Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Dwa lata temu zastanawiałem się nad wyborem modelu lustrzanki. Do wyboru miałem dwa: mniejszego Canona 450D i większego Canona 40D. Wybrałem tego drugiego. Po zakupie zastanawiałem się czy dokonałem właściwego wyboru. Wcześniej nie miałem styczności z małymi trzycyfrowymi lustrzankami Canona, bo pracowałem na kilku użyczonych półprofesjonalnych aparatach. Dziś w segmencie amatorskich lustrzanek firma Canon sprzedaje model 550D, a w półprofesjonalnych 50D i 7D. Testowanego Canona 550D będę porównywał z technologiczną serią poprzedników jakimi były modele 450/40D.
Budowa i ergonomia
Canon 550D zbudowany jest solidnie, jednocześnie aparat jest bardzo lekki. Wyprofilowany uchwyt z prawej strony pozwala na pewne trzymanie aparatu w jednej w ręce. Ponieważ 550D to mała lustrzanka, uchwyt jest krótszy na wysokość niż w większym modelu 40/50D. Nie mam dużych rąk, mimo to podczas trzymania 550D mały palec ręki nie mieścił się na uchwycie. Będąc przyzwyczajony do dużego uchwytu 40D na początku mi to przeszkadzało, ale szybko się przyzwyczaiłem. Należy mieć na uwadze, że mały rozmiar 550D jest dużą zaletą tej lustrzanki, ale i jednocześnie wadą wpływającą na wygodę trzymania aparatu. Nie zrozumieją tego osoby które do tej pory fotografowały aparatami kompaktowymi, które bardzo często trzyma się nawet w dwóch palcach, ale zapewniam, że większy rozmiar lustrzanki to większa wygoda pracy.
Aparat nie posiada górnego, dodatkowego wyświetlacza LCD, wyświetlającego aktualne nastawy, znanego z modeli z wyższej półki. Wszystkich ustawień dokonujemy przy pomocy głównego wyświetlacza i przycisków kursora. Na początku bardzo mi przeszkadzało, by zmienić cokolwiek muszę skakać klawiszami kursora po ekranie, podświetlać wybrany parametr i dopiero wtedy zmieniać jego wartość. Później przeszkadzało nieco mniej, jednak nawyki z 40D były silniejsze i do końca obsługa nastaw była dla mnie niewygodna. Sądzę że można się do niej przyzwyczaić i problem nie będzie dotyczył osób, które przesiądą się na 550D z aparatu kompaktowego lub mniejszej lustrzanki innego producenta.
W sposobie poruszania się po menu i systemie zaznaczania opcji jest pewna niekonsekwencja projektantów. Podczas ręcznych ustawień przy zmianie parametru gdy aparat wyświetla wartości w dwóch wierszach - działają tylko klawisze kursora lewo/prawo, choć aż się prosi aby dołożyć obsługę góra/dół. Bez tego aby wybrać wartość znajdującą się pod kursorem trzeba klikać wielokrotnie prawo, prawo, prawo aż kursor dojdzie do końca pierwszego wiersza i przeskoczy na początek drugiego. Inny przykład to kółko nastaw, które w niektórych opcjach działa, a w niektórych nie. Parametr iso można zmieniać przyciskami kursora lub kółkiem, ale przy potwierdzaniu usunięcia zdjęcia kółko jest wyłączone i można korzystać tylko z klawiszy kursora.
Wyświetlacz
Wyświetlacz jest rewelacyjny. Duży, o wysokiej rozdzielczości. Wreszcie widzę zdjęcie, a nie rozmazany obraz jak w moim Canonie 40D. Wyświetlacz sprawdza się nawet w świetle słońca, choć spada wtedy mocno kontrast, przez co nie można odróżnić zdjęcia lekko prześwietlonego od naświetlonego poprawnie. Ekran w Canonie 40D był krytykowany za niską rozdzielczość, przez co trudno było ocenić na bieżąco, czy zrobione zdjęcie jest wystarczająco ostre. W modelu 550D niestety nadal występuje ten efekt, że zdjęcia najładniej wyglądają na wyświetlaczu. Mimo wysokiej rozdzielczości nie byłem w stanie ocenić czy zdjęcie które właśnie zrobiłem jest faktycznie dobre, zanim nie ściągnąłem go na komputer.
Lampa błyskowa
Wbudowana w korpus 550D lampa błyskowa w połączeniu z automatyką aparatu daje poprawne oświetlenie sceny. Korzystając z lampy wbudowanej w Canona 40D w trybach auto często otrzymywałem zdjęcia słabo lub nadmiernie oświetlone. W Canonie 550D fotografowane obiekty były oświetlane optymalnie. Tu musi być jakiś problem z modelem 40D, bo tego efektu nie zauważyłem ani na Nikonie D50, ani Pentaksie K10D, tylko właśnie na 40D. Dobrze że w modelu 550D ten problem nie występuje.
W tym miejscu muszę skrytykować firmę Canon za zbyt dosłowne traktowanie trybu "auto". To co napiszę tyczy się zarówno funkcjonowania modelu 550D, jak i poprzednich lustrzanek Canona. Otóż w trybach auto aparat decyduje czy skorzystać z wbudowanej lampy czy nie. Często zdarzają się sytuacje, że mimo wystarczającej ilości światła (na przykład w słoneczny dzień stojąc w cieniu drzewa) aparat w trybie automatycznym wysuwa i uruchamia lampę błyskową, co opóźnia zrobienie zdjęcia i psuje scenę. Nie wiem jak to jest rozwiązane w Nikonach, ale w Pentaksie K10D wyglądało to w ten sposób, że użytkownik mógł w trybie auto zamknąć lampę, a aparat to akceptował i dostosowywał tryb auto do pracy bez lampy. W Canonie 550D i 40D użytkownik walczy z wyskakującą lampą, zamyka ją, zmienia nieco kadr, ale aparat znowu otwiera lampę, użytkownik znowu ją zamyka i tak w kółko, aż trafi na takie ustawienie, że aparat zdecyduje że lampa jest jednak niepotrzebna. Jest to denerwujące zwłaszcza w trybie "portret". Od razu zaznaczam, że nie zdarza się to zawsze, tylko w pewnych okolicznościach, takich jak słoneczny dzień w połączeniu z cieniem czy ściana za fotografowanym obiektem.
Jakość zdjęć
Do tej pory nie miałem styczności z obiektywem 18-55mm. Kupując mojego 40D od razu wskoczyłem w inne, większe obiektywy, obawiając się kita. Jak się okazało - niesłusznie. Obiektyw 18-55mm daje bardzo ładne i wystarczająco szczegółowe zdjęcia. Zaskoczyła mnie duża ilość zdjęć ostrych. Spodziewałem się sporego odrzutu, ale większość zrobionych zdjęć miała wystarczającą szczegółowość. Obiektyw świetnie nadaje się do zdjęć architektury, w szerszych kadrach cieszą oko dobrze oddane kolory i detale.
Stabilizacja
Zaskoczeniem jest dla mnie skuteczność stabilizacji, bez której można się co prawda obejść, ale przy deficycie światła można utrzymać z ręki zdjęcie przy czasie 1/15, a nawet 1/8 sekundy, co wcześniej w moim przypadku było niemożliwe, ponieważ żaden z posiadanych przeze mnie obiektywów nie posiadał stabilizacji. Poniżej zdjęcie dziecięcej zabawki wykonane z ręki w czasie 1/15s wraz z przesłaniem, że stabilizacja skutecznie eliminuje drżenie ręki przy długich czasach naświetlania, ale nie zamraża ruchu. Efekt: wyraźna bryła zabawki z rozmytą sylwetką dziecka w tle.
Makro
Canon 550D w połączeniu z obiektywem 18-55mm sprawdza się w zdjęciach macro. Minimalna odległość między obiektywem a fotografowanym obiektem to 25 cm, co w połączeniu z zoomem daje możliwość wykonywania efektownych zbliżeń.
Doświetlanie zdjęć
Mój Canon 40D w trybach automatycznych robi poprawnie naświetlone zdjęcia, ale w trybach z ustawieniami manualnymi zdjęcia są w większości przypadków niedoświetlone. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale ratuję się kompensacją ekspozycji, zazwyczaj ustawiając korektę o +2/3 EV. Piszę o tym, ponieważ w Canonie 550D nie zauważyłem tego efektu. Automatyka ekspozycji działała poprawnie w trybach auto i manualnych, przez co w ogóle nie musiałem korzystać z korekty (oczywiście za wyjątkiem sytuacji zamierzonych). Poniżej zdjęcie wykonane w południe w pełnym słońcu. Aparat doskonale poradził sobie z automatycznym doborem nastaw.
Szybkość wykonywania zdjęć
Podczas dynamicznych scen nie korzystam z trybów seryjnych, tylko sam szybko wciskam spust migawki. Tutaj, w porównaniu z 40D odczuwam pewne opóźnienia. Mimo że zwykle nie robię więcej zdjęć niż 2-3 na sekundę, tutaj bufor aparatu sporadycznie się zapychał i to już po kilku zdjęciach w serii. Z deklarowanej przez producenta szybkości 3.7 klatek na sekundę nie zostaje wiele, gdy włączymy format zapisu zdjęć JPG+RAW. W takiej konfiguracji zdjęcia zapisują się wyczuwalnie wolno, nie da się zrobić sekwencji szybkich zdjęć jedno po drugim, miałem wrażenie że zdjęcia są zapisywane w tempie jedno na sekundę lub nawet półtorej. W Canonie 40D zdjęcia są zapisywane błyskawicznie niezależnie od formatu zapisu i nigdy nie odczułem żadnych opóźnień. Nie każdy jednak potrzebuje tak dużej szybkości wykonywania zdjęć, mnie to jednak nauczyło, że marzenie każdego fotografa-amatora - pełnoklatkowy Canon 5D mark II, który posiada identyczną jak 550D prędkość zapisu - nie wpisze się w mój styl robienia zdjęć.
Poniżej zdjęcie wody w fontannie. Wykonałem serię zdjęć i wybrałem najbardziej efektowne.
Wizjer i tryb Liveview
Wizjer w Canonie 550D jest wygodny, niby mniejszy niż w dwucyfrowych lustrzankach Canona, ale nie odczuwałem różnicy. Tryb Liveview sprawdził się tylko w niektórych trybach auto. W trybach ręcznych przy centralnym ustawianiu ostrości, przekadrowywaniu i pracą z głębią ostrości okazał się być mało przydatny. Korzystanie z trybu Liveview znacząco spowalniało pracę z aparatem. Załączanie tego trybu trwa pewną chwilę, podobnie przełączanie się między Liveview i trybem oglądania zdjęcia, co wpływa ujemnie na komfort pracy.
Szumy
Po modelu wyprodukowanym trzy lata po premierze 450D/40D spodziewałem się skoku jakościowego w szumach. Niestety, co uwydatnia się zwłaszcza w zdjęciach portretowych i rodzinnych, najwyższym używalnym poziomem czułości matrycy w tym aparacie jest iso 800. Przy iso 1600 widać już ziarno, a przy 3200 i 6400 poziom szumów jest zbyt duży aby z niego korzystać. Czyli jeśli chodzi o poziom szumów nie zauważam poprawy w porównaniu ze starymi 450D/40D. Tu muszę zaznaczyć, że w niektórych testach tego aparatu zaznacza się, że iso 3200 jest dość używalne, a dopiero od iso 6400 pojawia się znaczące pogorszenie jakości. Czym innym jest jednak testowanie szumów poprzez fotografowanie jednolitych kolorystycznie tablic testowych, gdzie szum rozkłada się równomiernie, a czymś zupełnie innym fotografowanie ludzi, na których skórze pojawia się szum w formie cyfrowego brudu, który dyskwalifikuje zdjęcie.
Ustawianie ostrości
Autofocus jest bardzo szybki. Świetnie działa ostrzenie przy pomocy automatycznego wyboru pól ostrości. Z powodzeniem można z niego korzystać zamiast pomiaru centralnego, czego nie mogę powiedzieć o moim 40D, w którym aby uzyskać prawidłową ostrość jestem skazany na ostrzenie tylko jednym punktem (korzystając z wszystkich pól otrzymuję wiele zdjęć z ostrością ustawioną nie tam gdzie trzeba). Nie zauważyłem też problemów z ostrzeniem w gorszych warunkach oświetleniowych, aparat po prostu dawał radę.
Filmy
Próbki filmów nakręcone tym aparatem które wcześniej widziałem w internecie miały świetną jakość, spodziewałem się więc podobnej jakości włączając opcję filmowania w Canonie 550D. Niestety, nakręcone przeze mnie filmy były niezbyt ostre, na tyle że zrewidowałem swój pogląd na temat wykorzystywania lustrzanki jako rodzinnej kamery. Można oczywiście zrzucić winę na słaby obiektyw dołączony do aparatu, jednak po obejrzeniu dość ostrych i kontrastowych zdjęć nim zrobionych miło byłoby obejrzeć podobnej jakości film, a tak nie jest. W tym miejscu również uwaga na temat oceny filmów zrobionych tym aparatem które można znaleźć w internecie. Podobnie jak zdjęcia oglądane na wyświetlaczu wydają się być bardzo ostre, tak i filmy oglądane w formacie pomniejszonego kadru w serisach typu Youtube czy Vimeo sugerują wysoką jakość nagrania. Czar pryska, gdy samodzielnie nakręcimy film w rozdzielczości HD i obejrzymy go nie w formacie miniatury, tylko w pełnym oknie 1280x780 pikseli. Jakość filmu nakręconego przy pomocy obiektywu 18-55mm jest dla mnie poniżej krytyki, zwłaszcza że lepszą jakość uzyskuję przy pomocy zwykłego kompaktowego aparatu, w którym mam co prawda niską rozdzielczość 640x480 pikseli i bardzo dużą głębię ostrości, ale przynajmniej obraz jest ostry.
Kopiowanie zdjęć
Po podłączeniu do komputera (sprawdzałem pod systemem Windows XP) pamięć aparatu nie jest widziana jako zewnętrzny dysk. Jest to cecha wszystkich dotychczasowych lustrzanek i kompaktów Canona z którymi miałem do czynienia, spodziewałem się jednak że w nowym modelu Canon zrobi krok do przodu, udostępniając użytkownikowi tę wygodną formę dostępu do zdjęć, niestety, tak się nie stało. Zamiast tego aparat po podłączeniu do komputera wykrywany jest jako wirtualne urządzenie przechowujące zdjęcia, do których dostęp jest jedynie przez eksploratora Windows. Owszem, da się tu przekopiować zdjęcia z aparatu do komputera, jednak występuje problem ze zdjęciami w formacie RAW, których nie da się skopiować, bo są niewidoczne z poziomu Windowsa. Można się tu powołać na to, że z formatu RAW korzystają zaawansowani użytkownicy, którzy posiadają czytniki kart pamięci, ale mój czytnik nie chciał współpracować z kartą dołączoną do aparatu (prawdopodobnie karta jest nowej generacji, a czytnik dość stary), poza tym aparat jako produkt sprzedawany za 2500 zł po podłączeniu do komputera powinien zapewnić dostęp do wszystkich zdjęć, bo to się po prostu należy użytkownikom, zwłaszcza że udostępnienie zawartości aparatu w formie dysku zewnętrznego to żadna kosmiczna technologia, tylko drobiazg będący cechą aparatów konkurencji oraz urządzeń typu pendrive wartych kilkanaście złotych.
Podsumowanie
Zastanawiam się w jakim stopniu na mój częściowo krytyczny opis Canona 550D wpłynął fakt posiadania przeze mnie modelu z wyższej półki. Możliwe że jestem przyzwyczajony do innego systemu obsługi, ale lustrzanki bezpośredniego konkurenta Canona, czyli firmy Nikon, niezależnie czy jest to mały czy duży aparat, posiadają niemal ten sam system obsługi i układ przycisków. W przypadku Canona co model, to inna ergonomia, przez co użytkownik dwucyfrowej lustrzanki gubi się gdy weźmie do ręki trzycyfrowy model.
Szkoda że nowa matryca nie przełożyła się na mniejszy poziom szumów (nie twierdzę że jest on taki sam jak w moim Canonie 40D, ale na pewno nie jest wyraźnie lepszy), szkoda też że opcja nagrywania filmów pełni bardziej funkcję marketingową niż praktyczną, zwłaszcza w porównaniu z obiektywem 18-55mm dołączonym do zestawu. Także funkcja lightview jest moim zdaniem tylko drobnym dodatkiem do aparatu, bo można się bez niej obejść, a jeśli już, to będzie wykorzystywana w naprawdę wyjątkowych sytuacjach (naprawdę próbowałem z niej korzystać, ale i tak lepsze zdjęcia otrzymywałem korzystając z wizjera).
Obiektywnie patrząc oceniam Canona 550D bardzo pozytywnie. Jest to aparat wykonany solidnie, a w połączeniu z tanim i równie dobrze wykonanym obiektywem 18-55mm daje bardzo ładne zdjęcia jeśli chodzi o kolory, kontrast i szczegółowość fotografowanej sceny. I to jest najważniejsze w robieniu zdjęć, a cała reszta to drobiazgi.
Jest tylko jedno "ale". Za te drobiazgi musimy sporo zapłacić. W ten sposób doszliśmy do największej wady tego aparatu. Gdy dwa lata temu wybierałem między modelem 450D i 40D, różnica w cenie wynosiła 800 zł. Uznałem jednak że warto tyle dopłacić do bardziej zaawansowanego korpusu. Dziś model 550D kosztuje 2550 zł, a 50D niewiele drożej, bo 2800 zł. Różnica w cenie to raptem 250 zł. Gdybym dzisiaj rozważał zakup aparatu, wybór byłby prosty. Ale ostateczną decyzję pozostawiam zainteresowanym. Canon 550D to bardzo dobry aparat i całkiem możliwe, że dla wielu jego małe rozmiary i waga będą decydującym atutem. W formie dodatkowej zachęty napiszę, że Canon 550D jest idealnym aparatem do pracy z obiektywami stałoogniskowymi, takimi jak 50mm/1.8 czy 28mm/2.8, z uwagi na kompaktowy rozmiar takiego zestawu. Canon 550D z uwagi na rozmiar i profil uchwytu jest także świetną lustrzanką dla kobiet. Jest to obecnie nowy model na rynku, stąd jego wysoka cena. Gdy cena spadnie do poziomu 2200 zł, decyzja o wyborze modelu lustrzanki będzie o wiele łatwiejsza, ze wskazaniem i korzyścią dla 550D.
Tekst i zdjęcia: Sławomir Wilk