Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
Dla mnie era klasycznych lustrzanek jednoobiektywowych rozciągała się na przestrzeni dwudziestu kwietni. Rozpoczęła się wraz z wprowadzeniem do sprzedaży Nikona F w kwietniu 1959, a zakończyła kiedy pojawił się Canon A-1 w kwietniu 1978 roku.
Co sprawia, że lustrzanka jest "klasyczna"? No cóż, dla mnie musi być "MMM" (to taki mój termin, który na pewno się nie przyjmie :-). W przypadkowej kolejności: pierwsze M to Manualna, drugie - Mechaniczna, a trzecie - Metalowa.
Najważniejsze innowacje wprowadzone po 1978 roku opierały się na elektronice, ale kilka "klasycznych" aparatów pojawiło się właśnie po tej dacie. Najnowszy, Nikon FM3a, który jest prawdziwym krokiem w tył, opisałem w czwartym numerze mojego newslettera The 37th Frame. Jednak ogólnie rzecz biorąc era klasycznych lustrzanek to właśnie te dziewiętnaście lat.
To prawda, że większość nowoczesnych aparatów bije klasyki na głowę, jeśli chodzi o możliwości i funkcjonalność, ale z kolei większość klasyków bije współczesne kamery na głowę jako dekoracyjne przedmioty. Poza tym używanie tych zazwyczaj wspaniale wykonanych, świetnie zaprojektowanych kamer jest czystą przyjemnością, choćby ze względu na prostotę obsługi. Wielu właścicieli Nikonów, którzy kupili FM3a, zauważyło, że od kiedy wrócili do "starych" metod, fotografowanie sprawia im większą przyjemność. Mimo że trzeba o nie nieco bardziej dbać niż o nowoczesne aparaty, klasyczne lustrzanki wciąż doskonale nadają się do użytku. Zarówno jeśli chodzi o użytkowanie jak i rezultaty, mogą dostarczyć nam wiele miłych wspomnień.
Kolekcjonerzy i użytkownicy
Jednym z najważniejszych aparatów tamtej ery był Pentax Spotmatic (znany też jako "SP"), który trafił na rynek w 1964 roku. Kamery te są bardzo wytrzymałe. Wiele egzemplarzy do dziś przetrwało w znakomitym stanie i doskonale nadaje się do użytku poza ich kapryśnymi światłomierzami. Aparaty z zapoczątkowanej w 1966 serii Minolt SRT, która zaowocowała powstaniem wielu modeli, można było kupić nowe jeszcze w latach osiemdziesiątych. Co prawda Nikon F był produkowany od 1959 roku do lat siedemdziesiątych, ale to wspaniały F2, który pojawił się w 1971, jest prawdopodobnie szczytowym osiągnięciem ery klasycznych lustrzanek. Choć żaden aparat nie może się równać z niesamowicie skonstruowanym Contareksem Zeissa, to F2 i Leiki M3 i M4 są najlepiej wykonanymi kamerami 35 mm do codziennego użytku. Malutki Olympus OM-1, który pojawił się w 1973 roku, zapoczątkował modę na kompaktowe rozmiary. Mimo że niemal od zawsze to Pentax K1000 był niezwykle popularny jako nieoficjalny "aparat do nauki", mniej znany MX jest po prostu lepszy.
Jedzcie, póki gorące
Więc co się stało z klasycznymi lustrzankami?
Można je kupić na eBayu naturalnie.
eBayowy sprzedawca 1tu3, który ma na swoim koncie już ponad 1600 udanych transakcji, wystawił niedawno na aukcję tego Canona FTBn w idealnym stanie. Poszedł w komplecie ze świetnym Canonem 50 mm f/1.8 z mocowaniem Breech Lock (z ruchomym pierścieniem) za marne $129.50.
Kolekcjonowanie aparatów nigdy jeszcze nie sprawiało takiej frajdy jak teraz. EBay otworzył drzwi tysięcy małych fotograficznych komisów na całym świecie i pozwolił nam buszować w nich do woli bez potrzeby ruszania się z domu czy pracy. Jednocześnie nieprzebrane zasoby informacji o klasycznych aparatach, które można znaleźć w Internecie pozwalają poznawać coraz to nowe kamery bez potrzeby wyszukiwania i kupowania starych prospektów i książek.
To ironia losu, że niektóre aparaty kiepsko się sprzedawały, ponieważ były zbyt dobrze wykonane. Dzięki temu jeszcze bardziej opłaca się je kupować używane, ponieważ gdybyśmy chcieli kupić współczesny aparat tej samej jakości, musielibyśmy wydać fortunę. Niedawno stałem się posiadaczem cudownego Topcona RE-Super ze standardowym obiektywem 58mm f/1.4. Jest on tak przepięknie wykonany, że gdyby go dziś produkowano, kosztowałby wiele tysięcy dolarów. Inne nieco mniej popularne aparaty takie jak Miranda Sensorex, Konica T2 i T3, Yashica FX-1, czy Rolleiflex SL35 także można znaleźć za wyjątkowo rozsądną cenę.
Jednak najważniejsze, że klasyczne aparaty wciąż robią zdjęcia. Ale kiedy się ich używa, trzeba się nieco przestawić - stare kamery wymagają odpowiedniej konserwacji, która często kosztuje więcej niż sam aparat. Jeśli zamierzacie ich używać, warto zainwestować w serwisowanie. Wiele z tych kamer to prawdziwe cacka, którym odpowiednio wykonana konserwacja przywróci dawny blask. Poza tym jeśli będziecie je regularnie oddawać do serwisu, oszczędzicie sobie frustracji i nieprzyjemnych niespodzianek. (Niektórzy sprzedający na eBayu, np. John Titterington, zajmują się naprawą aparatów i ich towar jest już po przeglądzie. Warto od nich kupować.) Minoltę SRT, Nikkormata, albo Spotmatika w dobrym stanie, którymi zrobimy jeszcze wiele zdjęć, można kupić za naprawdę rozsądne pieniądze.
Ale najlepszy interes można zrobić wchodząc w Canonowski system FD. Canon zawsze był grubą rybą wśród producentów aparatów i na przestrzeni wielu lat wypuścił na rynek mnóstwo najróżniejszego sprzętu. Nikon i Leika wciąż sprzedają manualne lustrzanki, które właśnie z tego powodu są znacznie droższe od klasycznych aparatów. Tymczasem, ponieważ Canony z bagnetem FD zostały osierocone przez własną firmę, mają wiele wspólnego z markami, które zniknęły z rynku.
Prawdopodobnie najlepszymi klasycznymi Canonami są wspaniałe FTb i FTbn (na korpusie tego drugiego nie znajdziemy litery "n" - można go zidentyfikować po uproszczonej dźwigni samowyzwalacza i plastikowej końcówce dźwigni naciągu filmu). Canon FTbn to doskonały przykład kamery, która spełnia warunek trzech "M" i nietrudno ją znaleźć w pięknym stanie, a według dzisiejszych standardów kosztuje tyle, co nic.
Muszę przyznać, że ostatnio częściej robię zdjęcia cyfrówkami niż klasycznymi aparatami. Ale wprost proporcjonalnie do mojego zainteresowania cyfrą, rośnie szacunek, jakim darzę stare kamery. Zalogujcie się do sieci i sprawdźcie, co uda wam się wyszperać - w pewnym sensie aparatów z przeszłości nie da się zastąpić.
---
W latach 1994-2000 Mike Johnston był redaktorem naczelnym magazynu "PHOTO Techniques". Od 1988 do 1994 roku był redaktorem bardzo cenionego periodyku "Camera & Darkroom". Choćby z tego powodu stał się jednym z najbardziej wpływowych dziennikarzy amerykańskiego rynku fotograficznego ostatniej dekady.
Co niedziela Mike pisze swój felieton zatytułowany "Fotograf niedzielny", w którym daje wyraz swoim kontrowersyjnym poglądom na temat przeróżnych zjawisk, jakie mają miejsce w świecie fotografii.
Mike Johnston pisze i publikuje niezależny kwartalnik The 37tth Frame, który adresowany jest do maniaków fotografii. Jego książka zatytułowana "The Empirical Photographer" ukaże się w 2003 roku.
Autor udzielił nam pozwolenia na przetłumaczenie i opublikowanie jego felietonów w wyrazie wdzięczności dla swoich krewnych - państwa Nojszewskich mieszkających w Oak Park w stanie Illinois.