Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Na polskich aukcjach fotografii rzadko kiedy można zaobserwować ożywienie przekładające się na gorączkowe przebijanie ceny. W fotografię dawną inwestują głównie muzea państwowe o ograniczonych środkach i dość wąskim spektrum zainteresowań. Sprzedaż prac twórców współczesnych jest marginalna. Tymczasem na Zachodzie, a zwłaszcza w USA rynek fotografii artystycznej kwitnie, a kwoty osiągane na licytacjach często są wręcz zawrotne. Nikogo nie trzeba przekonywać, że w fotografię warto inwestować i że ma ona wartość kolekcjonerską.
To właśnie dzięki wysokiej świadomości odbiorców możliwe są takie rekordy jak ten wczorajszy. Dużą (41 x 50,8 cm) gumę Steichena, jednej z osób, które najbardziej przyczyniły się do tego, by fotografia została uznana za sztukę, wyceniono na ok. milion dolarów. Licytacja była jednak tak zażarta, że ostatecznie zatrzymała się na sumie niemal trzykrotnie wyższej! Anonimowy kupiec zaoferował 2 928 000 $ - dalej już nikt nie przebijał (czemu trudno się raczej dziwić). Wykonana przez dwudziestopięcioletniego wówczas (1904 rok) Edwarda Steichena praca jest idealnym przykładem piktorializmu, który wprowadził fotografię na salony.
No cóż, takich cen i emocji związanych z fotografią w naszym kraju nie zobaczymy pewnie jeszcze długo (jeśli w ogóle...). Ale nie zaszkodzi próbować, dlatego też kibicujemy wszelkim inicjatywom mającym na celu rozruszanie polskiego rynku obrotu fotografią. Tymczasem możemy jedynie z zazdrością obserwować, co dzieje się w "wielkim świecie"