Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Tegoroczna edycja TIFF Festival jest poświęcona fizyczności zdjęcia. W programie oryginalne wystawy programu głównego, ekspozycje plenerowe i szereg wydarzeń towarzyszących. Start już w piątek.
„Pandemia pozbawiła nas poczucia realności - czas zamienił się w nieokreśloną, rozciągliwą substancję, spontanicznie przyspieszał i zwalniał. Relacje międzyludzkie stały się uciążliwym zlepkiem zoomów i googlemeetów – niekończącą się ekranową obecnością, która męczyła głowę i oczy. Cała swoboda, którą dało nam funkcjonowanie w sieci, zabrała nam jednocześnie coś, co przestaliśmy sobie uświadamiać - fizyczność materiałów składających się na wrażenie budowane przez zdjęcia, czy szerzej - obrazy.” - komentują organizatorzy TIFF Festival.
„Podczas gdy Internet ogranicza istnienie obrazu do ekranu, kineskopu, do dwuwymiarowego „obrazka” wyświetlanego na naszych źrenicach, tegoroczna edycja TIFF Festival jest poświęcona fizyczności zdjęcia. Chcemy celebrować różne sposoby manifestowania się fotografii w rzeczywistości. Docenić i podkreślić ich realność. Nie narzucamy sobie ani Wam, żadnych tematów i ograniczeń. Będziemy starać się zbudować przestrzeń spotkania i świętowania fotografii, przestrzeń wspólnoty, którą chcemy odbudować.”
W Programie głównym zobaczymy 3 wystawy, dostępne do zobaczenia w Krupa Gallery (ul. Jana Pawła II 17), galeria SIC! BWA Wrocław (ul. Kościuszki 9/10) i Studio BWA Wrocław (ul. Ruska 46a).
fot. Jacek Fota
Fotografie Jacka Foty przedstawiają widoki z okna tramwaju: medytacyjne obrazy pól na pograniczu miasta, ludzi stojących przy kiosku ruchu, młodych mężczyzn rozmawiających na zabłoconym parkingu. Zwyczajność tych widoków jest pocieszająca – są dowodem na trwające życie, na płynący czas. Zmieniają się pory roku, cykl życia zamyka się i ponownie otwiera. Prezentowana na wystawie selekcja zdjęć podyktowana jest myślą o spokoju i medytacji, o oswojeniu rzeczywistości, o skupieniu się na patrzeniu na obraz, swobodnym błądzeniu po szczegółach fotografii, jej kolorach i zawartej w obrazie strukturze.
fot. Jacek Fota
Wystawa Widoki z okna rozgrywa się jednak nie tylko w patrzeniu na zdjęcia, w którym banalność nabiera ciężaru i intensywności. Miejsce prezentacji i sposób prezentowania zdjęć są kolejnymi planami, na których toczyć się będzie narracja ekspozycji. Zawieszona między funkcjami przestrzeń jest tymczasowo zawłaszczona przez wystawę i fotografie – jednocześnie spełniając klasyczne wymagania ekspozycyjnego white cube’a. Znów jesteśmy na pograniczu – w przestrzeni nieużytku, który nabiera sensu.
fot. Weronika Gęsicka, Untitled #5 z cyklu „Collection”, 2017–2018. Dzięki uprzejmości artystki i Galerii Jednostka
Stan wyjątkowy jest naszą próbą ukazania tego, co obserwujemy i odczuwamy, jako główne powody współczesnych napięć. Wyrosła z naszych rozmów o tym, co tak blisko, że aż zaczyna być przezroczyste, nieodczuwalne, ale ostatecznie może zawsze stać się opresyjne.
Tak zwana „normalność” jest niemożliwa, a jednocześnie nieustająco postulowana. Wiele aspektów naszej kultury jest pielęgnowanych przez obrazy, będące wskazówkami idealnego życia. Dość wymienić kanony piękna i doskonałości funkcjonujące w fotografii reklamowej czy wizje życia kreowane przez fotografie stockowe. Konfrontacja z obrazami polega na przyglądaniu się i dekonstruowaniu mechanizmów, jak wdrażane są strategie życia codziennego oraz postulaty znormalizowania czy tego, co jest uznawane za akceptowalne, zdrowe i praworządne.
fot. Caroline Tompkins
Gra toczy się na wielu polach: jak być wzorową kobietą, świetnym ojcem, kreatywnym pracownikiem i idealnym obywatelem, jak wypełniać idealnie każdą rolę społeczną, w którą wchodzimy. Nie przesądzamy, czy wystawa przedstawia totalitarny, czy utopijny obraz świata. Podejmujemy próbę zrekonstruowania różnego rodzaju napięć, które nas otaczają i sprawdzamy, kiedy możemy wygodnie się w nich rozgościć, a które okazują się (lub już są) dla nas więzieniem.
fot. Studio Prokopiou
Starożytne rzeźby z marmuru, powszechnie postrzegane jako jeden z głównych symboli zachodniego kanonu piękna, nie były białe. Naiwnie wierzymy, że pojęcie “białego marmuru” jest równoznaczne ze sztuką wysoka i gwarantem prawdziwej estetyki. W rzeczywistości jednak rzeźby bogów i herosów starożytnej Grecji były różnobarwne – pokrywano je jaskrawymi kolorami, ozdabiano złotem i srebrem, a oczy posągów inkrustowano szkłem i klejnotami. Mimo to, patrząc na nie, wciąż myślimy o bieli…
Na wystawie Studia Prokopiou, prezentowanej w ramach TIFF Festival, zobaczymy cykl fotografii pod tytułem Wilgotna Farba (Wet Paint). Wystawa ta jest próbą rozliczenia się z greckim dziedzictwem duetu – w typowy dla ich twórczości, dwuznaczny sposób. Patrząc na zdjęcia nie wiemy, czy portrety bóstw są żartem z antycznego świata, czy też złożonym mu hołdem. Intensywność inscenizacji i “wulgarna” kolorystyka farb użytych do malowania ciał modeli są jednocześnie adekwatne historycznie, jak i obrazoburcze. Fotografie Studia Prokopiou są hiperrealistyczne i hiperprzerysowane - realność spiętrza się i zwielokrotnia tak bardzo, że staje się bajką. Ważnym aspektem praktyki Studia Prokopiou jest budowanie efemerycznych sytuacji i zdarzeń, które w rezultacie są “prawdziwą” pracą artystyczną duetu. Sprawia to, że oglądane przez nas w galerii zdjęcia stają się jedynie dokumentacją wykreowanej, ulotnej sytuacji - jej efektem ubocznym.
Czy w zderzeniu z tym, co nie-ludzkie, jesteśmy ludźmi? Dlaczego, mimo że uwikłani w przyrodę i od niej zależni, wciąż ulegamy złudzeniu, że żyjemy w wyłącznie ludzkim świecie? Czy to złudzenie powoduje, że dajemy sobie prawo do prymatu naszych interesów nad losem innych istot? Do zadania tych pytań skłonili mnie laureaci tegorocznej edycji TIFF Open: Justyna Streichsbier, Kamil Śleszyński i Bogusława Trela. W ich pracach przyroda ożywiona i nieożywiona zyskuje należne jej miejsce – subtelnie i przewrotnie lub ostro i szokująco. Każdy z tych artystów, przy użyciu własnego języka, mówi, że miejsce człowieka w ekosystemie powinno być takie, jak innych elementów natury. Jeśli poszukamy harmonii z przyrodą, ona podsunie odpowiedzi na nasze cywilizacyjne troski. Jest tu też element przestrogi, żeby nasza gatunkowa pycha nie przesłoniła nam tego, że jesteśmy częścią przyrody.
Po raz pierwszy, w 11-letniej historii TIFF Festival wystawom prezentowanym podczas wrześniowego święta fotografii towarzyszy wydana w ramach tegorocznej edycji książka fotograficzna.
Jaga to archetyp współczesnej czarownicy, ale YAGA jest przede wszystkim ideą emancypacyjną. Pierwsza publikacja Agaty Kalinowskiej jest książką o wolności - nieheteronormatywnych wzorcach atrakcyjności, ageshamingu (zawstydzaniu osoby z powodu jej wieku) i dekonstruowaniu żeńsko-męskich mitów tworzących system. To praca o relacjach między pięknem a kobiecą tożsamością narzuconą społecznie. O wyzwalającej mocy świadomego wyboru bycia wykluczonym, istnienia poza nawiasem norm i obowiązującego kontekstu kulturowego - izolacji, która pozwala istnieć na własnych zasadach.
Książkę można zakupić w promocyjnej cenie w przedsprzedaży w sklepie internetowym BWA Wrocław do 2 września 2021 r. Premierę photobooka oraz spotkanie z Agatą Kalinowską odbędzie się w sobotę, 4 września 2021 roku.
Gdzie: Podwórko przed Recepcją (ul. Ruska 46a)
fot. Agnieszka Sejud
Mimesis to wystawa rozproszona w przestrzeni miejskiej. Wykorzystując tradycyjne nośniki reklamowe, oddaje głos tym, które są uciszane i pozbawiane praw: prawa do decydowania o własnym ciele, prawa do zarządzania własnym życiem i pisania własnej historii, prawa do głosu. To także opowieść o stereotypach płciowych, normach, kliszach, oczekiwaniach społecznych i wynikającej z nich opresji wobec jednostki. O niedoreprezentacji kobiet w sferze publicznej i polityce, niewidzialnej pracy opiekuńczej i niezgodzie na zastane, patriarchalne struktury.
fot. Agnieszka Sejud
Mimesis kwestionuje sposoby reprezentacji płci, ich binarny podział, utarte schematy prezentowania i postrzegania ciała. Jest próbą wytworzenia własnego spojrzenia, oddania głosu żeńskości.
Tytuł wystawy nawiązuje do zbioru artefaktów, który jednocześnie stanowi tworzywo projektu. W poszukiwaniu światłoczułych obrazów natknęliśmy się na niecodzienne znalezisko - kolekcję niewielkich rozmiarów ścinków, próbek (?), fragmentów zdjęć wykonywanych standardowo w typowym zakładzie fotograficznym w latach 70., które jego właściciel wykorzystywał (zapewne w ramach recyklingu) jako podkład pisanych ręcznie i umieszczanych na drzwiach wejściowych informacji dla klientów: „Zaraz przyjdę”, „Od 15 robię zdjęcia zamówione w terenie”, „Jestem u lekarza”, „Dziś zakład nieczynny wyjechałem po materiał fotograficzny” etc.
Archaiczność i autentyzm ręcznego pisma wzmacniają prostoduszną szczerość komunikatu umieszczonego na białej, niepokrytej emulsją stronie papieru fotograficznego. Ale jest i druga (a raczej pierwsza), „fotograficzna” strona zawierająca fragmenty zdjęć: anonimowe, pozbawione tożsamości wycinki portretów, zdjęć ślubnych, komunijnych, wizytowych, wyimki sztafażu studyjnego, obrazowe abstrakcje, prześwietlone, a jednak rozpoznawalne, domyślne sytuacje. Powiększone do wymiarów ekspozycyjnych, dostępne jednocześnie i oglądane na przemian awers i rewers współtworzą zaskakujące narracje i różnorodne konteksty.
Angelika Markul przenosi nas w niezwykły świat, w którym czas, przestrzeń i historia postrzegane są w sposób odmienny od europejskiego. Poprzez użycie metod naukowych w swoich dziełach artystka nie tylko odtwarza, lecz tworzy nowe historie. Bada tajemnicze zjawiska, zdobywając możliwość odkrycia tego, co jest trudne do spostrzeżenia.
fot. Angelika Markul
W drugiej połowie sierpnia ukaże się wyjątkowa, limitowana pozycja wydawnicza, która towarzyszy wystawie Angeliki Markul. Publikacja ta została przygotowana w trzech językach - polskim, angielskim i francuskim, a teksty do niej stworzyli: Florian Gaité, Jarosław Lubiak oraz Marion Vasseur Raluy. Wydawnictwo zostało przygotowana we współpracy i wsparciu: CAS, Centre d’art de Vassiviere - France, Drukarni Empir, Galerii LETO i Instytutu Polskiego w Paryżu. Zaprojektowana została przez Honzę Zamojskiego.
Jak fotograf ma się pogodzić z postępującą utratą wzorku? Czy spowoduje to zmianę jego postrzegania i rejestracji rzeczywistości? Czy w ciągłym „łapaniu” ostrości jest jakiś paniczny lęk przed utratą kontroli nad obrazem i nad życiem w ogóle? A być może widmo nadchodzącej choroby, a w końcu ona sama, skierują go w stronę improwizacji i wyjście poza Flusserowski program kamery, poza własne ograniczenia i lęki?
fot. Krzysztof Solarewicz
Obawa Krzysztofa Solarewicza przed zdiagnozowaną w jego rodzinie kataraktą, a tym samym przed dużym prawdopodobieństwem zachorowania, sprowokowała go do próby zmierzenia się z nią poprzez fotografię. Powstałe zdjęcia można zatem rozumieć jako rodzaj wprawki z widzenia, wyobrażenia o tym, jak mógłby przebiegać proces rozwoju choroby, przygotowanie na jej nadejście. Ważnym czynnikiem napędzającym proces twórczy Solarewicza jest więc także strach, który jednocześnie już teraz zmienia przecież jego sposób postrzegania, determinuje to, co i w jaki sposób fotografuje.
W ramach weekendu otwarcia odbędą się także dwa panele dyskusyjne, oprowadzania kuratorskie oraz afterparty po otwarciu tegorocznej edycji TIFF Festiwal. Więcej informacji na ich temat znajdziecie na stronie festiwalu.
Tegoroczny TIFF Festival odbywa się w dniach 03.09-3.10.2021. Oficjalne otwarcie festiwalu połączone z afterparty nastąpi w piątek, 3 września, o godz. 21:00 w centrum festiwalowym przy ul. Ruskiej 46.
Więcej informacji i pełen harmonogram wydarzeń znajdziecie na stronie tiff.wroc.pl.