Aparaty
Wysyp zimowych promocji Fujifilm - aparaty z rabatem do 1075 zł
Grzegorz Torzecki - Fotograf i podróżnik po krajach Azji Wschodniej. Absolwent Wydziału Operatorskiego PWSF, Tv i T w Łodzi. Współautor scenariusza i zdjęć filmu fabularnego Niedzielne igraszki w reżyserii Roberta Glińskiego. Operator filmowy TVP.
Na swoim koncie Grzegorz Torzecki ma szereg indywidualnych wystaw fotograficznych z Japonii, Tajwanu, Indonezji, Birmy, Tajlandii, Nowej Gwinei oraz Sri Lanki. Plonem tych wypraw jest także album IRIAN JAYA - wojowników raj utracony (Świat Książki, 2001) ukazujący ginący świat Papuasów. W przygotowaniu jest kolejna książka BIRMA. Królowie i generałowie.
Poniżej zamieszczmy tekst towarzyszący wystawie autorstwa Grzegorza Torzeckiego:
Irian Jaya (od roku 2002 Papua). Gdy w 1995 roku czytałem reportaż w "Gazecie Wyborczej", ogarniało mnie zdumienie i oszołomienie. Ze zdjęć spoglądali groźnie nadzy wojownicy uzbrojeni w łuki i strzały półtorametrowej długości. Uwagę zwracały przepiękne pióropusze. Ale najbardziej rzucały się w oczy różnego kształtu rury osłaniające ich penisy. Jak większość czytelników, nic nie wiedziałem o tej krainie i jej mieszkańcach, Papuasach. Za dużo czasu upłynęło od lektury książek typu "Tomek wśród łowców głów". W miarę czytania z bólem nabierałem pewności, że muszę tam pojechać. Z bólem, bo wiedziałem, że będzie ciężko, bardzo ciężko. Malaria, bagna i błota, oraz niemiłosierna plaga wielkich karaluchów - to codzienność pobytu w Irian Jaya.
Przyciągała jednak wizja, że oto pod koniec XX wieku zobaczyć można jeszcze na własne oczy obraz kultury materialnej znanej tylko ze scenek przedstawianych w muzeach historii naturalnej. W Irian Jaya nadal spotkać można ludzi krzesających ogień za pomocą kawałków drewna, którzy do niedawna nie znali żelaza i nadal rzadko się nim posługują; podobno ciągle jeszcze spotyka się tam kanibalizm rytualny i toczone są walki plemienne.
(...)
Zmasowany atak cywilizacji miał katastrofalny wpływ na tę pierwotną kulturę, a Papuasi przeżyli szok wobec, którego nasze koszmary wojenne są spokojnym snem dziecka. Tym bardziej, że większość z nich dopiero w czasach bliskich II wojnie światowej zobaczyła białego człowieka i poznała żelazo (jakże groźne jest to zestawienie!!!). Wielu z nich właśnie wtedy zdało sobie sprawę, że nie tylko nie są jedynymi mieszkańcami Ziemi, ale że będą ją musieli dzielić z kompletnie niezrozumiałymi dla nich, strasznymi istotami, które wtargnęły do ich domów, aby zniszczyć ich świat. Ludzie żyjący dotychczas jak w czasach prehistorycznych, muszą w ciągu paru pokoleń albo przyswoić sobie dorobek tysięcy lat ewolucji technologicznej i zaakceptować normy współczesnej cywilizacji, albo zniknąć z powierzchni Ziemi. A wiek XX zasłynął z już tego, że na naszych oczach bezpowrotnie zniszczono największą liczbę tzw. kultur pierwotnych. Papuasi są następni w kolejce. Tym bardziej, że nie mają swojego Dalajlamy, a nikomu z zewnątrz nie zależy na ocaleniu ich świata. Wręcz przeciwnie, skala represji wzrosła po oddzieleniu się Timoru Wschodniego, zaś ostatnia krucjata przeciwko terroryzmowi jest najwspanialszym darem od losu, jaki Indonezyjczycy mogli sobie wymarzyć. To, co dotychczas robiono po cichu, w rękawiczkach, będzie teraz można robić z błogosławieństwem tzw. cywilizowanych państw.
Dla mnie Irian Jaya jest miłością od pierwszego wejrzenia. Byłem tam trzykrotnie, a spotkałem ludzi odwiedzających to miejsce już 21 razy! Nawet zasymilowanych, mieszkających tam stale Indonezyjczyków, którzy twierdzili, że nie ma lepszego miejsca do życia, lepszych ludzi niż Papuasi! Przekonałem się osobiście, że relacje o metafizycznym, pozazmysłowym charakterze kontaktów z ludźmi pierwotnymi nie są podróżniczymi bajdami. Doświadczyłem na sobie siły i głębi papuaskiego spojrzenia, które zdaje się prześwietlać nas do pięt. Wiem, że z tych spotkań wynieśli oni znacznie więcej informacji o mnie jako o człowieku, niż ja o nich. Bardzo niewielu cywilizowanych ludzi posiada ten dar "czytania" drugiego człowieka. Ci, którzy tę zdolność posiadają zdobyli ją, a raczej odzyskali powtórnie drogą ciężkiej, duchowej pracy nad sobą.
Zetknięcie się z Irian Jaya zrodziło we mnie również pesymizm wobec różnego rodzaju prawd i recept, które wpaja nam się od wczesnych lat szkolnych i które zapewniają o rzekomo bezpiecznej przyszłości naszego cywilizowanego świata oraz naszej, szczególnej w nim roli. Z bolesną satysfakcją znajduję podobne refleksje w "Lapidariach" R. Kapuścińskiego. - tekst Grzegorz Torzecki
Grzegorz Torzecki Papua - wojowników raj utracony
Otwarcie wystawy: 31 maja 2008 godzina 17
Ekspozycja czynna do 17 czerwca 2008
Galeria Jabłkowskich
podwórko przy ulicy Chmielnej 21, Warszawa