Sony A550 - opinia Tomasza Krankowskiego

Autor: Michal Grzegorczyk

25 Styczeń 2010
Artykuł na: 6-9 minut
Zapraszamy do lektury kolejnej opinii o lustrzance Sony A550. Jej autorem jest Tomasz Krankowski - fotoamator, który do tej pory fotografował głównie sprzętem analogowym.

MÓJ TEST

Wpisanie się na listę chętnych do przetestowania lustrzanki cyfrowej Sony DSLR A550 było efektem impulsu. A nuż... ? A tam! Wiadomo - z moim szczęściem... No i to, że jestem kompletnie "zielony" w materii nie tylko zaawansowanych "cyfrówek", o czym uczciwie napisałem, również wydało mi się okolicznością obciążającą. Nie wybiorą...

Telefon z Fotopolis z informacją, że jestem jednym z pięciu szczęśliwców, których wylosowano do testu wywołał radość i niezły skok adrenaliny (ofiara - 1 bombka z właśnie ubieranej choinki), także uczucia - nazwijmy je oględnie - mieszane. Nie dość, że jestem "zielony", to jeszcze z niezbyt bogatymi, rozciągniętymi na wiele lat doświadczeniami z analogowymi lustrzankami... Wpierw był Zenit TTL i Pentacon Six (kto je pamięta...), później Nikony - F801 i F50 - w sumie może nawet i trzy tysiące klatek? Głowy nie dam... Do tego okazjonalne "pstrykanie" Kodakiem C813 do użytku doraźnego - i to wszystko. Nie ukrywam - amator ze mnie, i to w dwóch znaczeniach - i co do fotografowania, i w sferze znajomości cyfrowego szczególnie sprzętu. Dojdzie też amatorstwo w trzecim znaczeniu. Ale to później. Najpierw - wyzwanie!

Tu chciałbym uprzedzić osoby oczekujące efektów "przeczołgania" tego sprzętu, sprawdzania jego parametrów itp., itd. O tym nie przeczytacie poniżej - zainteresowanych odsyłam do innych fotopolisowych, bardzo fachowych testów. Ja spróbuję przedstawić pierwsze wrażenia człeka z grupy 60 i troszkę plus, wyłącznie amatorsko, niecodziennie fotografującego, który mógł zmierzyć się z nowoczesnym, zaawansowanym sprzętem dla amatorów. W tej sytuacji może należałoby tylko zapytać: czy to ja testuję, czy też jestem testowany... Sprostam?

MIŁY POCZĄTEK

Instrukcja w rękę - i składanie zawartości pudełka. Niezbyt ciężki (lżejszy od mojej "osiemsetki") niezbyt duży korpus, standardowy SAL 18-55 mm, do tego "50-tka" z funkcją macro. Naładowanie akumulatora - i początek studiów. Instrukcja prosta, guziczków - oj, dużo! Jest nad czym podumać. Aparat jest fizycznie w moim wymiarze - pewny uchwyt dla prawej dłoni, antypoślizgowa powierzchnia tam, gdzie ma być, kciuk dokładnie lokuje się w wyprofilowanym miejscu. Pierwsze uruchomienie aparatu - błyskawicznie gotowy do pracy w trybie Live view. Ekstra! Przejście na wizjer - troszkę ciemno. Na monitorze za to gąszcz informacji. Ale jest dobra instrukcja, a w aparacie czytelne menu (niejedno) z bardzo pomocnymi dla nowicjusza opisami. Tylko korzystać! Tę pomoc fachowcy mogą, oczywiście, wyłączyć. Ale na tym etapie edukacji ujawniło się coś, czego się po sobie nie spodziewałem - autentyczna obawa przed pierwszym naciśnięciem spustu migawki! Może dlatego, że w dolnym prawym rogu monitora wskaźnik SteadyShot zwracał uwagę ruszającą się łapką z wykrzyknikiem? Ewidentny nadmiar emocji - te trzęsące się z emocji ręce...

Przymusowa przerwa zakończyła pierwszy etap edukacji. Następnego dnia z dopożyczonym, też "kitowym" obiektywem SAL 55-200 mm marsz nad morze. Zaczynam od Gdyni - Orłowa. Mało odważnie. Automat, dwadzieścia kilka obrazków jednym obiektywem, kilka - "tele". Pierwsze próby z programem A i P. Przymglone słońce, ale kolorowo. Szczypie w ręce mrozik (-2 st.) wzmocniony niewielkim wiatrem. A tu w instrukcji - praca w przedziale 0 - 40 st.! I co teraz? Trzeba sprawdzić! "Odpuszczam" więc molo i postanawiam skrócić zimowe plażowanie, które pozwoliło m.in. docenić walory monitora - nie dość, że jasny, czytelny, to możliwość ustawiania go pod kątem daje nieznaną mi dotąd wygodę żywego podglądu.

KŁOPOT

Nad morze powracam w Sylwestra. Gdynia - Redłowo. Dzień też mroźny, bardziej wietrzny i pochmurny, ale podobno dramat nie grozi - sprzęt wytrzyma. Więc sprawdzam sobie różne ustawienia przysłony, ISO... i przykra niespodzianka. 60-te zdjęcie - błąd karty! Dokładnie zablokowana. Może jednak podmarzła? Fachowiec twierdzi, że z poziomu aparatu nie da się jej skutecznie i nieodwracalnie zablokować. Czyżby mnie się TO udało? Nie sądzę. Ale jeśli nawet tak się stało, to wątpliwy sukces. Trudno.

Po kilku dniach z następną kartą idę na kolejne zdjęcia. Orłowo, Redłowo. Nadal zimno, minus 2 - 3 stopnie, dodatkowo ostro wieje, kropi wodą morską niesioną wiatrem. Na otwartym morzu solidny sztorm - 11 w skali Beauforta. Hel osłania, ale i tak są niezłe fale najwyraźniej odbudowujące przybrzeżne zlodowacenia. Ręce grabieją, woda chlapie. Trudno ustawia się parametry aparatu mimo, że grzebanie w menu przychodzi mi w miarę łatwo. Jednak nie sztywnymi palcami! Czyli już po paru minutach gorzej. Widzę także, że brakuje mi treningu, choć przewidziana dla mniej doświadczonych czy spieszących się karuzela z programami na kółku jest wystarczająca. Tryby półautomatyczne - ok. Ale do wszystkich tych czynności, a przede wszystkim do ustawień własnych moim zdaniem trzeba nabrać automatyzmu w dokonywaniu wyborów. Choćby w sprawnym korzystaniu z przycisków. Dobrze funkcjonują, dla mnie wystarczająco ułatwiają dostęp do ustawień. Nie mam skali porównawczej, aby dokonać porównań z ergonomią i funkcjonalnością sprzętu innych producentów. Podejrzałem "coś tam - coś tam" w sklepie, ale to mało – zwykłe oglądactwo. W testowanym aparacie niezbyt dobrze używało mi się kółeczka zmieniającego przysłonę. To nie tylko sprawa sztywniejących w zimnie palców - odnoszę wrażenie (po próbach w domu), że jest ono dla mnie zbyt blisko dźwigienki włącznika aparatu – nieco za wysoko.

Po tych krótkich, niepełnych doświadczeniach z "550-tką" mogę powiedzieć, że ją

LUBIĘ

Dobrze mieć aparat pozwalający utrwalić obraz tego, co chciałbym zachować w formie obrazu. I to z niezłym zapasem możliwości z dużym komfortem posługiwania się taką lustrzanką. Chodzi, oczywiście, o zdjęcia. Brak możliwości filmowania wcale mi nie wadzi - uważam, iż do filmowania należy używać kamery. Kiedyś zajmowałem się również filmem amatorskim (na taśmach 8 i 16 mm), i jeśli miałbym do niego powrócić, to musiałaby być to jednak kamera.

Polubiłem ten aparat mimo, że nie eksperymentowałem praktycznie z trybem manualnym. Za wcześnie... Także mimo tego, że nie jestem usatysfakcjonowany jakością zdjęć, które zrobiłem. Mam świadomość, że to mój brak doświadczenia, nawet zwykłej rutyny - nie pozwoliły na pełne wyeksponowanie zalet sprzętu. Podejrzewam jednak, widząc efekty pracy kolegów bardziej sprawnych, że możliwości stwarzane przez tę lustrzankę plus komplet dobrych obiektywów mogą sprostać niejednemu, poważnemu wyzwaniu zawodowemu. Sam tego nie sprawdzę, ale przesłanki ku temu widzę. Wypróbowane, jak i praktycznie nie sprawdzone, ale istniejące możliwości aparatu tej klasy, sprawdzone w innych testach w pełni zaspokoiłyby moje osobiste dzisiejsze i przyszłe potrzeby - bez obaw, że sobie z tym nie poradzę.

Na początku wspomniałem, że wrócę do trzeciego znaczenia słowa amator. W zasadzie odpowiedź już padła. Po kontakcie bezpośrednim z Sony A550 wiem, że będąc "zakutym" do tej pory (m.in. w pancerz przyzwyczajeń) zwykłym wykonawcą tradycyjnych zdjęć chętnie przestawię się na fotografowanie przyzwoitą "cyfrówką". Okazało się, że - bez dotychczasowych obaw, że może to już nie dla mnie - mogę posługiwać się sprzętem tej klasy. Dzięki temu testowi stałem się jego amatorem. Dziś wiem, że wystarczy tylko nieco się przełamać i dołączyć spokojnie do tej powszechnej już zabawy. Nie wspomnę o kosztach tradycyjnych zdjęć - wiadomo. Z dobrej "cyfrówki" mógłbym spokojnie wybrać też coś odpowiedniego do domowej galerii w odpowiednim formacie bądź do okazjonalnego albumu nie martwiąc się o koszt rejestracji nawet bardzo obszernego materiału wyjściowego do dokonania wyboru.

To jednak nie oznacza, że kupując w końcu coś przyzwoitego (chciałbym móc sięgnąć po coś na poziomie np. poznanej właśnie "550-tki") wywalę moje "zabytki" i że nie zakupię kolejnych rolek (głównie monochromatycznych) filmów... Póki jeszcze są!

Na koniec dla tych, którzy jednak dobrnęli do końca i nie znużyli się zbytnio moimi wynurzeniami, a także - a może przede wszystkim - całemu Zespołowi Fotopolis.pl, serdecznie życzę wszelkiej pomyślności w 2010 roku.

Tekst i zdjęcia: Tomasz Krankowski

Skopiuj link
Słowa kluczowe:
Komentarze
Więcej w kategorii: Poradniki
Prezenty dla fotografa 2024 - poradnik zakupowy, cz. 2
Prezenty dla fotografa 2024 - poradnik zakupowy, cz. 2
Oto kolejna garść naszych świątecznych inspiracji na gwiazdkowe prezenty, które na pewno spodobają się wszystkim miłośnikom fotografii - od zupełnych amatorów, po wymagających...
10
Prezenty dla fotografa 2024 - poradnik zakupowy, cz. 1
Prezenty dla fotografa 2024 - poradnik zakupowy, cz. 1
Czym obdarować fotografa, by na świątecznym zdjęciu zobaczyć uśmiech? Oto garść naszych inspiracji na nadchodzące święta - od sprzętu fotograficznego i ciekawych gadżetów, po praktyczne...
30
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
Zostań władcą światła - jak przygotować i przeprowadzić udaną sesję portretową
O kuchnię zawodowej pracy i praktyczne porady zapytaliśmy doświadczonego fotografa Piotra Wernera. Publikujemy obszerne fragmenty jego bestsellerowego e-booka dla...
26
zamknij
Partner:
Zagłosuj
Na najlepsze produkty i wydarzenia roku 2024
nie teraz
nie pokazuj tego więcej
Głosuj