Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
"De czwórka" to aparat reporterski. Najwyższa półka, nie tylko cenowa. Ale myślę też, że jest to aparat bardziej uniwersalny niż powszechnie się uważa. Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie prędkość reakcji autofokusa, zwłaszcza jego błyskawiczność przy współpracy z nowymi obiektywami AF-S. Szybkość, ale też minimalny margines błędu, nawet w bardzo trudnych warunkach oświetleniowych są godne podziwu. Myślę, że dla fotoreporterów i fotografów pracujących przeważnie przy świetle zastanym jest to rewelacyjne narzędzie. Niestety nie miałem okazji przetestować aparatu z większymi ogniskowymi niż 200 mm, ale zakładam, że i z takimi obiektywami poradzi sobie świetnie.
Porównując do starszej wersji, apratu D3, aparat D4 pracuję ciszej i mam tu na myśli normalny tryb, a nie tryb Q (quiet) czy pracę z podniesionym lustrem.
Jeśli chodzi o ergonomię, to wizualnie aparat został trochę odmłodzony. Giugiaro, projektant z Italdesign od lat współpracujący z firmą Nikon dobrze wywiązał się z powierzonego mu zadania. Korpus, zwłaszcza przez nową formę obudowy pryzmatu wydaje się "nowocześniejszy". Akurat ten parametr zawodowcom jest najmniej potrzebny, ale dobrze że firma o to zadbała.
Do zmian ergonomicznych należy także usunięcie przycisku pomiaru ekspozycji znanego zawodowcom bodajże od modelu F4, który znajdował się na pryzmacie. Funkcję tą mamy w tej chwili w pokrętle nastawczym po lewej stronie pryzmatu. Chciałoby się powiedzieć - nareszcie! - gdyż jest to o dużo wygodniejsze. Dodatkowo, dla tych którzy przesiadają się z modelu D3 lub starszych, dochodzą nowe klawisze nagrywania filmów (wprowadzone już w D3s). Osobiście nigdy wcześniej z tych funkcji nie korzystałem w zawodowych lustrzankach. Miałem przez chwilę problemy z opanowaniem tych przycisków, ale po 10 minutach, sprawiały już wrażenie jakby były tam zawsze. Jest to z pewnością duże ułatwienie dla korzystających z filmowania w lustrzankach. Istotną zmianą jest też wprowadzenie odsłuchu i kontroli nagrywanego dźwięku (mini jack).
Aparat wydaje się też trochę lepiej leżeć w dłoni w pozycji pionowej. Dodatkowymi atutami są na pewno większe możliwości nagrywania sekwencji poklatkowych, które już w aparacie są montowane wg wcześniej wybranych parametrów. Mocne wrażenie, zwłaszcza przy szeroko pojętej fotografii reklamowej robią duże możliwości transferowania danych przez kabel i bezprzewodowo oraz efektowne sterowanie aparatem z urządzeń zewnętrznych, jak np. iPhone czy iPad. Od teraz kreatywni z agencji mogą nam skuteczniej przeszkadzać w sesji ;-)
Reasumując, rewolucji na miarę "De Trójki" nie ma, ale za to narzędzie zawodowego fotografa zostało dopracowane do perfekcji. Zwłaszcza jeśli chodzi o ergonomię, niezawodność i precyzję.
Michał Korta, fotograf, www.kortastudio.com