Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Przez ostatnie lata akumulatory litowo-jonowe oznaczane symbolem Li-ion praktycznie przejęły zasilanie nowoczesną elektroniką. Ten zaawansowany typ ogniw obejmujący całą rodzinę konstrukcji opartych na związkach litu zasila obecnie prawie wszystkie modele telefonów komórkowych, tablety, komputery i znaczną większość aparatów cyfrowych. Coraz częściej spotykamy go nawet w urządzeniach typu wrętarko-wiertarki czy roboty kuchenne. Jest to też podstawowe źródło energii dla samochodów elektrycznych.
Popularność tego źródła zasilania wiąże się z jego wydajnością i wygodą dla użytkownika, choć niekoniecznie dla producenta. Nie będziemy wdawali się w szczegóły technologiczne, ale wystarczy przypomnieć, że historia rozwoju konsumenckich ogniw Li-ion naznaczona jest skorupami stopionych i spalonych urządzeń, poparzonych użytkowników, a nawet pożarów i wybuchów. Wadliwe akumulatory tego typu uziemiły na kilka miesięcy całą flotę najnowocześniejszych samolotów Boeing 787 "Dreamliner".
Jednak zalety wynikające z wykorzystania tego typu ogniw zmusiły inżynierów do stworzenia bezpiecznych konstrukcji konsumenckich. Z kłopotami ze wzrostem temperatury podczas ładowania i intensywnego rozładowania oraz niestabilnością konstrukcji chemicznej przy całkowitym rozładowaniu poradzono sobie zaopatrując gotowe zestawy (pakiety) ogniw w mikroprocesory czuwające nad temperaturą i procesami ich ładowania i rozładowywania.
Tymczasem jednak nad akumulatorami litowymi jak fatum wiszą przyzwyczajenia użytkowników wyniesione z dawnej epoki i przeszkadzają wykorzystać pełen potencjał tych konstrukcji. Postanowiliśmy więc rozprawić się z mitami dotyczącymi użytkowania akumulatorów litowo-jonowych. Ostrzegamy, że logika prawidłowego korzystania z akumlatorów litowych może się wydawać nieco... pokręcona. Jednak wszystko ma swoje techniczne uzasadnienie. Oto podstawowe zasady korzystania z ogniw Li-ion.
Nowy akumulator Li-ion, który otrzymaliśmy z aparatem jest gotowy do użycia i od pierwszego naładowania dysponuje pełną pojemnością. Powinna ona się utrzymać na zadowalającym poziomie przez następne kilka tysięcy ładowań - o ile będziemy o niego dbać (w czym pomoże niniejszy artykuł). Nie ma potrzeby przeprowadzać jakichś specjalnych zabiegów, jak to było kiedyś konieczne w przypadku akumulatorków niklowych. Co więcej, takie "formowanie" może być szkodliwe dla struktury chemicznej ogniwa.
Nasza rada: wyciągnij aparat z pudełka, doładuj akumulator i ciesz się nową zabawką.
Brzmi jak herezja? To znaczy, że nadal żyjesz w epoce akumulatorków niklowo-wodorkowych - Ni-MH. Te stare akumulatory bardzo źle znosiły doładowania. To zupełnie inaczej niż ogniwa typu Li-Ion. Te najlepiej znoszą małe rozładowania i niewielkie doładowania (najlepiej nie do 100% - o czym dalej). Podczas takich cykli ogniwo nie przegrzewa się, co byłoby dla niego zabójcze. Rozładowując akumulator nie więcej niż do 50% pojemności można znacząco dłużej zachować sprawność ogniw. Według Battery University zyski z "płytkiego" ładowania dla żywotności ogniwa wyglądają następująco (dla testowanego ogniwa):
Nasza rada to: nie czekaj aż aparat czy inne urządzenie się wyłączy, ale doładowuj akumulator kiedy to tylko możliwe.
Czytaj także: HAHNEL EXTREME - TEST
A jednak! Mimo że powyżej namawiamy do częstego doładowywania, to producenci zalecają pełne - w dozwolonym zakresie - rozładowanie akumulatorów Li-ion średnio raz w miesiącu w celu kalibracji wewnętrznych systemów zliczających pojemność baterii. Taki zabieg poprawia system wyliczający czas pracy przy danym załadowaniu akumulatora. Wskaźnik czasu pracy akumulatora w aparacie po prostu będzie dokładniejszy.
Taka kalibracja jest ważna z punktu widzenia procesora w akumulatorze, który pilnuje, aby ten... nie rozładował się całkowicie i w odpowiednim momencie wyłącza zasilanie aparatu lub smartfona. Takie całkowite rozładowanie, do zera, jest niezwykle szkodliwe dla ogniw Li-ion - dlatego właśnie akumulatorki bardzo długo nieużywane mogą już nigdy nie zadziałać. Należy również pamiętać, że jest to zabieg dbający tylko o elektroniczną część akumulatora - na procesy chemiczne w samych ogniwach nie ma bezpośredniego wpływu.
Nasza rada: zafunduj akumulatorowi pełne rozładowanie, aż do wyłączenia aparatu średnio raz miesiącu - ale nie częściej. Częściej tylko zaszkodzi (patrz punkt pierwszy).
Kolejna rada, która może wydawać się sprzeczna z logiką i poprzednimi radami. Jednak teraz mówimy o długim przechowywaniu - na przykład wyjeżdżasz bez aparatu albo z innym aparatem i zostawiasz akumulatorki na kilka tygodni. Badania wykazały, że w takim wypadku najlepiej naładować je mniej, więcej do 50% pojemności i zostawić w chłodnym miejscu. To pomoże przetrwać im rozłąkę w dobrej formie.
A co z akumulatorami w sprzedaży? Trzeba szukać jak najnowszych? Niekoniecznie. Nowe, nieużywane ogniwa są w tak zwanym "stanie uśpienia". Ładuje się je fabrycznie do około 40% i procesy chemiczne są w nich zatrzymane do momentu ich pierwszego użycia (zarówno w postaci ładowania, jak i rozładowania). Potem już trzeba stosować się do zasad, które wykładamy w tym artykule. Mimo że niektóre testy wskazują, że akumulatory, które przeleżały "na półce sklepowej" dłużej niż rok wytrzymywały mniej cykli ładowania niż zupełnie nowe, to i tak mamy niewielki wpływ na wybór wieku nowego akumulatora, więc możemy to pominąć.
Nasza rada: odkładasz akumulatorki na dłużej - naładuj je nie więcej niż w 50% i trzymaj w chłodzie.
Ostatnie doniesienia ze świata akumulatorów mówią, że należy od razu odpiąć baterię Li-ion od ładowarki, gdy ta pokaże pełne naładowanie. Okazuje się, że nasz zwyczaj zostawiania akumulatorów na noc do ładowania jest dla nich szkodliwy. Fachowcy twierdzą, że powinniśmy generalnie unikać ładowania "pod korek", do 100%. Teoretycznie nowoczesne ładowarki powinny zatrzymać proces ładowania we właściwym, najzdrowszym dla akumulatora momencie, ale po pierwsze różne egzemplarze baterii mogą się od siebie różnić, a po drugie procesy chemiczne zachodzące w baterii mają swoją inercję, więc ciężko precyzyjnie określić ten moment.
Na smartfony dostępne są aplikacje, które pilnują, żebyśmy odpinali ładowarki we właściwym momencie, jednak w przypadku aparatów musimy pilnować tego sami.
Nasza rada: nadzoruj proces ładowania i wyjmij akumulator lub odłącz ładowarkę, gdy tylko wskaźnik pokaże pełne naładowanie.
Ładowanie akumulatora Li-ion wymaga skomplikowanej pracy ze strony procesora baterii. Aby nie dopuścić do przegrzania, ładowanie odbywa się cyklami z zastosowaniem różnego napięcia i prądu. Co więcej, po pełnym naładowaniu napięcie w akumulatorze trochę spada i ładowarka musi doładować go krótko jeszcze przez chwilę, aby uzyskać pełną pojemność. Cały ten delikatny i skomplikowany proces zaburza spadek napięcia spowodowany jednoczesną pracą urządzenia.
Ta rada jest bardzo trudna do zastosowania w przypadku laptopów, smartfonów i tabletów, jednak w przypadku aparatów zazwyczaj i tak wyjmujemy akumulator do ładowania, a ładowanie przez USB wymaga najczęściej wyłączenia aparatu.
Nasz rada: daj odpocząć urządzeniu, którego akumulator ładujesz i wyłącz je.
Ale bez przesady! Akumulatory Li-ion nie lubią ładowania na mrozie, ale jeszcze bardziej szkodliwe jest dla nich przegrzanie. Powinniśmy natychmiast przerwać ładowanie, gdy akumulator nagrzeje się tak, że parzy. Na akumulatory litowe bardzo źle działa również pozostawienie na słońcu lub w pobliżu grzejnika, np. w nagrzanym samochodzie lub kurtce suszącej się po deszczu nad kaloryferem. Ogólnie powinniśmy ładować ogniwa litowe w chłodnym i przewietrzonym miejscu. Za graniczną temperaturę, powyżej której następuje znacząca degradacja ogniw uważa się 30 st. C.
Nasz rada: dmuchaj na zimne i be cool.
Wszystkie powyższe rady należy stosować z rozsądkiem. Pamiętajmy, że to akumulator jest dla nas, a nie my dla akumulatora. Jeżeli potrzebujemy pełnego naładowania przed dniem zdjęciowym, to nie wahajmy się naładować 100%. Nasze zdjęcia są ważniejsze niż żywotność baterii. Jednak fachowcy twierdzą, że przy prawidłowej eksploatacji ogniw litowych jesteśmy w stanie zwiększyć liczbę cykli z deklarowanych przed producenta średnich 500-600 do nawet kilku tysięcy, a długość życia zwiększyć ze średnich 2 lat do ponad 3. W warto więc chyba wziąć sobie kilka z tych porad do serca.
No koniec pamiętajcie, że zużyte akumulatory i baterie powinny być zawsze wyrzucane do odpowiednich pojemników - są bardzo szkodliwe dla środowiska!
zdjęcie w zajawce: Hahnel