Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Niestety, w wyniku awarii komputera Kryspin Bober stracił pliki w pełnej rozdzielczości. Prezentujemy jedynie zdjęcia w mniejszej rozdzielczości - jedynie takie się zachowały.
Wstęp
Na test Pentaksa K-7 czekałem z niecierpliwością. Przyznaję, nie mogłem się już doczekać kiedy wezmę go w ręce i na własnej skórze sprawdzę "co i jak". Docelowo chciałem przekonać się, jak nowy Pentax będzie sprawował się przy wysokich czułościach ISO, jak pracuje jego autofocus i wreszcie co z ostatnio bardzo popularnym trybem nagrywania wideo. A wszystko to po to, by móc odpowiedzieć sobie na jedno, mogłoby się wydawać proste pytanie - czy warto inwestować w Pentaksa K-7?
Pierwsze wrażenia
Pierwsze wrażenie nowy Pentax wywarł na mnie naprawdę bardzo pozytywne. To faktycznie świetnie wykonany korpus - nie wiem, czy miałem wcześniej okazję trzymać tak dobry pod tym względem aparat. Już wtedy wiedziałem, że w razie niepogody nie miałbym żadnych obaw o to, czy w deszczu K-7 może się coś stać. Nie wszystko jest jednak tak kolorowe. Bardzo istotną dla mnie rzeczą jest rozmiar korpusu, co ma ogromny wpływ na to, jak trzyma się aparat w dłoni. Istnieje jednak problem, by znaleźć idealny kompromis pomiędzy tym, by leżał on w ręce idealnie, a tym, by mimo swoich gabarytów, nie był dla nas kulą u nogi. Cóż, moim zdaniem, a jestem osobą raczej ze średnią wielkością dłoni, niestety Pentaksowi tego kompromisu nie udało się osiągnąć - przeszkadza zbyt krótki korpus, na którym nie mieści się mały palec. Mimo to, samo wyprofilowanie gripa można zaliczyć na plus. Trzyma się go pewnie i, gdyby nie zbyt mała wielkość, byłoby naprawdę bardzo dobrze, choć myślę, że założenie dodatkowego pionowego uchwytu rozwiązałoby ten problem.
Jeżeli chodzi zaś o rozłożenie przycisków - wszystko jest na swoim miejscu, tak, jak być powinno. Co prawda trochę trwało, zanim intuicyjnie zacząłem obsługiwać aparat, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia. Zauważalną zmianą w stosunku do poprzednich modeli jest pozbycie się przycisków po lewej stronie wyświetlacza. Osobiście, obsługę nowego Pentaksa zaliczam na plus.
Ogólne wrażenia z użytkowania
Pentaksa testowałem bardzo intensywnie przez przeszło tydzień czasu, wobec czego miałem z nim okazję zapoznać się dość dogłębnie, szczególnie w fotografii prasowej, bo właśnie w tej dziedzinie postanowiłem sprawdzić K-7. Dotychczas korzystałem głównie z aparatu Sony A300, często również z Nikona D70s, D200 i czasami z D300, Pentax był więc dla mnie interesującą odmianą.
Niewątpliwie bardzo przypadł mi do gustu ekran informacji na tylnim wyświetlaczu. Jest w nim wszystko, czego nam potrzeba, w dodatku obsługuję ułatwiają ikonki pokręteł w prosty sposób obrazujące, którym z nich możemy zmienić daną funkcję. Dobra robota. Zresztą, sam 3-calowy wyświetlacz jest niczego sobie - rozdzielczość ok. 921 tys. stawia go w najwyższej półce. I jeżeli już przy nim jesteśmy, warto wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, o której często zapomina się w testach tego aparatu. K-7 daje nam możliwość zmiany temp. barwowej wyświetlacza, w praktyce możemy więc ustawić go tak samo, jak nasz domowy monitor.
K-7 może pochwalić się całkiem przyzwoitym trybem seryjnym, które jest bardzo pożądaną funkcjonalnością w fotografii reporterskiej i sporcie. 5,2 klatki na sekundę to dobry wynik. Co prawda obecnie mamy już na rynku "szybsze" sprzęty, ale odniosłem wrażenie, że to, co oferuje nam Pentax, w zupełności wystarczy w codziennym użytkowaniu.
Bardzo czytelny okazał się również górny wyświetlacz. Moim zdaniem, w porównaniu z Nikonem D200 i D300, mimo tego, iż jest on mniejszy, wypada naprawdę bardzo pozytywnie. Nie mogę tutaj jednak nie wspomnieć o jednym mankamencie, z którym na początku trudno było mi się pogodzić - na korpusie nie znajdziemy bowiem przycisku do włączania/wyłączania podświetlenia LCD. Możemy to zrobić jedynie spod poziomu menu głównego - po włączeniu tej funkcji, podświetlenie aktywuje się automatycznie na kilka sekund po wciśnięciu do połowy spustu migawki.
Często gdy robię zdjęcia na imprezach kulturalnych, np. w kościele czy teatrze, moim marzeniem byłoby mieć przy sobie praktycznie bezgłośnego kompakta. Ludzie nie lubią, gdy skupieni na scenie są rozpraszani przez trzaskające lustra fotoreporterów. A piszę o tym nie bez powodu, bo bardzo pozytywne wrażenie zrobił na mnie właśnie K-7 - lustro "stuka" tu bardzo cicho, jest naprawdę świetnie wygłuszone.
Jak przystało na aparat klasy semi-pro, menu K-7 jest bardzo rozbudowane. Bardzo. Do tego stopnia, że osoba na co dzień użytkująca lustrzanki raczej z segmentu entry level, po włączeniu menu w nowym Pentaxie, nie będzie wiedziała, gdzie znaleźć to, czego szuka. Spędziłem nad nim dobre kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt minut, by sprawdzić wszystkie opcje po kolei.
I skoro jesteśmy już przy entry-level, jeszcze kilka zdań o Live View, choć podejrzewam, że większość użytkowników tego aparatu nie będzie miało okazji zbyt często korzystać z tej funkcji. Podgląd na żywo w K-7 umożliwia nam co prawda ustawianie ostrości metodą detekcji kontrastu (ponadto mamy jeszcze do dyspozycji wykrywanie twarzy), z drugiej jednak strony LV ciągle działa dość powolnie. Zdecydowanie lepszym rezultatem w tej kategorii może pochwalić się Sony, które w swoich lustrzankach montuje dodatkową małą matrycę przeznaczoną właśnie do użytku dla podglądu na żywo. W efekcie dostajemy jednak wówczas mniejszy wizjer - coś za coś.
Nie omieszkałem sprawdzić w nowym Pentaksie trybu nagrywania wideo. Muszę przyznać, że to naprawdę interesująca funkcja. Jeszcze jakiś czas temu mój stosunek do opcji filmowania w lustrzankach był raczej konserwatywny. Uważałem, że zarówno aparat, jak i kamera, mają swoje przeznaczenia i nie należy ich łączyć, bo jak wiadomo, coś, co jest do wszystkiego, jest do niczego. Widząc jednak fantastyczne efekty pracy fotografów (czy może raczej w tym wypadku kamerzystów) korzystających właśnie z lustrzanek, powoli zacząłem zmieniać swoje zdanie. Nie bez znaczenia jest również fakt, że rzeczywiście, dysponując w aparacie możliwością kręcenia choćby prostych, krótkich filmików, jest to spory ukłon wobec osób, które dzięki temu nie muszą zabierać ze sobą dodatkowego sprzętu w postaci kamery na rodzinne wypady za miasto. Wraz z K-7 do dyspozycji miałem całkiem pokaźny zestaw optyki, i muszę przyznać, że efekty kręcenia wideo potrafią być wówczas zdumiewające. Rewelacyjna mała głębia ostrości i plastyka obrazu, jaką daje nam matryca rozmiarów APS-C w żaden sposób nie równa się z jakością filmów znanych nam z naszych domowych kamer. Kłopotliwy może być jednak brak autofocusa w tym trybie, jednak po pewnym czasie z pewnością się do tego przyzwyczaimy.
Pentax K-7 ma tez kilka drobnych wodotrysków, takich jak np. elektroniczna poziomica. Wyświetla się ona zarówno w górnym LCD (co okazuje się, wbrew pozorom, naprawdę pomocne), jak i w wizjerze. Kolega, z którym rozmawiałem, uznał to za zbędny, baterio-żerny bajer. Moim zdaniem jednak, osoby mające problem z utrzymaniem poziomu mogą być zadowolone - to świetna szansa na zaoszczędzenie kilku minut przy prostowaniu zdjęć na komputerze...
Dla części fotografów podobnym wodotryskiem może być również możliwość edycji zdjęć w aparacie przy zastosowaniu różnego rodzaju filtrów stylistycznych. Z drugiej strony, dla tej części amatorów, którzy nie przepadają za poprawianiem swoich zdjęć w Photoshopie, może być to ciekawe rozwiązanie. Podobnie ma się sprawa z trybem HDR czy wywoływaniem plików RAW już na poziomie aparatu.
Jakość zdjęć
Długo zastanawiałem się, jakimi słowami zacząć ten akapit. Od produktu z najwyższej półki, wartego w sklepach dobre kilka tysięcy złotych, mamy bowiem prawo oczekiwać co najmniej bardzo dobrych rezultatów. Moim zdaniem, jakość zdjęć nowego Pentaksa - wobec jego pozostałych plusów - może nas, niestety, rozczarować. Jak pisałem na początku, skupiłem się na sprawdzeniu go pod kątem wysokich czułości ISO, których tak często używa się przy fotografii prasowej. Zabrałem ze sobą K-7 na pierwsze lepsze wydarzenie kulturalne w moim mieście, by przekonać się na własnych oczach, jak poradzi sobie z nie najlepszymi warunkami oświetleniowymi. Poszedłem z przekonaniem, że matryca CMOS w nowym Pentaksie powinna poradzić sobie bez problemów, tymczasem to, co zobaczyłem, muszę przyznać, zaskoczyło mnie, niestety, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Szumy zaczynają nam przeszkadzać już od ISO 800, z tendencją do pojawiania się przy kolorze czerwonym. W domu postanowiłem raz jeszcze sprawdzić, czy aby na pewno nie wynikały one z moich błędów. Porównałem otrzymany obraz z Sony A300 i z bólem przyznaję, że różnica wcale nie jest tak duża, o czym zresztą przekonałem się jeszcze w kolejnych dniach testów. A szkoda, bo tak jak pisałem, przy aparacie z tej półki i z tą ceną, spodziewałem się czegoś znacznie więcej.
Testy K-7 wskazywały również na to, że jakość obrazu nie odbiega znacznie od tego znanego nam z K20D. Rzeczywiście, porównałem ze sobą zdjęcia z tych dwóch aparatów i myślę, że znacząca poprawa jakości zdjęć, niestety, nie będzie argumentem "za" dla tych, którzy rozważają wymianę swojego starego Pentaksa K20D na nowy model.
Robimy zdjęcia
Wróćmy jednak do samych zdjęć. Robiąc fotorelacje z różnych wydarzeń kulturalnych, warto pamiętać, że tak naprawdę dla tych, do których trafią zdjęcia, staną się one przede wszystkim swego rodzaju "opowieścią" tego, co się wydarzyło, jakie były na to reakcje ludzi, itd. Niezwykle istotne jest zatem uchwycenie najważniejszych chwil tego, co dzieje się wokół nas samych. Nie zapominajmy o emocjach - są one nieodzownym elementem każdego zdjęcia i to właśnie one zwracają na nas uwagę każdego z nas.
Na kilku zdjęciach, które pojawiają się w tym tekście, znajduje się fotorelacja z Diecezjalnych Dni Młodych. Wybrałem się tam, ponieważ miały one miejsce w hali, gdzie oświetlenie zazwyczaj nie należy do najlepszych. Tak było i tym razem, co wymagało ode mnie używania wysokiego ISO. Ponadto, warto zwrócić również uwagę na to, że często zdecydowanie lepszym rozwiązaniem od użycia długich ogniskowych jest zwyczajne zrobienie kilku kroków do przodu. Zawsze musimy być blisko akcji, blisko wydarzeń.
Moja ocena
Fotografowanie Pentaksem K-7 wspominam bardzo pozytywnie. Rzeczywiście, podczas robienia zdjęć w złych warunkach oświetleniowych przeszkadzała mi słaba praca z wysokimi czułościami ISO. Mam nadzieję, że uda się to jeszcze poprawić w nowych wersjach software'u, bo niestety, ale jest to poważny minus, który praktycznie eliminuje K-7 w fotografii prasowej, a tym samym zmusza mnie do postawienia Pentaksa o pozycję niżej wobec swoich konkurentów - Nikona D300 czy nowego Canona 7D. Tam, gdzie brakowało światła, bardzo przydatna okazywała się jednak stabilizacja obrazu w korpusie, którą pochwalić może się tylko Pentax, Sony i Olympus. Moim zdaniem to naprawdę bardzo dobre rozwiązanie i zapisuję je na duży plus dla tego systemu.
Większych problemów nie sprawiał mi natomiast autofocus. Najczęściej trafiał celnie, choć muszę przyznać, że osobiście jestem przyzwyczajony do korzystania z centralnego, punktowego trybu AF. W zdjęciach ludzi pojawia się zwykle dużo ruchu, ciągle coś się dzieje, a naszym zadaniem jest "uchwycić chwilę". I faktycznie, Pentax dawał mi taką możliwość. Świetnie w tej kwestii sprawdzał się z obiektywem 16-50 f/2.8 SDM wyposażonym w ultradźwiękowy napęd.
Nie można też zapomnieć, że z Pentaksem i zamontowanymi obiektywami typu WR możemy pracować bez przeszkód w złych warunkach atmosferycznych - deszcz, śnieg czy gęsta mgła to dla nas żaden problem.
Również tryb wideo może okazać się dla niektórych, spragnionych tej funkcjonalności w innych lustrzankach, naprawdę ciekawą alternatywą dla fotografowania. Zdolne osoby, mając do dyspozycji właściwą optykę, mogą zdziałać tym aparatem prawdziwe cuda.
Na koniec muszę wspomnieć jednak o jeszcze jednej rzeczy, o której pisałem już na początku swojej opinii. Korpus K-7 jest po prostu za mały. Decydując się na lustrzankę, musimy pogodzić się z faktem, że otrzymujemy aparat większych rozmiarów, że nie jest to aparat kompaktowy. Z drugiej strony, dzięki temu otrzymujemy sprzęt, który trzyma się pewnie, wygodnie i stabilnie bez względu na warunki pracy. Pomimo świetnej jakości użytych materiałów, w Pentaksie brakowało mi miejsca do trzymania wszystkich palców u ręki. Moim zdaniem, miniaturyzacja lustrzanek zmierza w złym kierunku. O ile rzeczywiście na taki krok można zdecydować się w klasie lustrzanek entry-level, o tyle modele przeznaczone dla bardziej zaawansowanych użytkowników, nie powinny raczej brać przykładu ze swoich "mniejszych braci".
Podsumowując, myślę, że K-7 to udana konstrukcja Pentaksa. Bez wątpienia, zresztą jak każda lustrzanka, ma swoje silne i słabe strony. W zależności od naszego zastosowania mogą nam one przeszkadzać mniej lub bardziej - fotoreporterom na pewno nie przypadnie do gustu nie najlepsza praca w wysokich czułościach ISO, innym może nie spodobać się zbyt mały korpus. Ostatecznie K-7 to jednak dobry aparat i warto zwrócić na niego uwagę, choć nie mam pewności, czy na tyle dobry, by użytkownicy jego poprzednika skłonili się ku wymianie K20D na nowy model.
Plusy:
+ świetne wykonanie
+ dobrze wyprofilowany grip
+ świetny, jasny wizjer optyczny
+ stabilizacja obrazu w korpusie
+ nagrywanie wideo
+ filtry stylistyczne, HDR i wywoływanie plików RAW w aparacie
+ świetny, tylni wyświetlacz LCD
+ celny autofocus
+ uszczelnienie korpusu i obiektywów WR
+ ciche, dobrze wygłuszone lustro
Minusy:
- nie najlepsza praca dla wysokich czułości ISO
- zbyt mały korpus
- brak przycisku podświetlenia górnego LC