Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Pierwsze wrażenia
Tuż po wyjęciu z pudełka aparatu Canon 500d, pierwszą rzeczą zwracającą szczególną uwagę są niewielkie rozmiary samego korpusu i jego "piórkowa" wręcz waga (która nie ulega zauważalnemu zwiększeniu nawet po zamontowaniu dedykowanego akumulatora). Cechy te, szczególnie poszukiwane u osób ceniących sobie kompaktowość i łatwość transportu sprzętu, u innych staną się powodem do narzekań. Dla mnie osobiście płaski uchwyt nowej lustrzanki Canona jest trochę niewygodny i zmusza do podpierania jej małym palcem oraz palcem serdecznym od spodu, w okolicach komory akumulatora, co z kolei utrudnia manipulowanie kółkiem nastaw (np. w trybie Av).
Aparat może i nie jest wykonany z najwyższej jakości tworzyw sztucznych, jednak dokładność spasowania elementów pozwala wierzyć, iż będzie on służył długi czas. Gorzej spraww wygląda z obiektywem dołączonym do zestawu. Plastikowy bagnet i pierścienie nastaw wieją tandetą przywodząc bardziej na myśl dziecięce zabawki, niż precyzyjny sprzęt optyczny. Niestety trzeba też dodać, iż jego przednia soczewka obraca się podczas ustawiania ostrości (co przeszkadza w stosowaniu np. filtrów polaryzacyjnych), a na domiar złego w zestawie (za notabene prawie 3 tysiące złotych) nie przewidziano osłony przeciwsłonecznej na obiektyw. Wstyd.
Po włączniu...
Początkowe, mieszane uczucia związane z aparatem zdają się znikać chwilę po jego włączeniu, kiedy uruchomiony zostaje główny wyświetlacz. Jest on duży i wyraźny, co pozwala bez problemu dokonać wszelkich ustawień parametrów ekspozycji oraz zmodyfikować szczegółowe funkcje samego aparatu. Oko użytkownika ucieszy również przyzwoity jak na tę klasę aparatu wizjer, który mimo, iż nie kryje całego kadru zapewnia wyraźny i jasny obraz fotografowanych obiektów. Pod tym względem nowy Canon zbiera u mnie duże brawa.
Wszystkie przyciski oraz kółko nastaw wydają się być logicznie rozmieszczone, jednak ze względu na małe rozmiaru samego korpusu do pełni komfortu ich obsługi trochę brakuje. Chwali się dedykowany przycisk zmiany czułości ISO, gorzej jest z kompensacją ekspozycji i jej blokadą, których obsługa zdaje się "uciekać" gdzieś niebezpiecznie na peryferia korpusu. Warto też wspomnieć, iż nowe body Canona wyposażone jest w system podglądu głębi ostrości, co z pewnością zadowoli bardziej wymagających fotoamatorów.
Oczywiście suche dywagacje na temat budowy aparatu i jego "papierowych" specyfikacji można by kontynuować jeszcze długo, ale w tym miejscu należy przejść już do najważniejszego, czyli wrażeń z samego fotografowania Canonem 500D.
Pierwsze punkty należą się nowemu korpusowi Canona za system Auto Focus, który jest szybki, precyzyjny, a do tego całkiem cichy (mimo, że "kitowy" obiektyw wyposażony jest w zwykły silniczek, a nie układ soniczny USM). To ogromna zaleta, która zdejmuje użytkownikowi z barków ciągłe rozterki dotyczące jakości produkowanych przez aparat zdjęć - czy to moja wina, że zdjęcie jest nieostre? Zawiódł korpus, czy obiektyw? Nic z tych rzeczy, z Canonem mamy pewność, że trafimy z ostrością w punkt. Podobnie sprawa ma się w pracy aparatu przy wysokich czułościach. Do wartości ISO 1600 włącznie, ciężko postawić zarzut, iż aparat generuje nadmiar nieprzyjemnego szumu (patrz zdjęcia poniżej).
Oczywiście ten będzie stopniowo się zwiększać, ale tandem matrycy CMOS i oprogramowania generujące obrazy w jakości .jpg sprawdza się wyśmienicie, nie dając powodów do narzekań nawet bardziej wymagającym użytkownikom. Korpus umożliwia nam też pracę w czułościach 3200, 6400 i 12800 ISO. O ile dwie ostatnie (ze szczególnym uwzględnieniem wartości maksymalnej) należy uznać za "dodatek" o tyle wartość 3200 ISO jest w pełni używalna, co biorąc pod uwagę 15 megapikselową matrycę jest sporym osiągnięciem.
Trochę gorzej wygląda sprawa automatycznego balansu bieli, który nawet w słoneczny dzień potrafi tragicznie się pomylić, wypierając nam nasze "fajne" ujęcia z kolorów i dynamiki światła (patrz zdjęcia poniżej). Generalnie aparat ma tendencję do ochładzania barw, co jest szczególnie irytujące w fotografii przyrody i krajobrazach.
Nie będzie to oczywiście stanowić przeszkody dla użytkowników zapisujących zdjęcia w formacie RAW i korzystających z odpowiednich programów do obróbki, jednak dla początkujących fotoamatorów może to stanowić podłożę niemałych frustracji. A skoro jesteśmy już przy plikach w formacie RAW warto wspomnieć, iż korzystanie z jego dobrodziejstw dla wielu osób może okazać się niewykonalne z powodu dziwnego formatu zapisu tych plików przez lustrzankę Canon 500D. Ponieważ nie ma możliwości otwierania tych plików w programie Photoshop CS3 (lub starszym), jedynym wyjściem z tego problemu jest aktualizacja do wersji CS4 lub korzystanie z odpowiedniego programu konwertującego pliki do standardu .DNG (co w procesie kosztuje nas mnóstwo czasu i przestrzeni dyskowej). Osobiście nie jestem fanem zaawansowanej informatyki i na myśl o takich trikach nóż mi się w kieszeni otwiera (a niestety posiadam "tylko" wersję CS3).
W kwestii pomiaru światła nowa lustrzanka Canona spisuje się nienajgorzej. Cieszy jej "inteligencja" w trybie matrycowym i aparat nie daje się łatwo oszukać (zdjęcia poniżej) w przypadku nieco bardziej wymagających scen.
Przy skrajnie kontrastowych ujęciach potrafi "sobie" nawet pomagać wbudowaną lampą celem rozjaśnienia ciemniejszych obszarów kadru. Z drugiej strony, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że aparat delikatnie prześwietla zdjęcia, a efekt jest tym wyraźniejszy im jaśniejsza jest fotografowana scena. O ile uchodzi to jeszcze w trybie matrycowym i programach tematycznych, o tyle zaczyna mocno irytować przy ustawieniach półautomatycznych (priorytet przesłony, czasu) i pomiarze centralnie ważonym lub punktowym. Osobiście jestem przyzwyczajony właśnie do tych dwóch ostatnich sposobów pomiaru, a światłomierz traktuję jedynie jako "głupi" odnośnik, który pomaga mi naświetlić zdjęcie według swojego uznania. "Głupi", lecz przewidywalny. Canon zdaje się dawać mniej jednolite rezultaty przy doborze ekspozycji.
Od początku moich testów ciekaw byłem również jak spisze się tryb live view oraz możliwość nagrywania filmów, które dostarcza nam 500d. Po tygodniu użytkowania lustrzanki nie znalazłem jednak szczególnego zastosowania dla pierwszego z tych dodatków. Gdyby główny ekran aparatu był odchylany w różnych kątach miałoby to pewnie sens, ogólnie jednak korzystanie z tego systemu w Canonie 500d wydaje się być niewygodne i utrudnia jedynie kadrowanie. Sprawę komplikuje również system AF w trybie live view, który w większości fotograficznych sytuacji jest po prostu bezużyteczny - aparat przez kilka sekund stara się "łapać" prawidłowo ostrość, ostatecznie kapitulując bez żadnych rezultatów. Z pewnością bardziej przydatnym dodatkiem do aparatu byłby zwykły, monochromatyczny wyświetlacz zamontowany u góry korpusu i wyświetlający większość niezbędnych informacji (np. parametry ekspozycji). Odczytywanie ich z pozycji głównego wyświetlacza jest oczywiście do przełknięcia (szczególnie dla osób, które nie doznały dobrodziejstw dodatkowego ekranu LCD), jednak z pewnością ogranicza wygodę użytkowania lustrzanki. Przypadłość kiepskiego AF przeszkadza również mocno w trybie filmowania, gdzie wszelkie "poszukiwania" ostrości przez aparat są rejestrowane. Dobrym wyjściem jest tutaj przejście na tryb manualnego ustawiania ostrości, co może i nie przyspieszy całego procesu, ale nada mu jednak ludzkiej płynności i oszczędzi niepotrzebne dźwięki silniczka AF. Mimo wszystko, trzeba jednak przyznać, iż funkcja kręcenia filmów jest ciekawym dodatkiem do cyfrowej lustrzanki, a w połączeniu z możliwością zastosowania różnych obiektywów z pewnością znajdzie zainteresowanie wielu użytkowników.
Słowem podsumowania
Canon 500d jest dobrym aparatem w klasie lustrzanek przeznaczonych dla amatorów. Poświęcając trochę czasu na naukę większości dostępnych w nim opcji i inwestując w (przynajmniej w jeden) lepszej klasy obiektyw jesteśmy w stanie wyprodukować za pomocą takiego zestawu naprawdę świetne zdjęcia. Posługując się "szkolną" skalą oceń, z czystym sumieniem mogę wystawić mu 4+ (z dużym plusem;)
Cieszą:
+ szybki AF
+ dobry wizjer i ekran LCD
+ małe szumy
+ matryca CMOS 15MP
+ sprawne tryby automatyczne
+ możliwość nagrywania filmów
+ żywotny akumulator
+ w zestawie jest fajny pasek na szyję
Smucą:
- średnia jakość wykonania korpusu
- mały grip
- brak górnego wyświetlacza
- kiepski automatyczny balans bieli
- brak wsparcia dla formatu.DNG
- delikatna tendencja do prześwietlania zdjęć
- bezużyteczny AF w trybie Live View
- w zestawie jest nie fajny obiektyw
Osobista uwaga
Podstawowym pytaniem jakie zadawałem sobie rozpoczynając test aparatu Canon 500d było, czy jest on godną polecenia propozycją dla ludzi szykujących się do zakupu swojej pierwszej lustrzanki cyfrowej? Odpowiedź jest prosta: to zależy. Przy obecnej cenie rynkowej ok. 3000 złotych za sam korpus, można polecić go jedynie osobom koniecznie poszukującym w korpusie możliwości nagrywania filmów w formacie HD. Dla pozostałych, aktualna cena stanowi raczej barierę opłacalności i powinni skierować swe uwagi albo w stronę aparatów wyższej półki (np. Canon 40D, lub 50D), albo zakupić starszą wersję testowanego Canona - 450D, a za zaoszczędzone pieniądze dokupić jaśniejszy obiektyw.
Poniżej załączamy jeszcze kilka zdjęć do ściągnięcia