Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
PMA 2005. Zgodnie z oczekiwaniami Canon zaprezentował następcę niezwykle popularnego modelu EOS 300D. Nowy EOS 350D jest mniejszy, ale szybszy od poprzednika, oferuje zdecydowanie ciekawszy zestaw funkcji i wyposażony jest w sensor CMOS o rozdzielczości 8 Megapikseli. Canon zrobił poważny krok w stronę odzyskania części rynku.
Trudno powiedzieć czy scenariusz, który realizuje się na naszych oczach był od dawna ułożony w siedzibie głównej koncernu Canon. EOS 300D, choć miał liczne wady (a raczej braki) zapoczątkował rewolucję - był pierwszą lustrzanką cyfrową dostępną dla średnio zamożnych pasjonatów fotografii. Potem na rynku pojawił się zdecydowanie ciekawszy Nikon D70 co spowodowało spadek zainteresowania propozycją Canona. Niemniej od tamtych premier minęło sporo czasu i powiększyła się grupa użytkowników wyczekujących czegoś pośredniego - dobrze wyposażonego aparatu dla amatorów, po przystępnej cenie.
Gdy pojawił się 300D narzekaliśmy na brak niektórych ważnych funkcji - dostępu do wyboru trybu pomiaru ostrości oraz metody pomiaru światła. Można było tłumaczyć to tym, iż Canon nie chciał robić konkurencji swojemu własnemu produktowi - skierowanemu do zaawansowanych użytkowników modelowi EOS 10D. Przyszła jednak pora na krok do przodu. Jeśli strategia Canona nie była od dawna zaplanowana, to znaczy, że dział marketingu japońskiego koncernu czyta testy i słucha opinii wypowiadanych na forach internetowych.
Najistotniejsze zmiany już zasygnalizowaliśmy. EOS 350D wyposażony został w sensor CMOS w formacie APS-C o całkowitej liczbie 8.2 mln pikseli. Maksymalne rozmiary obrazu to 3456 x 2304. Jednak z punktu widzenia pracy z aparatem ważniejsze są poprawki w obrębie funkcji - użytkownik może wybrać jedną z trzech metod pomiaru światła oraz jeden z trzech trybów automatycznego strojenia ostrości. Przypomnijmy, że EOS 300D miał tzw. tryby wiązane, gdzie metoda pomiaru światła / ostrości była przywiązana do trybu ekspozycji (bez możliwości wyboru ręcznego).
Za przetwarzanie danych odpowiada sprawdzony procesor DIGIC II, stosowany także w niektórych zaawansowanych konstrukcjach marki Canon. Ze specyfikacji wynika też, że 350D zyskał nowy, pojemniejszy i szybszy bufor pośredniczący między procesorem a kartą pamięci. W trybie zdjęć seryjnych możemy wykonać do 14 ujęć w jednym ciągu z prędkością 3 kl/sek. (w 300D 2.5 kl/s, do 4 zdjęć w serii). Różnica jest wyraźna.
Kolejne dodatki, o których wspomina informacja prasowa to: funkcja blokady lustra (dla zminimalizowania drgań aparatu) oraz tryb synchronizacji błysku z drugą kurtyną migawki. Skoro o lampie mowa to została ona nieco podniesiona w stosunku do osi optycznej (mniejsze ryzyko powstawania efektu czerwonych oczu). Jeśli do aparatu przymocujemy jedną z lamp Canon Speedlite realizowany będzie pomiar światła błyskowego E-TTL II, w którym brana jest pod uwagę informacja o dystansie od obiektu (w 300D był to "zwykły" E-TTL). EOS 350D zgodny jest także z systemem synchronizacji bezprzewodowej (podczerwień). Z poziomu aparatu można skorygować siłę błysku w skoku 1/2EV lub 1/3EV.
Ostatnia właściwość dotyczy także pomiaru światła stałego. Zakres korekty jest taki sam jak w 300D, +/-2EV, ale teraz możemy zdecydować czy skok ma wynosić 1/2EV czy 1/3EV. Choć informacja prasowa o tym nie wspomina, domyślamy się, że dotyczy to także bracketingu ekspozycji (serii ze zmienną naświetleń).
Canon EOS 350D oferuje kompletny zestaw trybów pracy, od programów tematycznych, poprzez automatykę ekspozycji z zadanym czasem, przysłoną lub głębią ostrości, aż do trybu nastaw manualnych. Nowością jest natomiast przeniesiony z zaawansowanego EOSa 20D tryb monochromotyczny z opcją nałożenia filtrów cyfrowych. Także opcje balansu bieli zostały rozbudowane w stosunku do 300D. Poza znanymi trybami balansu predefiniowanego, definiowanego ręcznie oraz bracketingu balansu, mamy do dyspozycji korektę balansu (2 skale w szerokim zakresie +/-9) oraz funkcję doboru temperatury barwowej na skali Kelvina.
Oczywiście EOS 350D zgodny jest z całą linią obiektywów Canon EF / EF-S, w tym z nowym modelem EF-S 60mm F2.8 Macro USM. Nie zmienił się też za bardzo układ celowniczy - obraz dociera do wizjera za pomocą układu luster (tzw. Porro), co wpływa na obniżenie kosztów produkcji aparatu. Co prawda informacja prasowa wspomina o nowej jaśniejszej matówce, a zgodnie ze specyfikacją obraz w celowniku można ogarnąć z minimalnie większej odległości, ale tu nie spodziewamy się cudów.
Aparat sprzedawany będzie tylko w wersji czarnej! W zestawie znajdzie się akumulator i ładowarka. Wśród akcesoriów opcjonalnych warto zwrócić uwagę na nowy uchwyt pionowy BG-E3. Na razie nie znamy ceny sugerowanej. Jeśli będzie ona tak atrakcyjna (relatywnie) jak w wypadku EOSa 300D, to dział marketingu Canona może zacząć oblewanie sukcesu rynkowego.