Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Jeżeli śledzicie branżowe afery, z pewnością słyszeliście już o sprawie, jaką amerykański fotograf wytoczył marce Volvo, za bezprawne wykorzystanie jego zdjęć na Instagramie. Teraz firma obiera ryzykowną strategię obrony, która ma szansę wyznaczyć precedens w tego typu przypadkach.
Wszystko zaczęło się wiosną 2019 roku, gdy fotograf Jack Schroeder i modelka Britni Sumida wykonali prywatną sesję, na której uwiecznione zostało także Volvo S60. Gdy zdjęcia wylądowały na Instagramie, producent samochodów, a właściwie agencja obsługująca jego kanały społecznościowe, zainteresowała się fotografiami i kilkukrotnie prosiła fotografa o możliwość ich nieodpłatnego wykorzystania. Fotograf odmówił i nawet sam próbował skontaktować się z producentem w celu sprzedania licencji na zdjęcia, mimo to kilka miesięcy później zobaczył swoje zdjęcia na kontach Volvo w serwisach Instagram i Pinterest. Co ciekawe, kilka z nich miało pochodzić też z serwisu Behance, a nie z Instagrama.
Problemem był nie tylko fakt, że zdjęcia zostały wykorzystane bez pozwolenia, ale także komercyjna umowa na wyłączność, jaką modelka zawarła z innym producentem samochodów. W efekcie para złożyła pozew przeciwko producentowi samochodów, w którym domaga się odszkodowania w wysokości bagatela 1,3 mln dolarów.
Teraz, dzięki serwisowi PetaPixel poznajemy wreszcie linię obrony Volvo, którego prawnicy twierdzą, że… biorąc pod uwagę warunki korzystania z aplikacji Instagram, marka może dowolnie wykorzystywać wszystkie zdjęcia upublicznione w serwisie.
Screeny z platform społecznościowych Volvo, załączone przez fotografa do pozwu
Całą argumentację możecie przeczytać tutaj, jednak w telegraficznym skrócie, chodzi o to, że producent uważa, że Instagram oferuje użytkownikom sublicencję do wykorzystywania prac innych użytkowników. Ponadto, wg linii obrony fakt, że konto fotografa funkcjonuje jako publiczne, jest równoważne z bezpośrednią licencją na powielanie fotografii w serwisie. Co więcej, prawnicy argumentują także, że warunki korzystania z Instagrama nie opisują wystarczająca szczegółowo, że materiały znajdujące się na platformie mogą być udostępniane wyłącznie w jej obrębie, co dawać ma firmie prawo do używania ich także na zewnętrznych serwisach.
Brzmi absurdalnie, ale to jednak prawda. Wszystko rozchodzi się o zapis mówiący o tym, że umieszczone przez nas zdjęcia na Instagramie „mogą” być udostępniania przez użytkowników. Chodzi jednak u funkcje zamieszczania wybranych prac w prywatnych wiadomościach czy też opcji rozpowszechniania wybranych fragmentów relacji w ramach własnego modułu Stories (która zreszta stanowi osobny problem dla prawa autorskiego).
Jak jednak informowali już wcześniej przedstawiciele Facebooka (właściciel Instagrama), możliwość osadzania czy udostępniania treści nie może być rozpatrywania w kategorii sublicencji, dodając także, że „polityka ich serwisów wymaga, by wszystkie podmioty posiadały niezbędne prawa na użytkowanie treści od ich twórców”.
Zapowiada się na wielką przegraną Volvo? Nie tak prędko. W sprawie istotnych jest jeszcze kilka innych czynników. Po pierwsze producent ma możliwości, by procesować się latami, co w obliczu ograniczonych środków fotografa zapewne w perspektywie czasu zaowocuje rezygnacją z dalszej walki i zakończy się taką, albo inną ugodą. Do tego pewien problem stanowi również fakt, że Schroeder wykonał sesję na prywatnym terenie, nie występując wcześniej o zgodę na jej realizację do właściciela, a całej sprawy nie ułatwia również fakt, że fotograf aktywnie oznaczał markę na swoich zdjęciach, starając się wzbudzić jej zainteresowanie.
Dodatkowo, jak na razie w amerykańskim prawie nie został jeszcze ustanowiony precedens dotyczący osadzania czy udostępniania treści, także trudno do końca przewidzieć jak przepisy Instagrama zostaną zinterpretowane przez sąd. Może się bowiem okazać, że nie wszystko pójdzie po myśli twórców. Na pewno jednak przydałoby się, by twórcy serwisów społecznościowych stworzyli funkcję ułatwiającą oficjalne licencjonowanie treści firmom, poza którą wszelkie tego typu czynności uznane zostałyby za nielegalne.
O rozwoju sytuacji będziemy Was informować na bieżąco.
(fot. okładkowa: BKN Photography / Unsplash.com)