Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
O bardzo trudnej sytuacji Kodaka mówi się już od miesięcy, ale w tak złej sytuacji amerykański koncern jeszcze nie był. Ostra faza kryzysu zaczęła się w zeszły poniedziałek, gdy firma poinformowała o wzięciu 160 milionów dolarów pożyczki na "ogólne cele korporacyjne", co można tłumaczyć jako bieżące łatanie powiększających się dziur w budżecie. Odpowiedź rynku była natychmiastowa - spadek wartości akcji o niemal 27%. Nie minęło kilka dni, gdy pojawiła się informacja o nawiązaniu współpracy z kancelarią Jones Day specjalizującą się w przeprowadzaniu dużych koncernów przez proces upadłościowy. Reakcja rynku była jeszcze ostrzejsza - spadek ceny akcji o dalsze 54% do wartości 78 centów za sztukę. Już po zamknięciu sesji Kodak tłumaczył, że nie zamierza ogłaszać bankructwa, a współpraca z Jones Day będzie jedynie dotyczyć restrukturyzacji firmy. Trudno jednak przypuszczać, żeby takie oświadczenie mogło uspokoić akcjonariuszy.
Kodak, mimo znacznej utraty znaczenia w "erze cyfrowej", nadal pozostaje dużym graczem na rynku fotograficznym. Poza produktami konsumenckimi, w tym kurczącą się, ale nadal istniejącą ofertą tradycyjnych filmów światłoczułych, dostarcza również produkty dla filmu, biznesu i przemysłu. Trudno nawet spekulować, jaki wpływ mogłaby mieć upadłość Kodaka na całą branżę. Zresztą może się okazać, że już niedługo spekulacje nie będą potrzebne, a bankructwo stanie się faktem