Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora
Nadal można spotkać je w Wiedniu: kawiarenki, zajazdy, Branntweiner (małe miejsca do picia, otwierane wcześnie rano), lub - jak okrzyknęli je sami klienci - nory, w których czas się zatrzymał. Mimo złej sławy jaką okryły się te miejsca, Klaus Pichler i Clemens Marschall zaglądali do nich przez cztery lata. Pichler fotografował gości, ich codzienne szaleństwa i dramaty; Marschall przeprowadzał wywiady z właścicielami, by poznać ich punkt widzenia. Dla wielu klientów to jedyne miejsca, w których mogą znaleźć kogoś do rozmowy. Zwykle cały bar bierze udział w jednej dyskusji. Są jak rodzina ze swoimi własnymi, codziennymi rytuałami.
- Projekt „Golden Days Before They End” rozpoczął się w 2012 roku, kiedy Clemens Marschall zapytał się mnie, czy chcę popracować razem z nim nad pewnym tematem. Chadzał do niektórych z barów i zauważył niesamowitą atmosferę. Mi też się ona udzieliła – tłumaczy Pichler.
fot. Klaus Pichler, z książki "Golden Days Before They End"
- Zaczęliśmy dość intensywnie pracować nad projektem. Czuliśmy, że musimy być szybcy, bo coraz więcej tych miejsc zostaje zamykanych. Nieraz zdarzyło nam się, że weszliśmy do baru po raz pierwszy i okazało się, że w ciągu najbliższego miesiąca, czy nawet tygodnia, ma zostać zamknięty; w innych przypadkach zastawaliśmy zaryglowane drzwi nawet bez uprzedzenia. Włożyliśmy w ten projekt dużo wysiłku, ponieważ wiedzieliśmy, że to może być ostatnia szansa na udokumentowanie miejsc, które kształtowały oblicze miasta przez dziesięciolecia. - dodaje.
Przy stoliczkach kwitnie handel na zasadzie barteru, a ludzie dbają o siebie nawzajem - to małe grupy, do których można dołączyć jedynie po pewnym czasie próby. Ale kiedy już się to uda, stajesz się częścią rodziny, pijącej razem dzień w dzień.
Branntweiner otwierają się o piątej rano, inne kawiarnie o dziewiątej, a niektóre nawet wieczorem tak, aby zapewnić 24-godzinny serwis dla starszego pokolenia pijących. Wiele meble pochodzi z lat 60. XX wieku - podobnie jak niektórzy klienci. Jedyną oznaką niszczącego działania czasu jest to, że ludzie umierają. A wraz z nimi coraz więcej austriackich „nor”.
fot. Klaus Pichler, z książki "Golden Days Before They End"
- Na jednej fotografii widać pistolet. Jest prawdziwy. Właścicielka baru była znana z posiadania broni i trzymania jej na wierzchu, by ludzie czuli respekt. Niestety, zmarła rok temu, a bar został zamknięty. Gdy w latach 90. strzelby były dostępne na zezwolenie, również miała jedną za ladą, nazwała ją „Franziska”. Wyznała nam, że musiała jej użyć tylko raz: w Sylwestra, bardzo pijana, gdy postanowiła powitać Nowy Rok strzelając w powietrze. Niestety, trafiła w linię elektryczną i cała ulica spowiła się w mroku na resztę nocy. – opowiada fotograf.
Aktualnie Klaus Pichler skupia się na następnej książce, „This will change your life forever”. Jest to zupełnie inny rodzaj pracy, bardziej koncepcyjnej. - Jestem ciekaw reakcji odbiorców. Jak zawsze, pracuję równocześnie nad dwoma projektami: dokumentalnym i koncepcyjnym, uwielbiam żonglować między tymi dwoma podejściami do fotografii. – wyjaśnia. Premiery obydwu książek są zaplanowane na wrzesień 2016.
Więcej projektów autora znajdziecie pod adresem kpic.at.