Wydarzenia
Sprawdź promocje Black Friday w Cyfrowe.pl
Pierwsze wrażenie jest bardzo korzystne:
+ Estetyczny wygląd
+ Dobry i pewny chwyt
+ Niewielki ciężar korpusu
+ Dobre rozmieszczenie przycisków sterowania
+ Czytelne i logiczne menu
- "minusów" brak
Od paru już lat używam aparatów Sony z serii Alfa: A100, A700 i obecnie A55. Ostatnia moja "Alfa 55" już jakby z nowej bajki. Niby amatorska, ale ze sporymi możliwościami. Większymi, niż te poprzednie. No i lekka wagowo, a na plenerach i w podróżach, kiedy przemierza się codziennie spore odległości, ma to znaczenie. Biorąc do ręki "Alfę 65" oczekiwałem oczywiście, że będzie lepsza, szybsza i w ogóle fajniejsza. W zasadzie się nie zawiodłem, chociaż parę szczegółów wskazuje na nie do końca dopracowane oprogramowanie. Pewnie trochę z pośpiechu, jak to się producentom zdarza. Zapewne niebawem pokaże się nowa wersja oprogramowania i dla tego modelu. Pewnie się czepiam, ale przy tej, wyższej klasie sprzętu takie wpadki jak brak działania aparatu po zmianie obiektywu, nie powinny mieć miejsca. Na szczęście "plusów" jest wiele i muszę przyznać, że jednak zamieniłbym swoją "Alfę 55" na ten nowszy model. Robiąc serie próbnych zdjęć sprawdzałem możliwości matrycy przy różnych wartościach ISO i odwzorowanie obrazu przy różnych wartościach F.
Pogoda była niestety niezbyt łaskawa, ale cóż to za przeszkoda dla dobrego aparatu. Oto przykłady tych moich prób. Na początek ogólny widok warszawskiego barbakanu.
Muszę dodać, że stałoogniskowy obiektyw Sony 1,4/35 (ekwiwalent dla 35mm: 52mm) przewyższa jakością "kitowy" obiektyw 10-55 mm. Doskonale sobie radzi z głębią ostrości obrazu już przy wartości f/5,6. Plac Zamkowy w Warszawie ma takie miejsca gdzie można szybko ocenić głębię ostrości obiektywu. Oto jedno z nich.
Jakość obrazu, a konkretnie szumy przy różnych wartościach ISO to jeden z podstawowych wyznaczników jakości sprzętu. Tym razem do kontroli szumów użyłem obiektywu SONY 3,5-5,6/18-55 SAM i ogniskowej 55 mm (ekwiwalent dla 35mm: 82,5mm). Wynik widoczny na kolejnym zdjęciu wykazuje niewielkie i akceptowalne szumy przy wartości ISO 3200, co jest bardzo dobrym wynikiem.
Jedna z ciekawszych możliwości aparatu, to wykonywanie zdjęć w trybie "z ręki o zmierzchu", co przydaje się również w fotografowaniu ciemnych wnętrz. Aparat wykonuje serię zdjęć, po czym łączy je w jeden plik - co prawda w formacie JPG, ale za to odszumiony. Na przykładowym ujęciu fragment wnętrza kościoła Św. Anny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.
W tym samym trybie zdjęcie plenerowe. Tym razem na Placu Piłsudskiego w Warszawie.
Zewnętrzna lampa błyskowa HVL-F43AM także wzbudziła moje duże zainteresowanie, ponieważ używam podobnego źródła światła przy różnego rodzaju zdjęciach. Ta jest naprawdę znakomita. Jej zalety to: szybkie uruchamianie, niewielki ciężar, możliwość obrotu głowicy w pionie i w poziomie, wbudowany mini dyfuzor i odbłyśnik no i możliwość doświetlania zdjęć obiektów nawet w odległości około 30m, czego dowodem są dwa ujęcia wykonane w głównej auli Politechniki Warszawskiej. Pierwsze bez doświetlenia:
Drugie z doświetleniem:
Wadą jest lekka niestabilność zamocowania lampy na "gorącej stopce" oraz brak wydrukowanej polskiej instrukcji obsługi.
Podsumowanie jednym zdaniem: Bardzo dobry aparat dla wymagających amatorów.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Barczuk