Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Gratulujemy zwycięstwa w 5-boju. Na konkurs przesłałeś bardzo różne zdjęcia. Jaki gatunek fotografii jest Ci najbliższy?
Bardzo dziękuję. 5-bój przyniósł mi wiele frajdy i był ciekawym wyzwaniem, ponieważ mogłem trochę odejść od swojego ulubionego tematu w fotografii, jakim jest człowiek. A najbliższy mi gatunek to chyba szeroko rozumiany portret.
Co Cię najbardziej pociąga w tym gatunku? Jakiego rodzaju portrety lubisz wykonywać najbardziej?
Myślę, że najciekawsze portrety to takie, w których kryje się jakaś historia: człowieka, miejsca, wydarzenia itd. Takie lubię oglądać, takie lubię robić i takie chciałbym robić. To jest chyba największe wyzwanie w fotografii portretowej. Trudno tu podać jakiś przepis bądź uniwersalne porady. Ja się tego uczę i pewnie będę uczył przez cały czas zajmowania się fotografią.
Czy możesz opowiedzieć coś o swojej podróży do Chin. Co Cię najbardziej zafascynowało w tym kraju?
Tak do końca to nie była podróż. Przeprowadziliśmy się z moją narzeczoną do Pekinu na prawie rok. Miałem ułatwione zadanie, bo ona już tam wcześniej mieszkała.
Najbardziej zafascynowali mnie życzliwi ludzie i ich codzienność, z jednej strony tak różna od naszej, ale w rzeczywistości bardzo podobna. Na każdym kroku widoczne są kontrasty, od skrajnej biedy po ostentacyjne bogactwo. W Chinach wszystko teraz musi być największe i najlepsze, nikt nie liczy się z konsekwencjami. Obok globalnych aspektów, z którymi głównie kojarzone są Chiny, mieszkają tam zwykli ludzie, mający swoje problemy, radości, marzenia. To kontakt z nimi właśnie był dla mnie najcenniejszy. Zapamiętałem też prawdziwą kuchnię chińską, niesamowicie różnorodną, o której wcześniej nie miałem zielonego pojęcia.
Jaki materiał zdjęciowy przywiozłeś z Chin?
Bardzo różny. Dużą rolę odegrali ludzie, od przypadkowo spotkanych na ulicy, po osoby bliżej już poznane. Interesowało mnie zobaczenie jak żyją, mieszkają, bawią się w wolnym czasie itd. Sporo też jest fotografii dokumentalnej, streetowej. Na pewno materiał ten jest nieskończony i muszę tam jeszcze wrócić.
Zdjęcia z Chin publikowałeś na blogu fotomadeinchina.blogspot.com. W jaki sposób wybierałeś materiał do publikacji?
Przede wszystkim ten projekt zrobiliśmy we dwoje razem z moją narzeczoną Anią, co przy okazji ułatwiło nam zadanie, jakim jest wybór i układanie dość obszernego materiału. Staraliśmy się układać to tematycznie, a nie chronologicznie.
Blog ten ma na celu pokazanie miejsc, w których mieszkaliśmy i które pokochaliśmy, naszymi oczami. Takie Nasze Chiny. Nie jest to na pewno czysto dokumentalny projekt, który w sposób obiektywny ma pokazywać jakie są dzisiejsze Chiny. Zresztą nie wiem czy w ogóle jest to możliwe, przy takiej różnorodności, wielkości i dynamice zmian, jakie tam zachodzą.
Czy zamierzasz wykorzystać gdzieś jeszcze prace publikowane na blogu?
Tak, jak najbardziej. Temat Chin cały czas jest interesujący i myślę, że znajdą się media czy to cyfrowe czy inne, w których ten materiał mógłby zaistnieć.
Kim się inspirujesz?
Nie mam ulubionych nazwisk, które mógłbym od razu wskazać, tym bardziej, że to cały czas się zmienia. Kiedyś np. lubiłem i inspirowałem się klasykami fotografii streetowej, natomiast teraz, coraz bardziej fascynuje mnie fotografia współczesna, dokumentalna. Najważniejsze jest dla mnie, aby coś intrygowało, zaciekawiało. Lubię takie projekty, kiedy w trakcie ich oglądania stwierdzam z zazdrością: dlaczego to ja nie wpadłem na taki pomysł? A sam obraz może być "tylko" narzędziem do przekazania treści bądź idei. Nie musi być ładny, jeśli całość w jakiś sposób intryguje.
Czy fotografia jest tylko Twoim hobby czy utrzymujesz się z niej?
Mam to szczęście, że jest jednym i drugim. W obu przypadkach sprawia mi radość.
Jakiego rodzaju zlecenia realizujesz?
W fotografii komercyjnej również staram się obracać wokół człowieka. Są to m.in. portrety dla potrzeb korporacji bądź do kampanii reklamowych, fotoreportaże itp. Realizuję również sesje produktowe, które potrafią być ciekawym wyzwaniem.
Oprócz fotografii zajmujesz się także projektowaniem graficznym. Jak te dwie dziedziny wpływają na siebie?
Ten wpływ jest oczywiście duży. Chociażby dlatego, że w wielu przypadkach fotografia jest nieodłączną częścią całości projektu. W skrócie, te dziedziny są bardzo podobne do siebie i opierają się na umiejętnym przekazywaniu treści. Z racji swojej specyfiki i tego, że z siebie korzystają, całkiem dobrze się uzupełniają i wzajemnie przenikają. Choć projektowanie graficzne korzysta bardziej z fotografii niż na odwrót.
Pracujesz teraz nad jakimś materiałem?
Tak, chciałbym się w tej chwili skupić nad projektem, który pokażę na Photo Fringe w Krakowie.
Masz już pomysł na wystawę?
Mam, choć wymaga on jeszcze pracy, ale już wiem, w którą stronę chcę iść. Chciałbym, aby projekt ten był w jakiś sposób intrygujący i niekoniecznie dosłowny. Na pewno będzie on opowiadał o człowieku, o jego ingerencji w naturę i jej przestrzeń, ale niekoniecznie sam człowiek będzie na pierwszym planie. Sam jestem ciekaw efektu i mam nadzieję, że zaskoczę nie tylko siebie.
Paweł Stelmach ur. 1977 r. Absolwent Warszawskiej Szkoły Fotografii. Pracuje jako projektant grafiki użytkowej.
Wybrane publikacje i wystawy:
2008: "Album dla Gdańska" - Gdańska Galeria Fotorgrafii Muzeum Narodowego w Gdańsku
2009: Wystawa zbiorowa - Waalwijk, Holandia
2009: Wystawa "Moja Tarczyńska na Tarczyńskiej" - Mironalia, Warszawa
2010: Grand Prix ATT Photo Award