Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
W środę, 24 listopada dotarł do mnie zestaw Canon 60D z profesjonalnymi obiektywami 16-35/2.8L USM oraz 100/2.8L IS USM Macro. Więcej o budowie i podstawowych funkcjach aparatu i obiektywów dowiecie się z mojego małego wideo-testu poniżej.
Sam test zdjęciowy zostal podzielony na dwie kategorie, gdzie przetestuję obydwa obiektywy. Pierwsza część obejmuje fotografię nocną z zastosowaniem obiektywu 16-35/2.8L. Wczesnym wieczorem wybrałem się w plener aby przetestować możliwości zestawu. Rozstawiłem statyw, przykręciłem szybkozłączkę, wyciągnąłem wężyk spustowy i kolejne rozczarowanie - zmienione gniazdo wężyka na takie samo jak w serii XXXD. No cóż, na szczęście jest do dyspozycji samowyzwalacz 2s. Statyw rozstawiłem na wysokości około 130cm aby sprawdzić jak działa obrotowy wyświetlacz. Moim zdaniem to ciekawy patent, ale nie bez wad. Ogromnym plusem jest to, że nie musiałem kucać przy aparacie lub podnosić statywu na 160 czy 170cm, natomiast denerwuje to, że fotografując z góry czy dołu musimy patrzeć poza obrys korpusu, gdyż wyświetlacz umiejscowiony jest wtedy po lewej stronie aparatu. Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem byłoby przejęcie patentu np. z Minolty A1, gdzie wyświetlacz można było skierować ku górze i ku dołowi nie zmieniając jego położenia względem obrysu korpusu. Przy fotografowaniu z ręki mając pasek na szyi nieraz zdarzało się, że pasek zamykał wyświetlacz.
Fotografowałem w dość zimny wieczór, więc miałem na sobie rękawiczki, ale maksymalnie cienkie. Niestety płaskie przyciski na obudowie nie pomagały, w ogóle nie czułem, że cokolwiek wcisnąłem, jedynie komunikaty na ekranie mnie o tym informowały. Niestety jeszcze raz przekonałem się, że mechaniczne zablokowanie koła trybów fotografowania jest jedną z najsłabszych stron aparatu. Nie ma żadnej możliwości aby zrobić to sprawnie. Korzystałem z trybu live view i tryby AF-live. Tu Canon dostaje zarazem plusa jak i minusa. Plus za to, że AF zaczyna pracę przy wciśnięciu spustu migawki do połowy i nie trzeba naciskać dodatkowo przycisku "AF-ON", natomiast minus za to, że AF w tym trybie jest bardzo powolny i przy włączonym Autofocusie nie ma możliwości powiększenia fragmentu zdjęcia w celu uprzedniej oceny ostrości kadru, a niestety Autofocus bywa zawodny. Na plus zasługuje również poziomica, która jest bardzo pomocna szczególnie dla osób z wadą wzroku. Niby mała rzecz, a oszczędza dużo pracy przy prostowaniu zdjęć w komputerze.
Jeśli chodzi o obiektyw to muszę przyznać, że dość przyjemnie się z nim pracowało. Należy pamiętać, że jest to najlepszy szerokokątny zoom Canona, więc poprzeczka zawieszona jest wysoko. Autofocus pracował za każdym razem wydajnie i celnie (w trybie szybkim), natomiast zdarzyło się, że mimo osłony złapał blik. Spodziewałem się również lepszej ostrości, szczególnie w porównaniu z obiektywem 17-40/4L, który posiadam. Myślę, że na ten obiektyw zdecydują się osoby mające w niedalekiej przyszłości zamiar przejścia na pełnoklatkowy korpus, gdyż na matrycy APS-C ciężko wykorzystać jego pełnię możliwości szczególnie przy tak wysokiej cenie. Ciężko uznać go jako obiektyw podstawowy, gdyż 35mm na długim końcu jest dość nijaką ogniskową. Użytkownikom APS-C poleciłbym 17-55/2.8 IS USM. Dodatkowo spodziewałem się bardzo ostrego obrazu, natomiast nie mogę powiedzieć, że jest on porażająco ostry.
Poniżej przedstawiam zdjęcia zrobione Canonem 60D z obiektywami 16-35/2.8 oraz dla porównania 17-40/4 z maksymalnymi wartościami przysłony, przysłoną f/4 dla pierwszego z nich oraz przysłonami f/8 przy ISO 100. Jakość przy f/4 i f/8 jest bardzo podobna, natomiast f/2.8 w 16-35 mocno rozczarowuje.
W kwestii jakości obrazu to nie mam Canonowi nic do zarzucenia. Sprawuje się bardzo podobnie do 50D prezentując podobną ilość szumów. Używalne ISO kończy się na 1600, powyżej zdjęcia należy przekonwertowywać do czerni i bieli lub bardzo mocno odszumiać. Poniżej przedstawiam serię zdjęć nocnych przy użyciu przysłony f/8 i różnych ISO (szczegóły w Exifach plików). Wszystkie zdjęcia zostały wywołane przy pomocy najnowszego Adobe Camera RAW przy takich samych ustawieniach, bez odszumiania i ze standardowym wyostrzeniem (ilość 25, szczegół 25, maskowanie 0, promień 1,0). Nie wiem czemu ale zdjęcia wywoływane przy pomocy tego programu miały tendencje do mocno żółtego zafarbu, który był dość trudny do zniwelowania.
Podsumowując kwestię zdjęć nocnych muszę przyznać, że Canon 60D spisał się całkiem nieźle mimo denerwujących przypadłości, o których wspomniałem.
Następnym typem fotografii będzie fotografia produktowa. Jest to bardzo wymagający typ fotografii wymagający świetnego obiektywu i bardzo dobrej matrycy. Oczywiście zdjęcia, które przedstawiam nie są w żaden sposób komercyjne, zostały zrobione tylko i wyłącznie na potrzeby testu. Przy tego typu zdjęciach zawsze wykorzystuję podgląd Live View z manualnym ostrzeniem. Zdjęcia robiłem przy przysłonie f/2.8, aby poznać wszystkie wady i zalety obiektywu. Postanowiłem sfotografować świąteczną scenę - gorąca kawa na tle lampek choinkowych na światecznym obrusie. Porywając się nieco na głęboką wodę zdecydowałem się na połączenie światła zastanego z lampek i błyskowego. Drugą sceną jest fotografia karty pamięci Compact Flash - jeśli jednak zdecydowalibyśmy się na ich sprzedaż a nie wyrzucenie do śmietnika. Oczywiście również w świątecznej scenerii - wprost idealny prezent pod choinkę. Zdjęcia nie zostały poddane żadnej obróbce, przez co nie wyglądają one jak z katalogu.
Moim zdaniem do tego typu zdjęć aparat jak najbardziej się nadaje. W połączeniu ze świetnym obiektywem daje niesamowity efekt. Matryca 60D jest wymagająca ze względu na dużą ilość pixeli na stosunkowo niedużym obszarze, przez co wyciska z obiektywu siódme poty. Jak wspominałem wcześniej - występuje problem z żółtym zabarwieniem, niestety nie wiem czy jest to wina ACR-a czy też aparatu. Przy fotografowaniu produktów nie przeszkadza już przycisk blokujący koło trybów, gdyż i tak korzystamy z manualnych nastaw. Rzeczą, która najbardziej mnie rozdrażniła to brak joysticka. Robiąc zdjęcia bardzo często korzystam z pięcio- lub dziesięciokrotnego powiększenia obrazu i bardzo często używam przesuwania powiększonego fragmentu. Bez joysticka jest to bardzo uciążliwe, gdyż przyciski wewnątrz kółka chodzą bez należytego oporu i nie czuć momentu ich wciśnięcia. Jest to dla mnie bardzo poważna wada.
Jeśli chodzi o obiektyw to spisał się w 100%. Świetny optycznie, już od f/2.8, ma bardzo szybki AF mimo bardzo dużego zakresu ustawiania ostrości (od 30cm do nieskończoności), do tego układ jest bardzo precyzyjny. Stabilizacja pomaga w ręcznym ostrzeniu i jestem przekonany, że przy robieniu zdjęć z ręki jest równie efektywna. W moim przekonaniu jest to najmocniejsze ogniwo całego zestawu.
Podsumowując - Canon 60D na pewno nie jest złym aparatem, natomiast bliżej mu do Canona 550D niż do 50D. Został wykastrowany z wielu przydatnych funkcji takich jak micro adjusting do korygowania front i back focusa, nie obsługuje kart CF i nie ma joysticka. Posiada za bardzo denerwującą blokadę pokrętła, jest plastikowy i wolniejszy. Kiedyś seria dwucyfrowa Canona była uważana za półprofesjonalną, dziś 60D oceniam jako aparat dla zaawansowanych amatorów, nie półprofesjonalistów. Myślę, że dużo zależy od tego jaki aparat użytkowało się wcześniej. Jeśli był to Canon z serii xxxD, napewno bardzo mu się spodoba, jeśli natomiast użytkownik xxD czy xD, będzie bardzo zawiedziony. Niestety lub i stety, ja należę do tej drugiej grupy i jestem rozczarowany nowym dzieckiem spod znaku Canona. Obiektywy dostarczone przez fotopolis napewno zwiększyły wartość użytkową tego amatorskiego. O ile 16-35/2.8L nie poleciłbym nikomu kto chciałby używać go tylko i wyłącznie z matrycą APS-C, o tyle 100/2.8L mogę z czystym sumieniem polecić do wszystkich wielkości matryc i każdemu użytkownikowi.
Tekst i zdjęcia: Jakub Kaźmierczyk