Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Już za kilka dni na naszych łamach ruszy konkurs fotografii nocnej. Dziś w ramach inspiracji przedstawiamy Wam rozmowę z Łukaszem Biedermanem.
Fotopolis.pl: Fotografia nocna nie jest łatwą dziedziną. Jak udaje Ci się uzyskać satysfakcjonujące efekty?
Łukasz Biederman: Faktycznie, fotografia nocna wymaga chyba przede wszystkim pewnej umiejętności przewidzenia, jaki będzie efekt naświetlenia klatki. Ja początkowo eksperymentowałem głównie z aparatem cyfrowym, dzięki czemu miałem pełną i natychmiastową kontrolę nad uzyskiwanymi efektami. W ten sposób, po jakimś czasie, wiedziałem jak będą wyglądały oświetlone obiekty, jaka będzie gra świateł i cieni. Oczywiście bardzo ważne jest również to, jak mierzyć światło, jak korzystać z korekcji ekspozycji lub na jakie dodatkowe czynniki zwracać uwagę. Jednym z takich czynników mogą być poruszające się obiekty; ludzie, samochody, samoloty, które w czasie otwarcia migawki na kilka sekund lub kilka minut, mogą niechcący znaleźć się w kadrze.
Przykładowo, smuga świateł uzyskana z poruszającego się samochodu może pomóc lub zaszkodzić fotografii; trzeba od początku mieć jasną koncepcję, jaki finalnie efekt chce się uzyskać. Czasami można być mocno zaskoczonym skutkami obecności takich ruchomych obiektów. Kiedyś zdziwiło mnie pojawienie się na zdjęciu kropkowanej linii, na tle ciemnego nieba. Początkowo myślałem, że jest to jakieś zabrudzenie lub uszkodzenie negatywu. W rzeczywistości był to przelatujący w tle samolot, z migającym przez cały czas sygnalizatorem, który w ten sposób utrwalił się na kliszy, w czasie sześćdziesięcio sekundowego naświetlania. Podobnie zaskoczył mnie efekt przesuwających się po niebie gwiazd, przy czasie naświetlania rzędu nawet półtorej minuty. Aparat po prostu często rejestruje to, czego ludzkie oko nie jest w stanie zauważyć.
Inne czynniki, które mogą mieć istotny wpływ na nocne zdjęcia to wszelkiego rodzaju odbicia świetlne, pochodzące z reflektorów czy latarni. One również mogą pomóc, ale i czasami zaszkodzić. Różne obiektywy reagują w różny sposób. Dobrze jest być świadomym tego, czy takie odbłyski chcemy widzieć na zdjęciu i jeśli tak, to w jakiej postaci. Są oczywiście dostępne specjalne filtry do kontroli tego rodzaju refleksów, ale nigdy z nich nie korzystałem.
Z kolei po naświetleniu zdjęcia istotne jest właściwe przygotowanie materiału do wywołania lub do prezentacji na ekranie komputera. Ja osobiście korzystam z programu graficznego, używając w zasadzie dwóch podstawowych funkcji: regulacji poziomów oraz balansu kolorów. W ten sposób można zniwelować wypalone fragmenty obrazu, wyciągnąć szczegóły w ciemnych miejscach, czy zlikwidować niekorzystne dominanty kolorystyczne, przy jednoczesnym zachowaniu wizualnej naturalności obrazu.
Podsumowując, wszystko to jest kwestią doświadczenia i uważam, że w stosunkowo szybkim czasie, każdy jest w stanie nauczyć się przynajmniej podstaw w tej dziedzinie fotografii.
Czy możesz opowiedzieć o swoim sposobie pracy?
Jeśli chodzi o zdjęcia nocne, fotografuję przede wszystkim małe miasteczka, wioski lub przedmieścia dużych miast, po zapadnięciu zmroku. Późna pora, puste chodniki, specyficzne oświetlenie - to czynniki, które moim zdaniem zdecydowanie pomagają zbudować ciekawy, nocny klimat na zdjęciu. Wypatrywanie kadrów to w moim wypadku głownie podróżowanie samochodem w miejsca, które wcześniej planuję, lub które wybieram na bieżąco, spontanicznie kierując się pewnego rodzaju intuicją. Czasami zdarza się, że przejeżdżam tak, przez pozamiejskie tereny, kilkadziesiąt kilometrów, zanim zdecyduję się w jakimś miejscu zatrzymać. Oczywiście nie wszędzie można dojechać, dlatego często parkuję samochód i po prostu spaceruję ze statywem i z aparatem. Wszystko zależy od tego, czy trafię na coś ciekawego. Najczęściej pracuję sam, dzięki czemu mogę działać w pewnego rodzaju spokoju i skupieniu. Mam świadomość, że z punktu widzenia bezpieczeństwa jest to czasami wariant nieco ryzykowny, dlatego staram się unikać niebezpiecznych miejsc i jak do tej pory szczęśliwie nie trafiałem na żadne groźne sytuacje.
Używasz dodatkowego oświetlenia? Jak naświetlasz materiały? Przy użyciu jakiego sprzętu pracujesz?
W nocnych pejzażach używam głównie światła zastanego. W pojedynczych przypadkach zdarzało się, że dopalałem plan, na przykład światłami samochodu. Raczej unikam lampy błyskowej, głównie ze względu na charakter moich zdjęć; zawsze staram się, żeby oddawały one klimat i wygląd prezentowanych miejsc, w możliwie najbardziej realistyczny sposób.
Co do sprzętu, na którym pracuję, to w chwili obecnej jest to jedynie średni format. Do niedawna fotografowałem manualnym aparatem Hasselblad 500C/M, z klatką negatywu 6x6cm. Z czasem jednak zdecydowałem się na format 6x7cm, który daje mi zdecydowanie więcej swobody w komponowaniu kadru; stąd decyzja o zamianie Hasselblada na system Mamiya RB67. Co do materiałów, stosuję głównie klasyczne negatywy barwne: Fuji Reala i Kodak Portra, ISO160 i ISO400.
Kim się inspirujesz w swojej twórczości?
Inspiruje mnie bardzo wielu artystów, i to wcale nie tylko fotograficy. Muzyka, filmy, komiksy, książki - wszystko to w jakimś stopniu przekłada się na to jak, oraz co fotografuję. Naturalnie oglądam mnóstwo fotografii i oprócz konkretnych autorów z pewnością ważny wpływ na moją twórczość ma cała masa obrazów, które napotykam w w albumach czy w Internecie.
Z fotografią nocną chyba najbardziej kojarzy mi się Todd Hido. Jego wrażliwość zdecydowanie do mnie przemawia. Z Polaków fotografujących nocą, na pewno warto znać zdjęcia Szymona Rogińskiego. Poza tym autorów, którymi się zachwycam, jest naprawdę bardzo wielu. Z takich moich świeżych odkryć wymieniłbym takich twórców jak: Joel Sternfeld, Mark Power, Ian Baguskas, czy Lars Tunbjork. Mam wrażenie, że chyba nigdy nie uwolnię się od ich obrazów.
Co fascynuje Cię w nocnych widokach, krajobrazach?
W fotografii szczególnie fascynuje mnie krajobraz miejski. Miasto to prawdziwa kopalnia ciekawych tematów. Każdy może znaleźć tu dla siebie coś interesującego. Osobiście poszukuję miejsc, które przyciągają swoją specyficznie tajemniczą atmosferą. Na moich zdjęciach bardzo często nie ma człowieka; jest tylko to, co po sobie w danym momencie pozostawił. Staram się, żeby zdjęcie było w jakiś sposób niedopowiedziane; żeby widz mógł się jedynie domyślać, co działo się przed, a co po wyzwoleniu migawki. Takie fotografie sam lubię oglądać i takiemu klimatowi sprzyja fotografowanie nocą.
Święta Bożego Narodzenia i Sylwester to czas wielu iluminacji świetlnych. Czy masz jakieś sposoby na fotografowanie kolorowych świateł i sztucznych ogni nocą?
Jeśli chodzi o iluminacje świetlne, wiadomo, że fotografowanie zaczyna się dopiero po zachodzie słońca. Stosunkowo ważne jest jednak jaki czas po zmroku wybierzemy. Moim zdaniem najładniejsze efekty można osiągnąć, kiedy jeszcze nie zapadły zupełne ciemności, czyli dosyć krótko po zachodzie słońca. Takie szare światło pozwala na uzyskanie bajkowo-pocztówkowego efektu, tworząc sielankowy krajobraz, ożywiony kolorowymi lampkami na choinkach, iluminacjami na budynkach i przytulnym światłem w oknach domów. Wydaje mi się, że w niektórych przypadkach, szczególnie gdy na zewnątrz jest już dość ciemno, pomocna może okazać się korekcja ekspozycji np. o +1EV względem pomiaru matrycowego, czyli lekkie prześwietlenie zdjęcia. Dzięki temu pejzaż nabiera pewnej lekkości, uwidacznia się znacznie więcej szczegółów, znikają nieprzyjemne dla oka ciemności.
Co do fotografowania fajerwerków nie mam dużego doświadczenia, ale gdybym miał zamiar zrobić takie zdjęcia, na pewno wybrałbym fotografowanie ze statywu. Później zastanowiłbym się nad przysłoną i czasem naświetlania. Przysłonę zostawiłbym raczej otwartą, rzędu f1:3,5-5,6, ponieważ ostrość ustawiona będzie na nieskończoność i głębia ostrości nie będzie tu raczej pomocna. Dzięki otwartej przysłonie będzie można pracować na stosunkowo niskich czułościach, na przykład ISO400. Co do czasu naświetlania, jeśli będzie on zbyt długi (rzędu kilkunastu lub kilkudziesięciu sekund), efekt będzie prawdopodobnie taki, że na niebie uzyskamy mnóstwo świetlnych smug, odzwierciedlających ruch sztucznych ogni. Jeśli czas naświetlania będzie krótszy, rzędu jednej sekundy, wówczas uzyskamy obraz jakby zamrożonych w miejscu rozbłysków. Dlatego trzeba znowu zdecydować, którym rezultatem jesteśmy bardziej zainteresowani i jeśli to możliwe, najlepiej podglądnąć pierwsze efekty na ekranie cyfrowego aparatu. Wtedy, po wstępnej ocenie uzyskanego obrazu, można wprowadzić ewentualną korektę czasu. W takiej fotografii musimy niestety zdać się na stosunkowo dużą przypadkowość, bo wiele będzie zależało od intensywności pojawiania się kolejnych rozbłysków sztucznych ogni.
Jakich rad udzieliłbyś wszystkim, którzy chcą się zająć fotografią nocną?
Uważam, że przed naciśnięciem spustu migawki trzeba wiedzieć, co chce się na zdjęciu pokazać, czy zdjęcie ma być tętniące blaskiem i barwami, czy może raczej nastrojowe i wyciszone, jedynie z delikatnym światłem w tle. Możliwości jest tutaj oczywiście mnóstwo. Reszta to już tylko technika, trochę prób w plenerze, trochę w ciemni lub na komputerze.
Dla zupełnie początkujących przydatne mogą być podręczniki o podstawach fotografowania. Do zdobywania doświadczenia na pewno pomocne są tutaj również aparaty cyfrowe, które dają możliwość podglądu zdjęć, zaraz po ich zrobieniu. Można wtedy na bieżąco dokonywać korekcji ekspozycji lub kadru.
Fotografia nocna to nic innego jak wykorzystanie podstawowych zasad obsługi aparatu. Najważniejsze więc, żeby zamiast siedzieć w domu, po prostu ruszyć w plener i próbować.
Łukasz Biederman (ur. 1977, Szklarska Poręba). Mieszka i pracuje we Wrocławiu. W fotografii najchętniej dokumentuje przestrzenie miejskie, z naciskiem na miejsca owiane specyficznie tajemniczą atmosferą.
Strona autora: www.lukaszbiederman.com.