Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
„Czas pochwycony” to wyjątkowa wystawa nieznanych zdjęć przedwojennego Wrocławia i historycznego sprzętu fotograficznego we wrocławskim Ossolineum. Można na niej nie tylko obejrzeć fotografie, ale niemal przenieść się w czasie i przespacerować nieistniejącymi już ulicami Breslau.
Pochodzenie zdjęć tworzących tę wystawę owiane jest pewną tajemnicą, otóż prezentowane na niej fotografie to reprodukcje kilkudziesięciu unikatowych wielkoformatowych szklanych negatywów, odnalezionych przez historyka sztuki, nauczyciela i dziennikarza Juliusza Woźnego, który następnie przekazał je w darze Zakładowi Narodowemu im. Ossolińskich. Zapytany o to, w jaki sposób wszedł w ich posiadanie, opowiada różne zabawne historie i co chwilę zmienia wersje, a ostatecznie mówi, że nie może zdradzić żadnych szczegółów, zasłaniając się danym słowem honoru. Nieznany jest też z imienia i nazwiska autor fotografii, wiadomo tylko, że najprawdopodobniej zostały one wykonane na zamówienie Magistratu, w celach dokumentacyjno-inwentaryzacyjnych.
Na wystawie „Czas pochwycony” oglądać można nie tylko wielkoformatowe odbitki i oprawione w ramy mniejsze zdjęcia, ale także pochodzące z początków XX w. przedmioty: rowery, wózki, skrzynki pocztowe czy automaty do sprzedaży znaczków (fot. Przemysław Imieliński)
Podarowane Ossolineum szklane płyty trafiły do Działu Sztuki Muzeum Książąt Lubomirskich, a potem do ossolińskiego Działu Digitalizacji, gdzie zostały zeskanowane pod kierunkiem Mirosława Kocha, który to z kolei – dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i już zupełnie prywatnie – jest właścicielem olbrzymiej kolekcji unikatowych aparatów fotograficznych i kamer z przełomu XIX i XX w. Wpadł więc na pomysł, aby wystawę odnalezionych zdjęć połączyć z prezentacją najciekawszych eksponatów ze swoich zbiorów, ale takich, które były używane przez amatorów i zawodowych fotografów na początku XX w.
Niezwykła jakość i doskonały stan odnalezionych szklanych negatywów, a także ich duży format (13×18 cm) sprawiły, że z tych nieznanych nikomu wcześniej fotografii można było wykonać olbrzymie powiększenia w rozmiarze nawet 4,5×3 metry. Taka skala sprawia, że zwiedzający mają wrażenie przechadzania się ulicami Breslau, zaś niezwykła szczegółowość samych zdjęć pozwala podczas tego „spaceru” odczytywać szyldy, reklamy, repertuar kina, zaglądać do okien mieszkań i zapoznawać się z zawartością wystaw sklepowych. Można więc bez trudu identyfikować różnego rodzaju przedmioty i sprzęty – jest to przyjemność być może nieoczekiwana przez wizytujących, niemniej naprawdę bardzo zajmująca!
Olbrzymia skala i szczegółowość odbitek pozwala zapoznać się na przykład z ofertą breslauerskich sklepów fotograficznych. Okazuje się bardzo popularnymi wówczas markami były Zeiss i Agfa. (fot. z arch. Ossolineum)
Oprócz wielkich fasad starych kamienic, zwiedzający wystawę oglądać mogą również wiele oprawionych mniejszych reprodukcji. Zobaczyć można na nich, jak wyglądały kiedyś dzisiejsze ulice Kościuszki, Szewska, Traugutta czy Świdnicka. Ciekawym elementem niektórych fotografii jest obecność na nich zwykłych przechodniów – dorosłych, ale i bawiących się dzieci – z uwagi na zastosowany przez fotografa długi czas naświetlania uchwyconych czasami w postaci rozmytych, nieostrych sylwetek.
Te przypominające duchy postaci stanowią odczytywane dziś w sposób metafizyczny dopełnienie obrazów oraz skłaniają do refleksji nad przemianami historycznymi, a także ulotnością istnienia ludzi i miejsc. Ludzi tych bowiem, podobnie jak i części breslauerskich ulic, już nie ma – całe kwartały Breslau zniknęły w wyniku działań wojennych, a mieszkańcy zmuszeni zostali do opuszczenia rodzinnego miasta lub już nie żyją. Ich duchy błąkają się więc być może jak te ze zdjęć już nie po Breslau, lecz polskim dziś Wrocławiu...
Niemieckiemu fotografowi udało się uchwycić na zdjęciach nie tylko fasady kamienic i witryny sklepów, ale czasami także i ludzi – niekiedy są to rozmyte sylwetki dawnych mieszkańców Breslau, zaś innym razem – wyraźne postaci i ich gesty stanowiące zapowiedź nadchodzącej fali nazizmu (fot. z arch. Ossolineum)
Ekspozycję fotograficzną uzupełniają ciekawie zaaranżowane w przestrzeni auli Ossolineum różnego rodzaju przedmioty z epoki: rowery, skrzynki pocztowe, wózki dziecięce, walizki, płaszcze czy stare gazety. Ale to nie wszystko, ponieważ nie mniej interesującą i właściwie integralną częścią tej wystawy jest…
Pomiędzy wielkoformatowymi wydrukami i wiszącymi na ścianach reprodukcjami umieszczonych zostało kilkanaście gablot, w których znalazły się eksponaty z prywatnej ekspozycji kuratora wystawy Mirosława Kocha. W większości są to modele aparatów i kamer, które można było kupić w tamtych czasach, a zatem oglądane na wystawie fotografie mogłyby zostać zarejestrowane takim właśnie sprzętem. Znajdziemy tu aparaty miechowe, stereoskopowe, pierwsze modele Kodaka, aparaty używane przez fotoreporterów gazetowych, a nawet szpiegowskie. Nie zabrakło też rzutników, projektorów, światłomierzy, lamp błyskowych i starych klisz.
Drugą częścią wystawy „Czas pochwycony” jest ekspozycja historycznych aparatów i kamer z przełomu XIX i XX w., z wieloma naprawdę unikatowymi eksponatami (fot. Przemysław Imieliński)
Z częścią tych urządzeń związane są niezwykłe historie. Na przykład zwiedzający mogą obejrzeć kamerę 16 mm, która szczęśliwie wraz z jej właścicielem została uratowana z katastrofy Titanica, a także kamerę Bell & Howell, która w latach 40-tych została zamontowana w jednym z amerykańskich czołgów i była wykorzystywana do filmowania pola walki.
Wśród eksponatów wystawy „Czas pochwycony” znajduje się m.in. miniaturowy, wyposażony w wizjer optyczny aparat na film 16 mm japońskiej firmy Steky, który ma wymienny, wkręcany obiektyw, gniazdo stopki lampy błyskowej, waży tylko 140 g i pozwala wykonać ok. 24 zdjęć (fot. Przemysław Imieliński)
Zbiór tych unikatowych, historycznych aparatów i kamer to drugi ważny powód, dla którego koniecznie należy odwiedzić tę wystawę, ponieważ ich kolekcja nie jest i nie będzie w najbliższym czasie prezentowana nigdzie indziej, więc dla miłośników klasycznej fotografii jest to jedyna okazja, by ją obejrzeć.
fot. Przemysław Imieliński
Należy się jednak śpieszyć. Wystawa czynna będzie tylko do 21 lipca 2024 r. (choć planowane jest jej wydłużenie), a można ją zwiedzać od wtorku do niedzieli w godzinach 10.00-18.00.
Warto zatem zarezerwować sobie czas i wybrać się do Wrocławia do Auli Ossolineum im. Mieczysława Gębarowicza, mieszczącej się w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich, znajdującym się przy ul. Szewskiej 37.
Kto wie, czy podróż w czasie do przedwojennego Breslau nie okaże się jedną z ciekawszych waszych wakacyjnych wypraw?
Więcej informacji o wystawie na stronie ossolineum.pl.