Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Z cyklem „Menady”, Magda Hueckel zaprasza nas do eksplorowania szaleństwa jako nowej energii, która może przeobrazić się w nową formę. Od soboty w warszawskiej Galerii Jednostka.
To jest pułapka, którą Magda Hueckel zastawia na patrzącego. Twarz jest sensem. Twarz jest początkiem języka, początkiem znaczenia, początkiem spotkania. To twarz jest początkiem myślenia etycznego, to w twarzy Innego jest doświadczenie bliskości z nim. Twarz jest też doświadczeniem tajemnicy. Widzę twarz. Ale Hueckel prowadzi ze mną grę.
Ile jest osób na zdjęciu? Dwie? Czy trzy? Kim jest ta trzecia? Czy profil lewy to lewa strona twarzy? A może prawa? Do kogo należał golf, który jest teraz golfem „tej trzeciej”? Apaszka? Korale? Do kogo należały? Kto miał podbite oko? A kto zamknął oczy? Włosy? Szminka? Opadające kąciki ust? Która część twarzy wydaje się spuchnięta i chora? A przecież nie jest ani chora, ani spuchnięta. To jest tylko pułapka pochopnych skojarzeń. A imiona? Nowe imię należy do osoby, którą widzisz en face. Ata. Barfia. Boga. Data. Doka. Elra. Do którego profilu należą imiona: Irena, Wanda, Zofia? Czy imiona są ułożone alfabetycznie? Czy istnieją litery, od których nie możesz zacząć żadnego imienia? Dłonią zasłaniasz lewą połowę twarzy i widzisz nową twarz, której wcześniej nie można było dostrzec, a przecież była tam. Widzisz nową, harmonijną twarz, niezwykle piękną. Zgadujesz, dopowiadasz sobie twarze. I imiona. Próbujesz uporządkować doświadczenie. Ale to właśnie ta trzecia twarz i to trzecie imię nie dają ci spokoju.
fot. Magda Hueckel, z cyklu "Menady"
Na kogo patrzę? Jeśli profile kobiet to persony - to, co chce wywrzeć wrażenie, sprostać oczekiwaniom, spełnić wymagania społeczeństwa, zawrzeć kompromis między rolą społeczną a osobistym marzeniem bycia postrzeganym jakoś i jednocześnie ukrycia swojej prawdziwej natury - to czym jest chwila, w której twarze - maski - persony zostają porzucone i naszym oczom ukazuje się - en face - ten prawdziwy ktoś? Kto? Ten, który patrzy? Czy może, paradoksalnie, ta „nowa” twarz zawraca nas do nas samych, działa jak test Rorschacha, który musimy wypełnić własną nieświadomością? Ta właśnie nieistniejąca twarz (ale istniejąca, ponieważ to właśnie na nią patrzysz!) wytrąca ci narzędzia i zmusza do podjęcia nowej gry. Szukamy symetrii, zgodności części składowych, które złożymy w całość, dążąc do doskonałości, będziemy poszukiwać harmonii, porządku, zwierciadlanego odbicia. Ale ich nie znajdziemy. Szukamy definicji: „figura jest asymetryczna (chiralna), jeżeli nie jest nakładalna na jej obraz zwierciadlany bez przechodzenia w przestrzeń o większej liczbie wymiarów”. DNA jest asymetryczne. Ulga. Trzeba znaleźć inny, ukryty wymiar.
„Nic takiego, tyle że jakaś obłąkana wyśpiewuje bzdury: A e i o u, czym będę jutro? Najpierw byłam ziemią, potem kamieniem, potem drzewem i kwiatem… A potem otwarło się okno, wielkie, cudne okno. A e i o u, ogarnęło mnie ze wszystkich stron i byłam już jak szumiący las… Ale zamknęli mi okno, zamknęli je ciężkimi czarnymi skrzydłami. A e i o u, ziemia, kamień i drzewo i nikt nie pojmie słowa pod niemymi skrzydłami… Poza tym nic się nie stało”.
fot. Magda Hueckel, "Menady"
Incydent w szpitalu psychiatrycznym opisany przez Christine Lavant w Zapiskach z domu wariatów otwiera nową możliwość interpretacji. Hueckel zaprasza nas do eksplorowania szaleństwa jako nowej energii, która może przeobrazić się w nową formę. Staje się obietnicą, groźną i nieznaną potencją, której siła przez wieki była stłumiona. Czy kieruje nas ku temu aspektowi kobiecości, któremu boimy się spojrzeć w twarz? Ku bachantkom rozszarpującym Penteusza? Ku Christine Lavant, Virginii Woolf, Sylvii Plath, Camille Claudel i wielu, wielu innym kobietom? Hueckel chce, żebyśmy byli „twarzą w twarz”, czyli spotkali się z człowiekiem takim, jakim jest. W tym spotkaniu jest dramat, a „dramat otwiera możliwość tragedii”, jak pisał Józef Tischner. Doświadczamy czegoś niezrozumiałego i wypartego, co wymyka się językowi. Doświadczamy czegoś groźnego, czego nigdy wcześniej nie widzieliśmy tak dobitnie. Ale nasze doświadczenie jest subiektywne i na tym polega przewrotna gra Hueckel – patrząc na jej zdjęcia, patrzymy na samych siebie.
Tekst: Maja Kleczewska, “Twarzą w Twarz”
fot. Magda Hueckel, z cyklu "Menady"
Obrazy powstały z portretów realnych kobiet zgromadzonych w jednym archiwum medycznym, w które artystka wprowadziła również swój wizerunek. Menady są ideą, na którą składają się dziesiątki indywidualnych historii i doświadczeń. Menady nie spełniają oczekiwań. Są dzikie i spokojne zarazem. Niczego nie udają. Nonszalancko i odważnie patrzą w obiektyw. Nie pozują. Są autentyczne, silne i przenikliwe. Emanuje z nich intensywność istnienia. Są symbolem doświadczeń kobiecości i kobiecej siły wypieranej w kulturze od wieków. Kobiecej więzi, poczucia godności, ale także stygmatyzacji, dyskryminacji i traumy. “Menady” powstały z chęci wykreowania portretu wyrażającego doświadczenie bycia kobietą.
Fotografiom towarzyszy instalacja dźwiękowa, będąca zapisem spotkania pięciu kobiet, prowadzonego przez Joannę Halszkę Sokołowską.
Wystawę będzie można oglądać od soboty, 20 czerwca do 4 lipca 2020 roku, w Galerii Jednostka przy ul. Andersa 13 w Warszawie. W dniu otwarcia wystawy, w godz. 17.00-20.00 odbędą się bachanalia z udziałem artystki.
Więcej informacji znajdziecie pod adresem jednostka.com oraz na stronie facebookowej wydarzenia.