Wydarzenia
„Wewnętrze” - Marta Zgierska i refleksje na temat domu w Galerii Centrala
Ostatnia karta pięknej historii została właśnie zapisana do końca. Firma Leica poinformowała o zakończeniu produkcji kultowej M7 - ostatniego z prawdziwych analogowych dalmierzy Leiki.
Po raz pierwszy o następcy modelu M6 z elementami elektronicznymi mogliśmy usłyszeć już w 1996 roku. Jednak wtedy aparat pozostawał jedynie w sferze marzeń, a na jego premierę musieliśmy poczekać do 2002 roku. Wtedy też w Orlando podczas Targów PMA została zaprezentowana Leica M7. Model ten - w tamtych czasach - był prawdziwym ewenementem w świecie Leiki. Zapewniał bowiem między innymi program automatycznej ekspozycji przy priorytecie przysłony.
Poza tym M7 to bardzo precyzyjna i wytrzymała magnezowa konstrukcja. Aparat wykonano w większości ręcznie lub przez maszyny, które pozostały prawie niezmienione przez ponad 70 lat. Niektóre z nich, jak np. maszyna do szycia, spod której wychodzą płócienne kurtyny migawki, nie były modyfikowane w ogóle.
- W dzisiejszych czasach wszechobecnej cyfryzacji Leica M7 pozostaje przede wszystkim precyzyjnym instrumentem mechanicznym. Przekształca fotografowanie w ekscytujące i zmysłowe doświadczenie. Leica M7 dostarcza czystą przyjemność z uchwycenia każdej klatki, zapewniając przy tym doskonałe rezultaty - możemy przeczytać na stronie producenta.
Teraz o analogowej Leice M7 możemy już mówić w czasie przeszłym. Producent bowiem podjął decyzję o całkowitym zaprzestaniu produkcji tego modelu. Jednak M7 wciąż będzie dostępna w sprzedaży, do wyczerpania zapasów. Za nowy egzemplarz (w wersji srebrnej lub czarnej) przyjdzie zapłacić ponad 20 tys. zł, ale liczba sztuk może być już mocno ograniczona. Więcej informacji o tym modelu znajdziecie na stronie producenta.