"Encyklopedia fotografii cyfrowej" Tima Daly

Autor: Łukasz Kacperczyk

6 Lipiec 2004
Artykuł na: 6-9 minut

Od niedawna można kupić w księgarniach kolejną pozycję dla amatorów fotografii cyfrowej - firmowaną przez magazyn "Focus" "Encyklopedię fotografii cyfrowej" napisaną przez Tima Daly. Starannie wydana, niemal trzystustronicowa książka nie ma co prawda formy encyklopedycznej, jak sugerowałby tytuł, ale zawiera mnóstwo przydatnych informacji zarówno dla początkujących, jak i nieco bardziej zaawansowanych miłośników cyfry.

Od niedawna można kupić w księgarniach kolejną pozycję dla amatorów fotografii cyfrowej - firmowaną przez magazyn "Focus" Encyklopedię fotografii cyfrowej napisaną przez Tima Daly. Starannie wydana, niemal trzystustronicowa książka nie ma co prawda formy encyklopedycznej, jak sugerowałby tytuł, ale zawiera mnóstwo przydatnych informacji zarówno dla początkujących, jak i nieco bardziej zaawansowanych miłośników cyfry.

Okładka książki "Encyklopedia fotografii cyfrowej" Tima Daly


Jak na ostatniej stronie okładki chwali się wydawca, książka zawiera ponad 500 kolorowych ilustracji, które mają pozwolić śledzenie poszczególnych etapy pracy czy w tym przypadku nauki i rzeczywiście - od strony edytorskiej Encyklopedia robi wrażenie. Niemal trzysta stron wydrukowanych na świetnej jakości papierze, zamkniętych w trwałej okładce. Ale czy w tym wypadku warto oceniać książkę po okładce? Zobaczymy.

Publikacja jest podzielona na dziesięć rozdziałów:

    1. Aparaty cyfrowe
    2. Świadome fotografowanie
    3. Obraz cyfrowy od podstaw
    4. Sprzęt komputerowy
    5. Skanowanie i inne usługi
    6. Aplikacje programowe
    7. Podstawy Photoshopa
    8. Możliwości twórcze
    9. Montaż w Photoshopie
    10. Publikacja zdjęć
    11. Całość kończą: przydatny słowniczek najważniejszych pojęć, lista adresów internetowych oraz indeks.



Encyklopedia

      jest nie tylko ładnie wydana, ma też czytelny, przejrzysty układ - tytuły rozdziałów dość dobrze opisują ich zawartość, a zagadnienia i omawiane przykłady fotograficzne są ponumerowane, co ułatwia śledzenie wywodu autora. Pozornie są to rzeczy oczywiste, ale niestety często autorzy (lub tłumacze) zapominają o tym, że to książka jest dla czytelnika, a nie odwrotnie i niepotrzebnie gmatwają sprawy. W tym przypadku na szczęście tak nie jest.



      Podobało mi się to, że Daly na każdym kroku podkreśla zalety robienia "gołych" zdjęć (nie, nie takich...) - bez wyostrzenia, efektu zdjęć cz-b lub sepii, zmiany kontrastu itp. bezpośrednio w aparacie. Autor słusznie studzi zapędy niedoświadczonych fotografów, którzy dopiero zaczynają z cyfrą i przekonuje, że wszystkich zmian lepiej dokonać podczas późniejszej obróbki w programie graficznym. Mimo pewnej ilości wpadek (patrz niżej), książka została dość dobrze przetłumaczona (przynajmniej w porównaniu z konkurencją).



      Z opisywanej publikacji czytelnik dowie się, jak zrobić poprawne zdjęcie, zeskanować je (jeśli nie posłużył się cyfrówką oczywiście), odpowiednio "podrasować" w Photoshopie, przygotować do druku czy publikacji w Internecie. Cieszy fakt, że autor nie pomija tematów, których próżno szukać w większości podobnych publikacji (przynajmniej opisanych w taki sposób), czyli np. wiadomości na temat profesjonalnego sprzętu (cyfrowe ścianki do wielkiego formatu itp.) i jasno wyjaśnionych podstaw obrazowania cyfrowego (czyli, jak to wszystko działa). Jak już wspomniałem, przejrzystość wywodu jest godna pochwały - autor stara się unikać żargonu (w domyśle - niezrozumiałego dla przeciętnego zjadacza chleba) i całkiem nieźle mu to idzie.



      Niestety, nie ma róży bez kolców (czy może ognia...?). Nieco irytują błędy lub niezgrabności, które jednoznacznie wskazują, że, mimo usilnych starań, by to zamaskować, tłumacz niewiele ma wspólnego z fotografią na co dzień - jak choćby przeliczanie formatu 4x5 cali na centymetry. Dobre wrażenie psują też zbyt duże uogólnienia (to już uwaga do autora), które mogą początkującym sprawić nieco problemów w rozmowie z kimś, kto z cyfrą miał większą styczność niż oni - wystarczy wspomnieć stwierdzenie, że cyfrowe kompakty z najwyższej półki umożliwiają wymianę obiektywów. Chodzi tu prawdopodobnie o konwertery szeroko i wąskokątne, ale początkujący tego nie wie. Tego typu potknięć jest w książce niemało.



      Początkowo miałem nadzieję, że, ponieważ

Encyklopedia

      jest dość nową publikacją, opóźnienie technologiczne sprzętu, który jest w niej opisywany, nie będzie zbyt duże i dzięki temu nie powinno zbytnio przeszkadzać. Niestety, standardy przesuwają się w górę co pół roku i tę różnicę widać. Jednak nie może to być poważny zarzut, ponieważ cyfra nie jest "kompatybilna" z publikacjami papierowymi i nadążyć może za nią jedynie Internet. Należy się chyba cieszyć, że różnica między stanem opisanym w książce, a rzeczywistością nie zamieniła się jeszcze w przepaść.



      No i ostatnia sprawa - podkreślany przeze mnie na każdym kroku jako zaleta szeroki zakres tematyki omówionej w

Encyklopedii

      może być przez niektórych uznany za wadę. Świetnie, że w książce znalazło się miejsce na takie zagadnienia jak obróbka cyfrowa, publikacja w sieci itp., ale z drugiej strony samej fotografii poświęcono zaskakująco mało miejsca (przynajmniej procentowo). Jednak w wypadku cyfry pozostałe etapy prowadzące od wykonania zdjęcia do udostępnienia ich widzowi w jakikolwiek sposób są rzeczywiście niemal równie ważne i zasługują na szczegółowe omówienie.



      Mimo pewnych minusów i niedoróbek,

Encyklopedia

      to cenna pozycja na rynku podręczników fotograficznych. Co prawda polska edycja nie ustrzegła się niektórych błędów typowych dla podobnych książek, które wcześniej ukazały się w Polsce (chodzi mi głównie o irytujące już mało "fotograficzne" tłumaczenie - zupełnie, jakby polskie wydawnictwa nie mogły korzystać z usług korektora, który zna się na rzeczy...), ale pod wieloma względami je przewyższa. Po pierwsze ma bardzo przejrzystą formę i konstrukcję, a po drugie zajmuje się bardzo szerokim zakresem tematyki (od umiejętności czysto fotograficznych, po druk cyfrowy czy publikację zdjęć w Internecie), nie popełniając jednocześnie grzechu zbyt płytkiego potraktowania tematu - dzięki temu

Encyklopedię fotografii cyfrowej

      nie jest może encyklopedią

per se

      , ale z pewnością można ją nazwać kopalnią wiedzy o skomplikowanej dziedzinie, jaką niewątpliwie jest fotografia cyfrowa.



      Krótko mówiąc, polecam, ponieważ jest to jedna z najlepszych pozycji tego typu na naszym rynku. Zwłaszcza jeśli wiedzę na temat najnowszego sprzętu i jego możliwości czytelnicy uzupełnią lekturą aktualizowanych na bieżąco portali internetowych (polecam Fotopolis :-)



Encyklopedię fotografii cyfrowej

      można kupić między innymi w internetowej księgarni

www.f5-ksiegarnia.pl

      . Kosztuje 64 zł.



Encyklopedia fotografii cyfrowej

    , Tim Daly, Wydawnictwo G+J Gruner + Jahr Polska, 2004, 288 s.
Skopiuj link
Komentarze
Więcej w kategorii: Recenzje
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
„Matrix” i konie w galopie. Polecamy biograficzny komiks o Muybridge’u [RECENZJA]
Fotografując galopującego konia jako pierwszy na świecie, Eadward Muybridge stawia sobie pomnik sam, jeszcze za życia. Sto lat później Guy Delisle ściąga go z piedestału i przepisuje tę historię...
8
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
„To była i będzie ich ziemia”. Big Sky Adama Fergusona [RECENZJA]
Takie niebo jak na okładce książki Fergusona widziałam może kilka razy w życiu: wielkie, ale nieprzytłaczające. I niewiarygodnie rozgwieżdżone. W Big Sky australijski fotograf łączy...
14
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Kalibracja w trzech krokach, czyli Calibrite Display 123 okiem Dawida Markoffa
Ten mały i niedrogi kolorymetr pozwoli na łatwe skalibrowanie monitora nawet totalnemu laikowi. Dawid Markoff sprawdza, jak Calibrite Display 123 działa w praktyce.
8