Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
W wiedeńskiej aukcji wzięli udział chętni z Japonii, Korei Południowej, USA i całej Europy. Największe zainteresowanie i zamieszanie wzbudziła kamera należąca do profesora Wolfganga Haase z Monachium. Eksperci przekonują, że jest to jeden z najstarszych komercyjnie wykonanych aparatów fotograficznych - niewykluczone, że najstarszy. Jak wynika z tabliczki umieszczonej na obudowie, powstał w 1839 roku w pracowni braci Susse według projektu złożonego przez Daguerre'a we Francuskim Ministerstwie Spraw Wewnętrznych.
Cenę wywoławczą licytowanego jako drugi w kolejności przedmiotu ustalono na poziomie 100 tys. euro. Jak się okazało, galeria nie doceniła nieco atrakcyjności tej kamery, ponieważ po zażartej walce licytację zakończono oszałamiającą sumą 576 600 euro (588 613 po uwzględnieniu prowizji)! Poprzedni rekord wynosił 200 tys. euro, więc przebicie jest ogromne. Michel Auer, szwajcarski historyk fotografii przeprowadzający ekspertyzę dla domu aukcyjnego, powiedział, że mamy do czynienia z "jedynym znanym" egzemplarzem aparatu wykonanego w pracowni braci Susse. Auer potwierdził, że kamera idealnie pasuje do planów Daguerre'a - zgadza się wszystko od wymiarów materiału światłoczułego (167x216 mm) po konstrukcję i ogniskową obiektywu (dublet, 382 mm). Ekspert był zaskoczony znakomitym stanem, w jakim zachował się aparat bez renowacji, a przypomnijmy, że urządzenie ma 168 lat. Mimo sędziwego wieku historia rekordowego eksponatu nie jest zbyt burzliwa. Najwcześniejsza informacja mówi o tym, że aparat znajdował się w posiadaniu profesora Maksa Seddiga (1877-1963), który był między innymi ojcem chrzestnym zakładów Josef Schneider Optical Works w Kreuznach. Seddig podarował kamerę swojemu asystentowi Gunterowi Haase w prezencie. Haase zmarł w lutym 2006 i zostawił aparat w spadku synowi Wolfgangowi, który wystawił go na aukcji.
Wiedeńska Galeria WestLicht organizuje aukcje sprzętu fotograficznego dwa razy do roku (w maju i listopadzie). Na licytacji, która odbyła się w minioną sobotę, 26 maja sprzedano też wiele innych ciekawych przedmiotów - m.in. prototyp Leiki M, który osiągnął cenę 31 200 euro. Nic tylko mieć gruby portfel...
Pozostaje nam pogratulować anonimowemu, szczęśliwemu (i zamożnemu) miłośnikowi historycznych antyków i czekać na kolejne odkrycia. Ale bądźmy realistami - opisywaną aukcję trudno będzie przebić zarówno pod względem wieku przedmiotu, jak i ceny. Może jednak ktoś kiedyś jeszcze trafi na równie ciekawy eksponat na babcinym strychu..