Aparaty
Leica M11 Black Paint - nowa wersja, która pięknie się zestarzeje
Wystawiając opinię o nowym flagowym modelu Nikona, można ją zamknąć jednym, krótkim stwierdzeniem: ewolucja, a nie rewolucja. Wszyscy zawodowi fotoreporterzy takie słowa potraktują westchnieniem ulgi. Poprzedni model Nikona zasłużył sobie na swoją bardzo dobrą opinię i wszystkich ciekawiło, co znajdziemy w nowym modelu. Na szczęście w D4 poprawiono kilka "drobiazgów" tak, że spełni wszystkie, nawet te najbardziej wyśrubowane oczekiwania.
Tak jak na zawodowy model przystało, aparat ma bardzo dobrą ergonomię. Przeszkadzać może jedynie zbyt daleko odsunięty przycisk zmiany trybów pracy. Wiąże się to z dodaniem dodatkowego przycisku filmowania. Widać, konstruktorzy stwierdzili, że fotografowie coraz częściej zajmują się także rejestrowaniem scen ruchomych. Denerwować może także brak wstecznej kompatybilności zasilania - akumulatory mają zupełnie inaczej rozmieszczone styki i inne napięcie. Niestety uległa także zmniejszeniu pojemność samego akumulatora.
Ale to koniec zastrzeżeń do nowego modelu. Przesiadając się z Nikona D3 na D4 robimy ogromny skok jakościowy. Nowa matryca pomiaru światła spisuje się doskonale. To element, który już znacząco odstawał od reszty, podobnej klasy, aparatów. Wstyd się przyznać, ale fotografuję w 95% w matrycowym trybie pomiaru światła. Dobieranie parametrów ekspozycji nie budzi żadnych zastrzeżeń. Źródła światła znajdujące się w kadrze nie fałszują pomiaru, w całości można zaufać aparatowi, jeśli chodzi o ekspozycję zdjęcia. Podobnie elementem, który przeszedł ewolucję, jest autofokus. Szybki, precyzyjny. W połączeniu z 10 klatkami na sekundę tworzy bardzo mocne narzędzie, jakim posługuje się fotoreporter. 51 pól pomiaru - zupełnie wystarcza do każdego rodzaju fotografii. W Nikonie D3 brakowało już troszkę milionów pikseli i umieszczenie matrycy z 16 milionami to bardzo dobry i wyważony krok. Nie za dużo i nie za mało, po prostu tyle ile trzeba.
Nikona D4 miałem okazję wypróbować na warszawskiej demonstracji przeciwko traktatowi ACTA przed Pałacem Prezydenckim. Temperatura prawie -20. Założyłem, że będę fotografował tylko bez flesza przy oświetleniu z lamp ulicznych, a obiektyw 24-70/2,8 jest zupełnie wystarczający do tego tematu. Ponieważ demonstracja zaczynała się około godz. 17, a ja chciałem wypróbować jak aparat spisuję się na wysokich czułościach, wszystkie zdjęcia robiłem na ostatniej skalibrowanej czułości, czyli 12800 ISO.
No i tak jak można się tego było spodziewać, wszystko bez zastrzeżeń. Aparat doskonale radził sobie z nastawianiem ostrości, ekspozycja także. Praktycznie można zapomnieć o tym, że fotografuje się aparatem i można skupić się na temacie.
Podświetlane przyciski doskonale pomagają w odnalezieniu potrzebnych funkcji, przełącznik pomiaru światła przeniesiony na pokrętło z lewej strony - nareszcie, w końcu przestanę przypadkowo przełączać na pomiar punktowy, co w D3 czasem mi się zdarzało. Wydajność na mniejszej niż w poprzedniku baterii, w tak niskiej temperaturze także bez uwag. 1000 zdjęć z jednego tematu i właściwie lekko nadszarpnięty stan akumulatora. Czyli jest ok.
Po wybraniu zdjęć zauważalne drobne ziarno, no ale nie czarujmy się: przy tej czułości i tak znakomity wynik, nieosiągalny dla D3. I co ciekawe ziarno widoczne jest np. na jaśniejszym niebie, a cienie pozostają całkowicie czarne i bez widocznego zaszumienia. Myślę, że tu daje o sobie znać pomiar światła i nowa matryca.
Reasumując: przeskok z Nikona D3 jest ogromny. Szczególnie jeżeli chodzi o szybkość autofokusa i pomiar światła. Użytkownicy modelu D3s pewnie tak bardzo tego nie odczują, ale wszyscy posiadacze starszych modeli koniecznie muszą wypróbować nowego Nikona D4. Niestety na własną zgubę, bo trudno od tego aparatu będzie się im oderwać.
PLUSY:
- świetne naświetlanie i matryca pomiaru światła
- autofokus - szybki i precyzyjny
- 16 milionów pikseli - czyli "w sam raz"
- ciekawe przesyłanie zdjęć i bezprzewodowe sterowanie aparatem za pomocą nowego transmitera WT-5, niestety nie miałem okazji wypróbować "w boju"
- świetne trzymanie aparatu w pionie, miałem wrażenie, że lepsze niż w poziomie
- świetnie poprawiona długość NEF-ów w serii, mnie udało się "wycisnąć" z aparatu 68! A jpg-ów 170!
- podświetlane przyciski
- świetne trzymanie aparatu w pionie
MINUSY:
- daleko odsunięty przycisk zmiany trybu pracy
- brak wstecznej kompatybilności zasilania
Tekst i zdjęcia: Adam Nocoń