Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
V FotoArtFestival to istotne wydarzenie artystyczne na fotograficznej mapie Polski. Co dwa lata do Bielska udaje się zaprosić liczące się nazwiska, w tym roku możemy zobaczyć wystawę członków agencji Magnum - Jacoba Aue Sobola, agencji Vu -Michela Vanden Eeckhoudt, czy świetnego chińskiego dokumentalisty Xiao Zhanga.
Pomimo, że wystaw jest dość dużo, dzięki ich dobremu rozmieszczeniu możemy swobodnie wszystkie dokładnie obejrzeć w dwa dni. Dużą atrakcją bielskiego festiwalu są spotkania z autorami. Zazwyczaj udaje się zaprosić prawie wszystkich fotografów biorących udział w tym wydarzeniu.
Na początek należy zaznaczyć, że FotoArtFestival ma zupełnie inną formułę niż tego typu wydarzenia w Łodzi, czy w Warszawie. Bielski festiwal to bardziej prezentacja prac różnych artystów. Jeżeli jedziemy z nastawianiem na spójne w swojej formule wydarzenie możemy być zawiedzeni.
Przede wszystkim mamy do czynienia z dużą rozbieżnością jeśli chodzi o prezentowanych artystów. Na FotoArtFestivalu spotkamy się z typowymi reporterskimi zdjęciami, projektami osobistymi, dokumentem czy fotografią kreacyjną. Z jednej strony dla każdego coś miłego, z drugiej nie raz prezentowanie tak różnych twórców w jednej przestrzeni, może niezbyt dobrze wpływać na odbiór zdjęć. Mimo to nie powinniśmy się zrażać.
W Bielsku możemy zobaczyć kilka bardzo ciekawych wystaw. Na pierwszym miejscu wymieniłbym prace Jacoba Aue Sobola. Duński fotograf w Bielsku pokazuje wybór zdjęć, które jego fani na pewną kojarzą z wcześniejszych projektów.
Odbitki ściśle wypełniają przestrzeń galerii, co raczej im nie służy, ale najwyraźniej o większą przestrzeń było ciężko. Dużo większym problemem jest nie zasłonięcie okien. Przez to na fotografiach odbija się cała ulica, którą mamy za sobą.
Zdecydowanie lepiej zostały przygotowane wystawy, które znajdują na pierwszym piętrze bielskiego BWA. Obejrzymy tam również czarno-białe zdjęcia autorstwa Andreasa H. Bitesnicha i Michela Vanden Eeckhoudta. W sali, w której umieszczono obu artystów zabrakło wyraźnego oddzielenia wystaw jednej od drugiej. Zrozumienie układu zajmuje chwilę, wystawa jedna z drugą po prostu się mieszają. W ich przypadku kuleje również dobór zdjęć, które potrafią wybić z rytmu.
Warto udać się do Muzeum Techniki i Włókiennictwa gdzie możemy obejrzeć wystawy piątki artystów. Szczególnie polecamy zwrócić uwagę na Xiao Zhanga, który dokumentuje Chiny. Świetnie prezentują się także prace Christiana Tagliavini. W Bielsku możemy zobaczyć dwa projekty tego autora Rok 1503 - Renesans obrazu oraz Kartonowe damy. Świetne jakościowo odbitki prezentują perfekcyjnie wykonane zdjęcia kreacyjne inspirowane malarstwem.
Moim prywatnym odkryciem, z którego najbardziej się cieszę jest pierwsza w życiu wystawa Greka - Pavlosa Kozalidisa. Prace pochodzą ze zbiorów Muzeum Benaki w Atenach, a prezentują osobisty projekt autora dotyczący wybrzeża morza Czarnego. Zdjęcia są po prostu świetne. Szkoda tylko, że organizator nie pokusił się o uzupełnienie dość lakonicznego opisu.
Same opisy polecamy pominąć, ponieważ są żenujące. Zostawienie tłumaczenia tekstów Google Translate jest po prostu poniżej wszelkiej krytyki. Nazwiska autorów zapiszmy w notatniku i sprawdźmy ich w domu lub po prostu przeczytajmy angielską wersję opisów. Szczytem absurdu jest sposób w jaki powieszono opis na wystawie Xiao Zhanga.
Naszym zdaniem błędem jest także zaprezentowanie głównych wystaw w centrum handlowym, wnętrza festiwalowe wyglądają bardzo przeciętnie i nieprofesjonalnie. Na koniec warto wspomnieć o poważnym niedopatrzeniu jakim jest niedopasowanie zdjęć do ram na wystawie Ragnara Axelssona. Tego typu sytacja nie powinna mieć miejsca na poważnym festiwalu, zwłaszcza gdy zapraszamy autora.
V FotoArtFestival w Bielsku-Białej to dosyć ciekawe wydarzenie, które regularnie ściąga znane nazwiska świata fotograficznego. Nie inaczej jest w tym roku. Organizatorzy zapewnili interesujący zestaw nazwisk, z których pracami możemy się zapoznać. Niestety gołym okiem widać, że w niektórych miejscach organizacja festiwalu przerosła organizatorów. Ale kontakt z oryginałem na pewno nam wynagrodzi przynajmniej część tych niedogodnień