Wydarzenia
"World Unseen" - sztuka przekracza bariery dzięki potędze obrazu
Pamiętacie Paula Skinnera, fotografa, który w 2015 roku stracił panowanie nad dronem i ranił dwie osoby? Właśnie zapadł wyrok w jego sprawie - to najprawdopodobniej pierwsza taka decyzja w historii amerykańskiego sądownictwa.
W sieci co rusz możemy natrafić na wiadomości o różnego rodzaju mniejszych lub większych zajściach z udziałem dronów. Jednak do jednego z najpoważniejszych wypadków doszło w 2015 roku w Seattle. Amerykański fotograf Paul Skinner chciał z powietrza udokumentować odbywającą się wtedy paradę równości. Stracił panowanie nad dronem, który uderzył w budynek, po czym spadł na tłum poważnie raniąc dwie osoby.
Sędzia Willie Gregory uznał całe zajście za nieszczęśliwy wypadek, którego winę ponosi sprawca, czyli pilot maszyny. Dopuścił się on wykroczenia, które „zwiększyło ryzyko śmierci lub poważnych obrażeń ciała“. Z kolei asystent prokuratora, Raymond Lee podkreślił, że „mieszkańcy Seattle nie powinni obawiać się dronów spadających z nieba“, i że to właśnie fotograf stworzył sytuację, która „spowodowała szkodę“.
W efekcie Sąd skazał 38-letniego Paula Skinnera na 30 dni pozbawienia wolności i 500 dolarów grzywny.
Skinner nie skomentował wyroku. Zrobił to natomiast jego adwokat, Jeffrey Kradel. Stwierdził, że „decyzja sądu była zbyt surowa za czyn, który nie był zamierzony“. Dodał także, że „jego klient został w ten sposób potraktowany, by stać się przestrogą dla innych użytkowników donów“. Jego zdaniem było to nadużycie ze strony amerykańskiego wymiaru sprawiedliwości.
Pełnomocnik Skinnera zapowiedział już, że złoży odwołanie od wyroku. Podczas trwania postępowania, fotograf nie będzie pozbawiony wolności. Zawieszona zostanie także grzywna. Niemniej jednak, nawet w przypadku odwołania, Skinner będzie musiał odbyć certyfikowane kursy z bezpiecznego posługiwania się dronami.
Była to pierwsza tego typu rozprawa, w której osoba została oskarżona o „nieprawidłowe wykorzystanie drona w przestrzeni publicznej“. Więcej informacji możecie znaleźć na stronie www.seattletimes.com.
wykorzystane zdjęcia: www.shutterstock.com