny poziom, ale niektórzy albo zostaną zauważeni przez galerie albo dostaną dodatkowej energii, wiatru w plecy, dzięki czemu zaczną funkcjonować na wyższym poziomie. Uważam, że dużym sukcesem będzie jeśli oni fotografii nie porzucą i jeśli bezdomna skłoni ich do rozwijania się. Pamiętajmy, że ja, Andrzej i Jakub przyjeżdżamy nie po to, żeby otworzyć wystawę, ale po to, żeby porozmawiać do późnych godzin nocnych o problemach tych ludzi - i tak było zarówno w Łodzi jak i w Piotrkowie Trybunalskim.
W tej chwili w Polsce są cztery festiwale, pełne dobrze zorganizowanych wystaw, z porządnymi katalogami wydrukowanymi za pieniądze sponsorów. Marzenia marzeniami, Jakub marzy o dwóch dużych, dobrze zorganizownaych wystawach, ale takie wystawy już są - w ramach czterech festiwali.
Podsumowując: świetnie się stało, że Bezdomna rozjechała się po Polsce. Warszawa, Łódź, Kraków dadzą sobie radę, tam ludzie mają się gdzie wystawiać. My powinniśmy organizować Bezdomne dla tych, którzy tego potrzebują. A pamiętajmy, że Bezdomna daje im nieprawdopodobną satysfakcję.
Bezdomna rozjechała się nie tylko po Polsce, ale także po świecie. Eksport tej idei jest dużym sukcesem.
Jakub Winiarski: Bardzo często inicjatywę podnosili Polacy, uczestnicy polskich edycji wystaww, którzy wyjechali za granicę. Za każdym razem jest to bardzo fajne doświadczenie, choć za każdym razem jest inaczej. Na przykład w Essen - centrum sztuki zadbało o dobrą promocję, doskonałą organizację. Przybyło około setki osób. Niemcy mówili, że sami byli zaskoczeni. Zupełnie odmiennym przykładem bardzo miłego spotkania były Włochy. Bezdomna odbywała się w miasteczku zapomnianym poza sezonem letnim. Impreza nie została dobrze nagłośniona i na początku było około 15 osób, przy czym część prac przysłano z Polski i Niemiec. Miejscem wsytawy było kino, ale otwarcie zrobiliśmy przed wejściem do budynku, na ulicy pełnej spacerujących ludzi. Organizator zaczął zapraszać przechodniów i ku naszemu zaskoczeniu dużo ludzi przyszło następnego dnia i rozwiesiło swoje zdjęcia. Nie wspominając już o tak miłym akcencie jak własnoręcznie upieczona pizza oraz wino przyniesione z domowej winnicy. Z kolei Bezdomna w Nantes, która była jedynie bardzo krótką wystawą, przeistoczyła się w trwającą cały weekend imprezę. Zaś w Algerii, organizująca wystawę Polska znalazła się z brakiem zrozumienia ze strony lokalnych mieszkańców dla spontaniczności Bezdomnej. Algierczycy nie chcieli pozwolić, żeby zdjęcia eksponować w jakiś niestandardowy sposób, wszystko miało stać ładnie pod ścianą.
Jakie są najbliższe plany Bezdomnej?
Jakub Winiarski: Już 1 lipca rozpocznie się wystawa w samym centrum Gdyni, w niezwykłym, modernistycznym budynku bankowym. Pod koneic lipca planujemy wystawę połączoną z warsztatami na zamku w Gniewie, a w sierpniu Bezdomna po raz drugi zawita do Tarnobrzega. Czekamy na zgłoszenia kolejnych osób, które chcą u siebie zorganizować Bezdomną. Wystarczy skontaktować się z nami, my przekażemy odpowiednie instrukcje organizacyjne i działamy.
Wspominając ostatnie 4 lata, co uważasz za najciekawsze wydarzenie, największe zaskoczenie?
Jakub Winiarski: Nie chciałbym faworyzować, wyróżniać, bo nie chciałbym nikomu robić przykrości. Z pewnością pierwsza bezdomna była wielkim zaskoczeniem, że pomysł "załapał". Potem Bezdomna trafiła do Stoczni, i to była pierwsza ogólnpolska bezdomna na z mnóstwem bardzo dobrych prac. Doskonała pod względem fotograficznym, pełna klasycznej fotografii czarno-białej, a jednocześnie wyciszona była ekspozycja w Katowicach. Dużym zaskoczeniem był także Toruń.
Kazimierz okazał się bardzo miłym spotkaniem. Poznań był dużym zaskoczeniem, bo wydawało nam się, że środowisko poznańskiej ASP nie jest przekonane do pomysłu. Ku naszemu zaskoczeniu przyszli zarówno studenci, jak i profesorowie ASP, było to bardzo miłe spotkanie a jednocześnie fotografia na wysokim poziomie. Mógłbym tak długo wymieniać? Natomiast uważam, że naprawdę każda wystawa była wielkim sukcesem. Jeśli nie pod względem poziomu artystycznego, to takim, że udało się zaktywizować środowisko. Szczególnie w małych miastach, w których nie ma co robić, nie mówiąc już o miejscach do wystawiania fotografii. Ważne, że pojawia się taka chęć, oddolna inicjatywa. Pamiętam wypowiedź Owsiaka o Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy w czasie, kiedy nie była ona wielkim wydarzeniem, w które angażowała się telewizja. Jurek Owsiak mówił, że WOŚP jest potrzebny nie tylko dla pieniędzy. Na przykład w Koluszkach ludzie albo golą się na łyso i piją wódkę, albo biorą narkotyki, albo stamtąd uciekają. Jeśli pojawi się coś, co można zrobić, co aktywizuje środowisko i sprawia, że ludzie znajdują ciekawe zajęcie... to jest ogromny sukces. I podobną misję ma Bezdomna.
Dziękujemy za rozmowę i życzymy wszystkiego najlepszego z okazji czwartych urodzin i powodzenia na kolejne lata!