Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Casio TRYX, oficjalnie oznaczony przez producenta kodem EX-TR100 to z pewnością wyjątkowa propozycja na rynku fotograficznym. Nietuzinkowy design jest jego najmocniejszą stroną. Aparat otoczony jest metalową ramką, która może obracać się wokół niego o 360 stopni. Dotykowy ekran LCD jest również ruchomy względem modułu z matrycą i obiektywem, zakres jego ruchów wynosi 270 stopni. TRYX został wyposażony w stałoogniskowy obiektyw szerokokątny o ekwiwalencie 21 milimetrów (dla małego obrazka) i światłosile f/2,8, który jest ukryty pod plastikową płytką.
Te wszystkie elementy wraz z 12-megapikselową matrycą tworzą nietuzinkową całość. W połączeniu z intuicyjną, dotykową obsługą tworzą ciekawą propozycję dla osób chcących mieć aparat stale przy sobie. Casio TRYX zamknięty w obudowie nieprzekraczającej 20mm w najszerszym miejscu jest jedną z bardziej kompaktowych małych cyfrówek.
Korpus aparatu jest praktycznie pozbawiony przycisków sterujących. Na obudowie pozostawiono włącznik oraz spust migawki. Obok nich znajduje się 3-calowy, dotykowy ekran LCD o rozdzielczości 460 000 punktów. Za jego pomocą obsługujemy wszystkie funkcje w aparacie. Reaguje przyzwoicie, dopasowuje się do ułożenia aparatu bez opóźnienia.
Casio TRYX teoretycznie oferuje kilka trybów fotografowania. Teoretycznie, ponieważ do wyboru mamy: Auto, Premium Auto, Artystyczny HDR, Panorama oraz zakładkę Best shot. W niej znajdziemy Wieloklatkowy zoom SR, Szybki optymalny wybór, Szybki krajobraz nocny, Szybki stabilizator oraz pojawiający się po raz drugi HDR. Nietrudno zauważyć, że wszystkie tryby są automatyczne i użytkownik ma niewielki wpływ na parametry naświetlania. Podstawowe tryby fotograficzne sprawują się dobrze i dają przewidywalne efekty. Zdecydowanie gorzej sprawa ma się z HDR-ami. Casio TRYX w tym trybie daje wyjątkowo kiczowate efekty.
Wieloklatkowy zoom SR to tryb, którego użytkownicy powinni unikać. Aparat nakłada na siebie kilka klatek, następnie składa je dając jeden obraz. W zamyśle rozwiązanie to miało dawać efekty porównywalne do zoomu optycznego. Niestety daje gorsze niż zwykły zoom cyfrowy, ponieważ "zmiękcza" obraz.
Na pochwałę zasługuje panorama, ponieważ możemy ją wykonać w zakresie aż 360 stopni. Efekt końcowy jest dobry, aparat dobrze radzi sobie ze sklejaniem zdjęć. Jedynym co można zarzucić tej opcji jest to, że gdy jest włączona nie mamy możliwości filmowania.
Problemem TRYX-a są także źródła ostrego światła. Aparat zapisuje na matrycy brzydkie smugi światła, czasem pionowe, czasem pod kątem. Jest to spowodowane plastikową osłoną obiektywu, która, delikatnie mówiąc, w nie najlepszy sposób rozprasza światło. Ale to nie ostatnia niespodzianka, którą ten aparat posiada. Nie wiedzieć czemu Casio nie dodało możliwości powiększania zdjęć, jedyne co możemy zrobić oprócz ich przeglądania to wyświetlanie miniatur.
Ale dość już narzekania. Casio TRYX w słoneczne dni w trybie Auto lub Auto premium sprawuje się dobrze. Jakość nie powala, ale też nie możemy wymagać fajerwerków od aparatu w tej cenie. A to co szczególnie istotne, szybko reaguje na polecenie wyzwolenia migawki, ostrzy sprawnie oraz automatycznie przełącza się w tryb Macro.
Oprócz fotografowania umożliwia filmowanie Full HD i to jest jego największa zaleta. Szeroki kąt i filmy zamknięte w tak małej obudowie, to bardzo ciekawy pomysł. Dzięki ruchomej ramce umożliwia wygodny chwyt zbliżony do tego jaki oferują małe kamery cyfrowe.
Ruchomy ekran sprawia, że możemy filmować praktycznie w każdej sytuacji. Ponadto oprócz trybu Full HD w obudowie TRYX-a kryją się filmy slow-motion rejestrowane z prędkością 240 kl/s. Ich rozdzielczość jest ograniczona do 432x320 pikseli. Jeżeli zdecydujemy nagrywać się w ten sposób, dźwięk nie będzie rejestrowany.
W trybie Full HD, dźwięk jest rejestrowany przez monofoniczny mikrofon. Dzięki małej matrycy i szerokokątnemu obiektywowi głębia ostrości jest na tyle duża, że system autofokus jest w ogóle niepotrzebny.
Szkoda, że bateria w aparacie wystarcza tylko na 50-70 zdjęć i kilka filmów. Ale to nie jedyny problemem z nią związany. Baterię wbudowano na stałe do korpusu, przez co jest niewymienna. Ładowanie, które zajmuje około dwóch godzin, też nie zostało dobrze przemyślane. Casio TRYX ładowany jest przez kabel USB, niestety specyficzny dla Casio, a co więcej nie ma możliwości ładowania aparatu podpiętego do komputera. Musimy użyć osobnej ładowarki, którą podłączamy bezpośrednio do sieci.
Podsumowując Casio TRYX to bardziej kamera, niż aparat. Dobry ekran, o pokaźnym zakresie ruchów i wyraźnym obrazie umożliwa nam kręcenie z najdziwniejszych pozycji. Największa zaletą tego gadżetu jest ciekawy design, który może przypaść do gustu. Ofiarą, aż tak radykalnego podejścia pod względem wzornictwa padły wszystkie elementy sterujące oraz wygoda użytkowania. Pod względem obsługi bardziej przypomina smartfona niż aparat fotograficzny. I właśnie funkcji telefonu najbardziej nam brakowało w tym produkcie. Na zakończenie dodamy, że Casio zapowiadało, iż TRYX będzie mógł w wygodny sposób umieszczać zdjęcia i filmy na portalach społecznościowych. To rewolucyjne rozwiązanie, które działa tylko z systemem Windows to... kabel USB.
Najważniejsze plusy i minusy:
+ ciekawy design
+ szeroki zakres ruchów monitora
+ niewielkie rozmiary
+ filmy slow-motion
- niska wydajność baterii
- tylko automatyczne tryby fotografowania
- plastikowa płytka przed obiektywem, która obniża jakość obrazu