Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Książka-wystawa "Znaki na niebie i na ziemi" to efekt epidemicznych zawirowań – zbiór prac 12 artystek i artystów, którzy zrealizowali swoje prace w miejscu wymuszonego pandemią odosobnienia. Publikacja jest jedynym miejscem, w którym można obejrzeć efekty ich zmagań.
Podczas gdy w pandemii wiele anulowanych czy przesuniętych w czasie wydarzeń kulturalnych szuka dla siebie miejsca w cyfrowej otchłani, "Znaki na niebie i na ziemi" przybrały całkowicie materialny i namacalny kształt. Wystawa ta jest prezentowana w 400 miejscach naraz, bo w tylu kopiach Znaki na niebie i na ziemi trafiają do rąk widzów i czytelniczek. Ta książka jest eksperymentem z produkcją i dystrybucją sztuki w czasie epidemicznego zamrożenia: ograniczonej mobilności, społecznego dystansowania, tęsknoty za światem, w którym lepsze jutro było jeszcze możliwe.
Znaki na niebie i na ziemi to adaptacja innej wystawy: July, August, September 1969 (Lipiec, sierpień, wrzesień 1969), której kuratorem był przedsiębiorczy wizjoner sztuki konceptualnej Seth Siegelaub. Wystawa Siegelauba sprzed pół wieku składała się z rozrzuconych po świecie prac jedenastu artystów, a towarzyszący jej katalog był jedynym miejscem, gdzie można było zapoznać się z całą ekspozycją, podano w nim nawet współrzędne geograficzne poszczególnych realizacji (dla wyjątkowo upartych miłośników sztuki, którzy mogliby teoretycznie udać się na poszukiwania dzieł).
Sytuacja powtarza się w złowieszczym 2020 roku. Tym razem artystów jest dwunastu, a właściwie dwunastu i pół, jeśli liczyć małą ingerencję Lawrence’a Weinera na wewnętrznej stronie tylnej okładki. Legenda konceptualizmu, uczestnik July, August, September 1969, nie lubi wycieczek „w poszukiwaniu straconego czasu”, ale mail od niego, napisany kapitalikami i przy użyciu charakterystycznej czcionki, z powodzeniem zastępuje pracę artysty.
W wystawie Siegelauba błyszczeli wyłącznie biali mężczyźni ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej. Na Znaki… składają się prace z Korei Południowej, Australii, Wietnamu, amerykańskich, holenderskich i francuskich wsi, tworzone w większości przez kobiety. W naszej książce-wystawie znalazł się także tekst Lucy Lippard, kuratorki, badaczki i komentatorki land artu, która już podczas współpracy z Siegelaubem w latach 60. szykowała się do ekofeministycznego przewrotu w sztuce. – mówią kuratorzy wystawy.
Książka-wystawa Znaki na niebie i na ziemi dostępna jest w sklepach Fundacji Sztuk Wizualnych i Fundacji Bęc Zmiana oraz księgarniach artystycznych w całej Polsce.
Więcej informacji znajdziecie na stronie sklep.sztukawizualna.org.