Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Czytając wiele różnych forów o tematyce foto, natknąłem się kiedyś na pewną opinię na temat doboru osób we wszelkiego rodzaju konkursach testowych sprzętu fotograficznego. Przytoczę ogólne podejście pewnego forumowicza: "wszystkie testy są z góry układane, sprzęt testują sami znajomi redaktora i żaden Ziutek z ulicy nie ma szans na tego typu wygraną". No cóż. Na imię mam Damian, może dlatego właśnie wypełniłem niedawno ankietę zgłaszając swój akces do konkursu, mając ziarenko nadziei, że się jednak załapię. Tym większa było moje zadowolenie, gdy dostałem telefon z Fotopolis.
Jestem amatorem i fotografię traktuję jako swojego rodzaju hobby, a co ciekawe - nie mam nawet własnego aparatu cyfrowego. Posiadam co prawda analogową lustrzankę Olympusa IS200, która potrafił zrobić ładne zdjęcie, jednak ze względów czysto ekonomicznych już dawno jej nie używałem.
Aparat który mam możliwość użytkować w razie potrzeby to sprzęt służbowy - Canon EOS 350D z kitowym obiektywem 18-55 pierwszej generacji. Wśród moich znajomych, niektórzy posiadają dobrej klasy sprzęt np. Canona EOS 30D, 40D, 7D czy Nikona D90. Wszystkie z powyższych miałem możliwość dłużej użytkować. Na podstawie tych doświadczeń mogę stwierdzić, że sprzęt Canona po prostu lepiej leży mi w ręce. Już od dłuższego czasu noszę się z zamiarem kupna aparatu i wybór praktycznie padł na 7D.
Jednak na podstawie wielu opinii, testów porównawczych zacząłem się zastanawiać nad ostatecznym wyborem. Może jednak 550D? - ma tę samą matrycę (choć w tej kwestii są rozbieżności), podobny system pomiaru światła, elektronika również na bazie procesora DIGIC IV, podobno całkiem sprawny system AF, taki sam tryb filmowania i lepszy wyświetlacz. Canon 7D jest drogi, nie miałbym już możliwości zakupu dobrego szkła. EOS 550D wydaje się być dobrą alternatywą, w dodatku zostałoby na dobrą optykę.
Nie chciałbym porównywać 550D z 7D - można znaleźć wiele takich testów. Na dodatek to zupełnie inna półka cenowa i klasa aparatów. Dla siebie mam tylko jedno podstawowe pytanie: Czy dla osoby, która jest ambitna w swoich dążeniach, krytyczna co do jakości, chcącej mieć zawsze więcej niż mniej - 550D będzie wystarczający?
Możliwość testowania 550D wydaje się być idealną okazją do sprawdzenia, czy ten sprzęt jest wystarczający dla osoby, która na fotografowaniu nie zarabia, jednak która również nie używa trybów automatycznych, potrafi docenić pomoc zewnętrznej lampy błyskowej i która potrafi znaleźć na swoich zdjęciach szereg niedociągnięć i stara się je niwelować. W wytycznych od redakcji znaleźć można było zalecenie robienia zdjęć w najlepszej jakości JPG. Wychodząc jednak z założenia, iż warto wyciągnąć jak najwięcej z możliwości sprzętu, zawsze robię zdjęcia w RAW-ach i te ostatecznie wybrane delikatnie "podrasowuję". Zazwyczaj nie ingeruję w balans bieli ani zmianę zakresu tonalnego czy saturacji, ograniczam się tylko do korekty ekspozycji, delikatnego wyostrzenia i poprawy kontrastu oraz czasem redukcji szumów. Po konsultacji z redakcją ustaliłem, że wszystkie zdjęcia będą robione w RAW-ach, następnie wywołane jako JPG z niewielkimi poprawkami (opisanymi pod zdjęciami). EOS 550D posiada również funkcję zapisu RAW + JPG - dlatego właśnie w niektórych przypadkach zestawimy zdjęcia oryginalne JPG aparatu z tymi wywołanymi z RAW-ów, dla porównania i oceny możliwości software'owej poprawy zdjęcia.
Obiektyw kitowy, który dostałem od redakcji uznałem za trochę niewystarczający, dlatego na potrzeby zdjęć testowych podpiąłem nieco sprawniejszy Canon EF 28-135 f/3.5-5.6 IS USM oraz lampę błyskową Canon Speedlite 580EX - w tym miejscu chciałbym serdecznie podziękować Krzysiowi za obiektyw i Jackowi za lampę.
Na początku kilka ogólnych spostrzeżeń. Canon EOS 550D jest sprzętem dla ludzi o raczej niewielkich dłoniach i szczupłych palcach. Niektórzy znajomi, którzy mieli okazję mieć go w rękach nie byli w stanie wygodnie nim operować. Palce nie mieściły im się pomiędzy gripem a obiektywem. Pewnie cała seria trzycyfrowa EOS-ów boryka się z tą bolączką. Niewątpliwie EOS 7D wypada tutaj bezwzględnie lepiej.
Bardzo dużą zaletą jest duży 3", czytelny wyświetlacz. Dzięki formatowi 3:2 pozwala nam na jego pełne wykorzystanie i wyświetlanie podglądów na pełnym obszarze - bez skalowania czy czarnych pasków. Chociaż w ostrym świetle nie widać na nim kompletnie nic.
W powszednim użytkowaniu, zdjęcia rodzinne zajmują u mnie sporą część foto-zbiorów. W prezentowanych ujęciach nie mogło zabraknąć mojej pociechy. Każdy kto próbował się zmierzyć ze zdjęciami dzieci wie, że ruchliwy szkrab to niełatwe wyzwanie. System AF zastosowany w 550D jest naprawdę szybki i celny. Większa część zdjęć była ostra i wyraźna. Moim problemem było głównie złapanie odpowiedniego kadru. Tutaj pozostawały tylko próby, próby, próby. Stosowałem tryb AI SERVO i zdjęcia seryjne. Przy dobrym oświetleniu byłem w stanie ująć następujące po sobie fazy kopnięcia piłki przez dziecko.
Zrobiłem ponadto taki mały test. Użyłem kolorowej puszki (np. z lakieru do włosów, lub odświeżacza powietrza) i turlałem ją "od siebie" po stole wykonując w trybie seryjnym partię zdjęć, z czasem migawki np. 1/250s, z włączonym trybem AI SERVO (przy nienajlepszy świetle dziennym). Rezultaty były bardzo zadowalające. Zdecydowana większość zdjęć była naprawdę nieporuszona. Jak na te ekstremalne warunki EOS 550D spisał się naprawdę dobrze.
Jednym z moich ulubionych aspektów fotografii jest portret. Jeszcze jednak mało potrafię w tej kwestii. Można się całe życie uczyć a i tak umrzeć głupim. Kluczowe znaczenie ma tutaj użyty obiektyw i wprawne oko fotografa. Z odpowiednim wyczuciem czasu. Możliwości aparatu nie mają już tak wielkiego znaczenia i jego wpływ na udane zdjęcie jest mniejszy.
Załączam kilka wg. mnie udanych ujęć. Ważniejszy jest tutaj dla mnie kadr, niż same parametry czy ostrość. Z kwestii technicznych muszę jednak przyznać, że 550D bardzo ładnie odwzorowuje kolory. W żadnym przypadku moje ingerencje w obraz nie dotyczyły saturacji czy nasycenia.
Kolejnym małym eksperymentem jaki zrobiłem był tzw. test laika. Ufam, że nie oberwie mi się od żony za to określenie. Korzystając z pięknej pogody pojechaliśmy oglądać startujące samoloty na Okęciu. Światła było na tyle dużo, że mogłem spokojnie ustawić preselekcję przysłony i z ufnością oddać aparat żonie.
Po raz kolejny życie pokazało, że jak się czegoś za bardzo chce, to nie wyjdzie. Mam na myśli moje ciągłe starania o ujęcie, kadr, sprawdzanie nastaw itd. Tymczasem zdjęcia żony muszę uznać za naprawdę dobre. Może nie wszystkie są idealnie wykadrowane, ale naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Zwykły zjadacz chleba jest w stanie zrobić bardzo dobre zdjęcie EOS-em 550D.
Makrofotografia jest kolejną dziedzina moich zainteresowań. Jednak z braku możliwości zainwestowania w porządny obiektyw macro, zadowalam się pewnymi półśrodkami. Choć przyznam szczerze, że potrafią przynieść zaskakujące rezultaty. Wykonując poniższe zdjęcia skorzystałem z małej sztuczki. Podpiąłem dostarczony przez redakcję kitowy obiektyw EF-S 18-55, 3.5-5.6 IS i zamocowałem na nim pierścień odwrotnego mocowania - 49/58 mm. Do niego zaś podpiąłem odwrotnie, jakże zacnego Heliosa-44-2 2/58.
Daje to możliwość uzyskania naprawdę dużego powiększenia. Zestaw taki ma oczywiście sporo wad np. ekstremalne winietowanie czy bardzo małą głębię ostrości przy której system automatycznego AF zaczyna wariować. Jednak po pewnym czasie można dojść do wprawy i zrobić kilka naprawdę udanych ujęć. Z racji wspomnianego winietowania, zdjęcie ostatecznie należy wycropować. 18M pikseli w 550D wydaje się być tutaj nieocenione. Nawet niewielki crop daje nadal bardzo szczegółowe odwzorowanie. Należy również dodać, że przy takiej konstrukcji w rzeczywistości głębia ostrości jest nieznana, a realna przysłona odmienna od tej podanej w EXIF-e. Tak więc wartość przysłony potrafi być nieco myląca. Oczywiście użycie zewnętrznej lampy było nieuniknione.
W ostatniej części podjąłem się zrobienia aktu. Chciałem po prostu oddać klimat i pobawić się światłem. Przy czasach naświetleń rzędu 4s, nie ma mowy idealnie nieporuszonych zdjęciach. Nie o to jednak tutaj chodzi. Dość uciążliwe jest doświetlanie fleszem przy łapaniu ostrości. Brak asystenta AF deprymujący jest również przy chęci zrobienia zdjęcia z zaskoczenia w kiepskich warunkach oświetleniowych. Seria błysków zdemaskuje najbardziej podstępnego napastnika. Przy zdjęciach aktów, podpiąłem pomocniczo lampę. Po ustawieniu ostrości dzięki asystentowi AF z lampy, wyłączałem ją i przestawiałem obiektyw na manual - pozwoliło mi to (przy odpowiedniej przysłonie) na dokonywanie niewielkich zmian pozy, bez konieczności kolejnych wyostrzeń i błyskaniu po pokoju fleszem, w tak kameralnej atmosferze. Muszę jednak nadmienić, iż same przebłyski były w zupełności wystarczające do odpowiedniego złapania ostrości.
Chciałbym jeszcze poruszyć kwestę ściągania zdjęć bezpośrednio z aparatu. Nie wiem z czego to wynika, ale po podpięciu aparatu kablem USB, w komputerze nie widać plików RAW. Są one widoczne jako JPG (o tej samej nazwie lecz innym rozmiarze). Może to wina softu - jednak gdy ktoś, np. nie posiada czytnika, to wydobycie RAW-ów stanie się kłopotliwe. Wg. mnie po podpięciu kabla powinno wszystko po prostu działać - bez dodatkowego softu. Ot, taki szczegół.
Ponadto przy próbach podpięcia aparatu do TV po przez kabel miniHDMI wyszło na jaw, że w gnieździe aparatu jest mało miejsca na wtyk miniHDMI. Może i jest to wina dużej wtyczki (kable firmy Prolink) - jednak konstruktorzy Canon powinni wziąć pod uwagę odpowiedni zapas. Kabel dał się podpiąć, jednak wymagało to siły i powoduje naprężenia w łączu. Minus.
Nie jestem reporterem. Prędkość seryjna zdjęć w EOS 550D jest dla przeciętnego użytkownika w zupełności wystarczająca. Od moich zdjęć nie zależy moje egzystencjalne być, albo nie być. Zastosowany system AF zadowoli mnie w zdecydowanej większości przypadków. Zarabiam też na czym innym - nie muszę robić zdjęć za wszelką cenę, przy każdych warunkach atmosferycznych. Uszczelnienie w 7D świetna sprawa, ale nie kluczowa.
Czy potrzebuję EOS 7D? Nie. Czy dla moich zastosowań wystarczy EOS 550D? Tak. Czy go kupię? Nie. Ponieważ zawsze chciałbym mieć coś lepszego - to taka moja bolączka. Lepsze jest wrogiem dobrego - tak można podsumować mój test. EOS 550D jest naprawdę dobrym aparatem, dającym zadowolenie w 99% przypadków amatorskiego wykorzystywania. Mając w zestawie lampę błyskową i dobre jasne szkło, nasza twórczość jest praktycznie niczym nie ograniczona.
Ehh... i co z tego, skoro i tak poczekam na 60D.
Tekst i zdjęcia: Damian Leśniak