Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Czy można zastąpić lustrzankę aparatem systemowym Micro Cztery Trzecie? Chodząc po górach z plecakiem ważącym 20 kilogramów, takie pytanie stawiałem sobie wielokrotnie. Każdy gram bagażu, każdy centymetr kwadratowy jest ważny. Aby sprawdzić, czy sprzęt nadaje się na górskie wycieczki, wybrałem się w Bieszczady.
Wydawałoby się, że to raczej nierówna konkurencja, a jednak bezlusterkowce walczą o rynek lustrzanek. Już na początku mały GX1 wygrywa wagą i rozmiarami z każdą dostępną na rynku lustrzanką, ustępując jedynie wielkością matrycy. Dobre wrażenie robi piękna, mała, solidna obudowa, wykonana z metalu i dobrych tworzyw. Niektórzy pomyślą, że przesadziłem, ale ja naprawdę pozytywnie oceniam wzornictwo Panasonica. GX1 oceniam lepiej niż np. Sony NEX. Bardziej klasyczna stylistyka i nieco grubsze body sprawiają wg. mnie lepsze wrażenia estetyczne . Uchwyt, mimo oczywistych mniejszych rozmiarów niż lustrzanki, nie wywołuje poczucia bezradności i dobrze pasuje do dużej dłoni. Polecam chwyt lewą ręką pod obiektywem w taki sposób, aby prawą móc swobodnie obsługiwać klawisze funkcyjne. To ważne, zwłaszcza kiedy mamy do dyspozycji większe obiektywy. Wszystkie przyciski, guziczki i pokrętła nastawcze są w odpowiednim miejscu i są dobrze spasowane.
Monitor dotykowy jest dobrej jakości. Nie rozumiem jednak dlaczego został na stałe zespolony z korpusem aparatu? Przydałaby się możliwość poruszania monitora przynajmniej w pionie. Taką możliwość dają inne aparaty z wymienną optyką jak np. Sony NEX-5. Nowsze lustrzanki posiadają także takie udogodnienia. Zmiana kąta położenia ekranu niwelowałaby w jakimś stopniu brak wizjera, chroniąc go przed jaskrawym światłem. W zestawie, który testowałem nie było wizjera DMW-LVF2E . Fotografowanie w górach, przy bardzo silnym świetle jest porównywalne do grania w ruletkę. Wizjer wydaje się koniecznością, tymczasem dostępny opcjonalnie kosztuje sporo - ponad 900 zł. W innych warunkach ekran spisuje się zupełnie dobrze, a jego funkcje dotykowe sprawdziły się najlepiej w ustaleniu miejsca łapania ostrości.
Bateria nie wytrzymuje konkurencji z lustrzankami i daje możliwość wykonania około 350 zdjęć. Chcąc nagrać dodatkowo kilka wideo, trzeba myśleć o zapasowych akumulatorkach.
Czy takie maleństwo może dorównać jakością zdjęć amatorskim lustrzankom? Wydaje mi się, że obecne możliwości technologiczne pozwalają na zbudowanie profesjonalnego aparatu bez pryzmatu i lusterek. Zaryzykuję stwierdzenie, że duża część rynku zostanie opanowana w niedługim czasie przez taki sprzęt. Ale jak będą wyglądać zawodowi fotoreporterzy z takimi małymi aparacikami? :) A GX1 z trochę mniejszą matrycą niż APS-C, jakością zdjęć pewnie dorównuje niektórym amatorskim lustrzankom. Możliwości nastawcze GX1 są absolutnie wystarczające, nawet dla zaawansowanego fotoamatora. Właściwie wszystko to co mogę ustawić w lustrzance jest w GX1. Wbudowana lampa błyskowa sprawuje się zupełnie dobrze przy doświetleniach zdjęć. Może trochę zaskoczył mnie autofokus przy robieniu zdjęć wieczorem - aparat miał z tym trochę problemów.
Największą zaletą aparatu jest pokaźny zestaw dostępnych obiektywów dla systemu Micro 4/3. W tym przypadku niesamowitą frajdę sprawił mi duży zoom 100-300mm, f/4-5.6. Nad Jeziorkami Duszatyńskimi, gdzie nie ma zbyt wiele światła, udało mi się zrobić z ręki sporo dobrych zdjęć. Tym samym obiektywem bez problemu udało się upolować żubry w Tworylnem. Korzystałem z funkcji stabilizacji obrazu. Szkoda, że dostępna jest tylko poprzez przystosowane do tego obiektywy. Można było operować głębią ostrości z taką samą swobodą jak w lustrzankach. Do wyboru miałem trzy obiektywy 20 mm f/1.7, 14-42 mm f/3.5-5.6 i 100-300 mm f/4-5.6.
Taki zestaw jest wystarczający na turystyczną wycieczkę, chociaż teleobiektyw wyraźnie zwiększa wagę całości. Szybka migawka (1/4000 s), a także tryb zdjęć seryjnych (ok. 4 klatek na sek. w pełnej rozdzielczości) pozwalają na uniwersalne wykorzystanie aparatu. Nie robiłem zdjęć sportowych, jednak żubry w biegu udało się uchwycić w sposób zadowalający.
Oprogramowanie wydaje się być przejrzyste i ergonomiczne. Dla każdego, kto korzystał z lustrzanek, nie będzie problemem operowanie i poruszanie się po menu. Większość zdjęć robiłem w formacie RAW, mimo że zdjęcia w jpgach są dobrze obrobione przez procesor i w większości przypadków ten format będzie wystarczający.
Dobrze funkcjonowała automatyka balansu bieli. Jakość zdjęć zrobionych tym maleństwem jest bardzo dobra i wystarczająca dla większości zastosowań amatorskich. Nie należy jednak zbyt często korzystać z wyższych czułości matrycy, bo szumy nie są zbyt przyjemne dla oka. Spokojnie można wykorzystywać czułość ISO 1600.
No i na koniec filmowanie. Choć GX1 nie zastąpi kamery, to daje możliwość zapisania ciekawych sytuacji. Dobrze to zrobić ze statywu, by nie występował efekt migotania, charakterystyczny dla cyfrowych aparatów. GX1 dobrze się spisuje w filmowaniu pleneru, w reportażu, jak też w pomieszczeniach.
Podsumowując - głównymi atutami aparatu są jego wymiary i niska waga. Z obiektywem 20 mm można go właściwie schować do kieszeni. Osobiście, wolałbym zabrać zestaw GX1 z trzema obiektywami ważący w sumie kilogram, niż podobny zestaw z lustrzanką, ale trzy razy cięższy. Panasonic to świetny sprzęt dla bardziej zaawansowanych fotoamatorów, ale i dla zupełnych nowicjuszy. Duży wybór obiektywów systemowych zadowoli większość fotografujących. Jakość zdjęć jest porównywalna z wieloma amatorskimi lustrzankami.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Stopczański