Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Dobiegł końca konkurs na recenzję wystawy lub książki fotograficznej, który ogłosiliśmy razem z Leica Gallery Warszawa. Albumem Jacka Poremby "13" z autografem autora postanowiliśmy nagrodzić recenzję Joanny Figarskiej, która pisze o wystawie Damiana Chrobaka "Make-up line", która była prezentowana w dniach 25.02-19.03.2012 w Firleju we Wrocławiu.
Poniżej publikujemy zwycięski tekst. Gratulujemy laureatce!
"Intymność w wielkim mieście"
Szminka, puder, zalotka, kredka... Metro, ruch, publiczność - kiedyś te słowa nigdy nie znalazłby się w jednym zbiorze, określającym i charakteryzującym pewne zjawisko społeczne, któremu bliżej przyjrzał się Damian Chrobak. Wystawa "Make-up line" z początku może wydawać się zabawnym żartem fotografa. Kobiety w dziwnych, czasami wręcz śmiesznych pozach, podróżujące londyńskim metrem mogą rozbawić niejednego widza. Wszak w epoce obdarcia z intymności i podglądania wszystkiego i wszystkich taki projekt nie powinien wywołać większego zamieszania. Co więcej, zdjęcia Chrobaka nie staną się przyczynkiem do ogólnospołecznej dyskusji nad tym, co jeszcze można przenieść z sfery intymniej do publicznej. I pewnie sam autor tego nie chce. Swoimi fotografiami zwraca jednak uwagę na zatarcie się pewnej granicy - granicy wstydu, przyzwoitości i dobrego smaku. Mimo, iż na fotografach z wystawy "Make-up line" nie zobaczymy obcesowych scen, a przyglądanie się im nie wzbudzi w nas niesmaku, to jednak zwrócenie uwagi na tego typu zachowania może być początkiem refleksji nad tym co wolno, a czego nie. Wykonywanie makijażu, czynności charakterystycznej do tej pory dla pewnego kobiecego rytuału, stało się elementem publicznej układanki, zajmując miejsce tuż obok jedzenia w autobusach czy intensywnego okazywania uczuć nie tylko w środkach transportu. Zwykły makijaż stał się częścią społecznego spektaklu. Chrobak dyskretnie zatrzymuje chwile poprawiania urody, zaznaczając jednocześnie, że sfotografowane kobiety były tak bardzo zajęte tym zadaniem, że żadna z nich nie zareagowała, gdy on uwieczniał ich wysiłek na swoim telefonie z dobrą fotograficzną aplikacją.
Fakt wykorzystania do tego cyklu iPhone'a również ma znaczenie. Przypadkowość wielu fotografii, ogromny dostęp do aparatów sprawił, że tak jak pewne intymne zwyczaje przesiąknęły do sfery publicznej tak często fotografia jako rodzaj sztuki stał się czymś powszednim, codziennym, często nieświadomym i płytkim. Wystawę Chrobaka można sklasyfikować bardziej jako prezentację fotografii społecznej niż ulicznej, chociaż to właśnie z niej autor słynie najbardziej. "Make-up line" to więc nie tylko kilkanaście kobiet "pozujących" w komicznych pozach, ale przede wszystkim obraz londyńskiej rzeczywistości XXI wieku, gdzie pośpiech i konsumpcyjny tryb życia zmusza niekiedy do upubliczniania zachowań, które powinny odbywać się w innych przestrzeniach. Gorzki wymiar tej wystawy ujawnia się wtedy, gdy uświadomimy sobie również to, że wchodząc w sferę publiczną nawet "zwykli ludzie" mogą stać się interesującym obiektem dla przypadkowego człowieka, który może okazać się fotografem. Warto się więc zastanowić, czy sami nie jesteśmy bohaterami jakiejś wystawy...
Tekst: Joanna Figarska
Więcej o wystawie Damiana Chrobaka w naszym artykule