Obiektywy
Meike AF 85 mm f/1.8 Pro - kolejna „profesjonalna” budżetowa stałka ląduje na rynku
Jak poinformowała "Gazeta Wyborcza", liczące 262 tysiące negatywów archiwum Pawła Pierścińskiego, jednego z twórców Kieleckiej Szkoły Krajobrazu, poszło z dymem. Myliłby się jednak ktoś, kto pomyślał, że jest to skutek tragicznego pożaru - artysta sam spalił bezcenne zbiory, ponieważ mimo lat poszukiwań nie udało mu się znaleźć instytucji, która chciałaby je od niego przejąć.
Od zawsze związany z Kielcami Pierściński przechowywał negatywy w jednym z pokoi swojego mieszkania. Kiedy zaczęło brakować na nie miejsca, rozpoczął poszukiwania instytucji, która chciałby przejąć choćby część zbiorów, jednak ani władze miasta, ani konserwator zabytków, ani archiwum państwowe nie wykazały zainteresowania. Po ponad 50 latach pracy twórczej Pierściński podjął niezwykle trudną decyzję o zniszczeniu swojego archiwum. Nie chciał, żeby po jego śmierci negatywy popadły w zapomnienie i trafiły na śmietnik.
Pierściński sukcesywnie spalił 262 tysiące naświetlonych przez siebie negatywów w domowej kuchni węglowej. W ten sposób z powierzchni Ziemi zniknęły bezcenne zbiory dokumentujące wiele aspektów życia Świętokrzyskiego (m.in. prace utrwalające rozwój przemysłu w tym regionie) i zawierające mnóstwo znakomitych pejzaży, z których Pierściński najbardziej słynął.
Fakt, że nie znalazła się żadna instytucja, która byłaby zainteresowana przejęciem zbiorów tak ważnej postaci polskiej fotografii, jaką jest Paweł Pierściński, może tylko smucić. Mierna to nagroda za lata, które poświęcił nie tylko robieniu fotografii, ale też pisaniu o niej, organizowaniu wystaw, wydawaniu albumów (jak choćby almanach Mistrzowie polskiego pejzażu) i innym działaniom popularyzującym tę dziedzinę sztuki