Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Lustrzanka za lustrzankę
Rok temu pisaliśmy, że w 2006 roku ciekawie przedstawia się pojedynek modelu D200 Nikona i 5D Canona. Jednak, z całym szacunkiem dla tych doskonałych aparatów, to nie one liczyły się w minionym roku. Mieliśmy prawdziwy wysyp cyfrowych lustrzanek w tym wielu w cenie poniżej 4000 zł. Jeszcze w styczniu 2006 Samsung pokazał pierwszą lustrzankę pod swoją marką - model GX-1S oparty na produkcie Pentaksa. Potem praktycznie raz w miesiącu na rynek trafiał nowy aparat z tego segmentu. Po kolei: Olympus E-330, Canon EOS 30D, Samsung GX-1L, prototyp Panasonica Lumix DMC-L1, Pentaksy K100D i K110D. Jednak prawdziwy natłok premier miało przynieść lato i jesień. Czerwiec to zaskakująca premiera pierwszej cyfrowej lustrzanki firmy Sony. Model A100 to było coś więcej niż nieco podrasowana lustrzanka przejętej niedawno Koniki Minolty. Koncern Sony postarał się, aby nowy model otrzymał cechy wyróżniające go spośród konkurencji. Dodatkowo w przeciągu następnych miesięcy system Sony wzbogacał się o kolejne obiektywy - część ze stajni Koniki Minolty, część z Sony i wreszcie trzy modele firmowane przez markę Carl Zeiss. Tymczasem potentaci na rynku lustrzanek nie stali w miejscu. Początek sierpnia to premiera Nikona D80 - doskonałego modelu ze średniej półki, który w teście Fotopolis.pl otrzymał ocenę 6/6, a nasi czytelnicy wybrali go lustrzanką roku. Tydzień później swoją odpowiedź zaprezentował Canon. Model EOS 400D był następcą bestsellerowego 350D. Nowy aparat nie wywołał zaskoczenia swoim wyposażeniem, ale warto odnotować pierwszy u Canona system czyszczenia matrycy. Wrzesień w tym roku stał pod znakiem targów Photokina. Jeszcze przed rozpoczęciem kolońskiej imprezy Olympus zaskoczył prezentacją najmniejszej na rynku lustrzanki cyfrowej E-400. Wkrótce potem nowe lustrzanki pokazał Pentax (K10D) i Samsung (bliźniaczy GX-10), a Leica model Digilux 3 oparty na lustrzance Panasonica.
Już podczas targów poznaliśmy kolejne aparaty. Długo oczekiwany Fujifilm S5 Pro oparty na korpusie Nikona D200, ale z własną matrycą Fujifilm i prototyp Sigmy SD14 z ciągle rozwijanym sensorem Foveon X3. Kto myślał, że to koniec, tego w połowie listopada z pewnością zaskoczył Nikon, prezentując lustrzankę D40 przeznaczoną dla początkującego użytkownika.
Nic dziwnego, że po takim roku producenci i dystrybutorzy na polskim rynku z uwagą śledzili wyniki sprzedaży w segmencie lustrzanek cyfrowych. Tu dzięki dobremu zestawowi produktów i dobrze zaplanowanym działaniom marketingowym na pierwszym miejscu znalazł się Nikon przed Canonem. Canon nieco rozczarował niezbyt rewolucyjnymi premierami, a mało widoczne działania marketingowe w tym segmencie dopełniły dzieła. Niespodzianką dla wszystkich były bardzo duże udziały Sony - na poziomie kilkunastu procent w ledwie pół roku po premierze aparatu A100. To także wynik intensywnych działań marketingowych (wyniki za październik 2006). Okazuje się, że nie warto oszczędzać na przekonaniu klientów do swoich produktów. Większość firm, które traciły udziały w zeszłym roku, to marki, które ograniczyły lub źle zainwestowały swoje budżety reklamowe w danym segmencie. Jak widać to się nie opłaca.
Co by tu jeszcze wymyślić
Oczywiście nadal pod względem sprzedaży ilościowej przodują aparaty kompaktowe. Mimo że większość producentów (poza Samsungiem), twierdzi, że nie zarabia albo nawet traci na sprzedaży kompaktów, to nikt nie odpuszcza tego rynku - wręcz przeciwnie - to nadal najbardziej zatłoczony segment. Napisaliśmy "większość", bo jednak w działaniach Nikona dało się zauważyć nieco mniejszy nacisk na ten typ aparatów, co nie znaczy jednak, że producent ten nie ma nic do zaoferowania. W każdym razie producenci szukali sposobu na wyróżnienie się na tle konkurencji. Zainteresowanie klientów można było zdobyć oferując ciekawe funkcje lub ciekawą formę aparatu. Najlepiej jednak połączyć obie te drogi w jedną. Taką opcję wybrał Samsung, który w lipcu 2006 zaprezentował nowatorską serię NV (New Vision). Pokazano trzy modele aparatów naszpikowane nowatorskimi rozwiązaniami i opakowane w atrakcyjną formę.
Podobną strategię, choć może mniej rewolucyjną, przyjęła firma Sony prezentując kieszonkowe modele Cyber-shot N2 i T50 wyposażone w dotykowy ekran. Ogólnie jednak wśród nowych modeli pokazanych w 2006 można było wymienić najważniejsze trzy cechy: wysoka czułość ISO, rozdzielczość w okolicach 10 Mp i stabilizacja obrazu. Szczególnie ta ostatnia funkcja była popularna wśród czołowych producentów. Do Panasonica, lidera w optycznej stabilizacji obrazu w tym segmencie, dołączyły takie firmy jak Samsung, Sony, Canon czy Nikon. Oczywiście część z nich oferowała już stabilizację optyczną w bardziej zaawansowanych modelach dużych kompaktów, ale w tym roku funkcja ta trafiła również do kieszonkowych modeli.
Na polskim rynku dużą popularnością cieszą się aparaty kompaktowe klasy superzoom. Produkty Sony H2 i H5 oraz Panasonic FZ50 należą do jednych z lepiej sprzedających się modeli tych koncernów. Być może wielu naszych rodaków nadal nie stać na lustrzankę, a może poszukują aparatu, który będzie dawał jak największą uniwersalność za przystępną cenę.
"Obyś żył w ciekawych czasach"
Tak mówi chińskie przekleństwo. Rok 2006 dla wielu firm okazał się pełen emocji. Za najważniejsze wydarzenie na pewno można uznać przejęcie fotograficznej części koncernu Konica Minolta przez Sony. Pisaliśmy o tym dosyć obszernie, więc wystarczy wspomnieć, że dzięki temu mamy na rynku model cyfrowej lustrzanki Sony A100, pełną gamę niezłych obiektywów firmowanych przez Sony, a także bogaty system lustrzanki cyfrowej z trzecim na rynku zaawansowanym systemem pomiaru światła błyskowego. Po początkowej dezorientacji użytkownicy aparatów Minolty zdają się akceptować nową markę ich ukochanego systemu. Bogata firma gwarantuje dalszy rozwój technologii i nowe modele aparatów już wkrótce.
W obecnej sytuacji rynkowej, aby przetrwać trzeba połączyć się z silnym partnerem lub znaleźć sobie niszę. Kilka znamienitych marek europejskich to zrozumiało i, po kryzysie związanym z załamaniem się rynku fotografii tradycyjnej, na targach Photokina 2006 znowu mogliśmy oglądać uśmiechniętych ludzi z takich firm jak Leica, Carl Zeiss czy Hasselblad. Dwie pierwsze związały się z silnymi partnerami (Leica z Panasonikiem, Carl Zeiss z Sony) i dzięki temu mogą korzystać z cyfrowej rewolucji, a także rozwijać swoje projekty. Przykładem może być cyfrowa wersja kultowego dalmierza Leica M - model M8. Natomiast Hasselblad postawił na jakość. Po zatrudnieniu charyzmatycznego szefa i przejęciu duńskiego producenta skanerów Imacon firma ta staje się najważniejszym producentem wysokiej klasy aparatów cyfrowych do zastosowań profesjonalnych. Szwedzko-duńska marka idzie dalej i oferuje pełne systemy skanowania obróbki i zarządzania plikami cyfrowymi w formacie RAW.
Format RAW to kolejne ważne hasło w 2006 roku. Tradycyjne ciemnie wylądowały w piwnicach i na strychach, a ich dotychczasowi użytkownicy zasiedli przed monitorami komputerów. Dlatego też prawdziwy boom przeżywały programy do obróbki plików RAW. Są to całe systemy pozwalające na wybór zdjęć, ich wielokrotną obróbkę bez zapełniania dysku komputera kolejnymi kopiami i wreszcie na prezentację gotowych rezultatów. Oprócz programów oferowanych przez producentów aparatów, z których warto wymienić bardzo rozbudowany Nikon Capture NX, w tworzenie aplikacji zaangażowali się potentaci na rynku software'u jak Adobe (dostępny w wersji beta Lightroom) czy Apple oferujący rozbudowany system Aperture. Na rynku dobrze sobie radzą także mniejsi producenci jak firma Bibble Labs oferująca bardzo popularny program Bibble Pro. Co ciekawe, wszystkie czołowe aplikacje do obróbki RAW (w tym również Capture One) dostępne są na platformę Macintosh. Jedyny popularny program, który nie był dostępny na MacOS X - RawShooter został... kupiony przez Adobe i jego technologia zostanie włączona do kolejnych wersji Lightroom. Czyżby więc Macintosh stał się najlepszym systemem do profesjonalnej obróbki fotografii? Odwiedzając targi Photokina można było takie wnioski wyciągnąć. Na pewno z popularności cyfrowej ciemni cieszą się też producenci drukarek fotograficznych. Trzy czołowe firmy HP, Canon i Epson pokazały w zeszłym roku nowe technologie zbliżające wygląd wydruków do jakości odbitki. Były to zarówno nowe rodzaje atramentów, jak i nowe papiery.
Tymczasem rewolucja cyfrowa zbiera drugą falę ofiar. Po firmach, które nie potrafiły oderwać się od fotografii tradycyjnej kłopoty mają firmy, które nie poradziły sobie ze zmieniającym się rynkiem. Jedną z ofiar są aparaty marki Mamiya, która zbyt długo zwlekała w wypuszczeniem w pełni cyfrowego systemu ustępując pola Hasselbladowi. W rezultacie produkcję aparatów rodzima firma odsprzedała słabo znanemu konsorcjum Cosmo Digital Imaging Company. Mało kto wierzy, że będzie to sprzyjało rozwojowi tej marki. Coraz mniejsze marże na sprzęcie cyfrowym dotykają z kolei dystrybutorów i sklepy. Przykład z krajowego podwórka - po spektakularnym upadku firmy Eurocolor w 2005 kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się o kłopotach firmy Fotopartner. W obu przypadkach problemy dotknęły producentów współpracujących z upadającą firmą. Może mniej widowiskowe, ale za to bardziej dotkliwe dla przeciętnego klienta są bankructwa sklepów internetowych - wiele z nich zostawia po sobie nie zrealizowane, a często zapłacone zamówienia. Niebezpieczne jest, że ludzie, którzy oszukali klientów nadal funkcjonują w branży i planują kolejne projekty. Tym bardziej nabywcy aparatów powinni wybierać tylko sklepy cieszące się dobrą reputacją i działające na rynku od dłuższego czasu.
Dla wielu firm odpowiedzią na zamieszanie na rynku jest fuzja z silniejszym partnerem. Pod koniec roku świat fotograficzny obiegła informacja o planowanym połączeniu firm Pentax i Hoya, która biorąc pod uwagę bliską współpracę Pentaksa z Samsungiem była dużym zaskoczeniem. Szybko pojawiły się plotki, że Samsung rozgląda się za nowym partnerem. No ale to już historia na 2007 rok.
Nie sprawdziły się przewidywania, że technologia cyfrowa zabije fotografię. Wręcz przeciwnie. Od kilku lat zainteresowanie tą dziedziną sztuki bije rekordy. Oprócz dwóch największych festiwali fotograficznych odbywających się w Krakowie i w Łodzi w 2006 roku byliśmy świadkiem co najmniej kilkunastu mniejszych imprez w całej Polsce, a 2007 rok zapowiada się jeszcze lepiej. Również Fotopolis.pl oprócz patronowania najważniejszym wydarzeniom, postanowiło uczcić swoje piąte urodziny własną imprezą. W październiku 2006 nasi czytelnicy mieli okazję odwiedzić wystawę historii fotografii cyfrowej oraz towarzyszące jej 4-dniowe warsztaty FotopolisEXPO w Muzeum Techniki w Warszawie. W ramach obchodów jubileuszu zaprezentowaliśmy także wystawę najlepszych Zdjęć Tygodnia nadesłanych do nas przez 5 lat działania serwisu.
2006 dalej umocnił Internet w pozycji najważniejszego medium fotograficznego. W Internecie kupujemy i szukamy informacji o nowym sprzęcie czy wystawach, ale także prezentujemy fotografie innym. Tylko w zeszłym roku powstało aż kilka stron umożliwiających pokazywanie swoich fotografii innym użytkownikom i aż pięć stron mających ambicję informować o wydarzeniach ze świata fotografii. Zapewne to sukces Fotopolis.pl zachęcił innych do wydawania podobnych magazynów zainspirowanych naszym serwisem - niektórych zainspirowanych do tego stopnia, że musieliśmy upominać ich autorów, że teksty i forma graficzna Fotopolis.pl objęte są prawami autorskimi. Cóż, taką walkę z naśladownictwem prowadzą właściwie wszystkie znane marki. Niestety poziom merytoryczny większości nowych stron pozostawia wiele do życzenia, co skutkuje rozpowszechnianiem fałszywych i niesprawdzonych informacji. Tym bardziej cieszy nas, że internauci doceniają wysoki poziom reprezentowany przez Fotopolis.pl i w coraz większej ilości odwiedzają nasze strony. Tu wypada pochwalić się innymi sukcesami Fotopolis.pl w 2006 roku, jak na przykład napisaną wspólnie z Nikonem książką "Radość fotografowania" czy naszą współpracą z TV Biznes przy produkcji programu telewizyjnego "Autofocus". Redaktorzy Fotopolis.pl występowali także jako eksperci w innych mediach dzieląc się swoją wiedzą z telewidzami, słuchaczami i czytelnikami innych tytułów. Podsumowując, to był dla nas bardzo dobry rok.
Miejmy nadzieję, że 2007 będzie równie ciekawym rokiem. Rynkowi fotografii cyfrowej daleko jeszcze do stabilizacji i na pewno redakcja Fotopolis.pl będzie miała wiele ciekawych tematów do artykułów