Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Miłośnicy mechanicznych dalmierzowców Leica z bagnetem M odetchnęli z ulgą. Niedługo po ogłoszeniu zaprzestania produkcji modelu M6 TTL firma pokazała nową/starą Leikę MP, która łączy w sobie cechy ostatnich produktów z Solms (np. pomiar światła przez obiektyw) z kosmetyką klasycznego modelu M3.
Kierownictwo firmy wysłuchało próśb użytkowników, którzy narzekali, że późniejsze modele (od M4-2 do wycofanej niedawno Leiki M6 TTL) nie mogą się równać ze swoimi poprzednikami (M3, M2, M4) pod względem solidności wykonania, jakości użytych materiałów i "kultury pracy". Ponoć nowa Leica MP pod tym względem bardziej przypomina np. M3 niż nieco "plastikową" M6 TTL (ale nie przesadzajmy z tą plastikowością - w końcu to Leica M!). Świadczy o tym choćby fakt, że jest składana ręcznie w Solms.
Na stronie producenta i w broszurze reklamowej można znaleźć wzmiankę o "Mechanical Perfection" (ang. mechaniczna doskonałość), ale jak dotąd nie podano oficjalnej informacji, która rozszyfrowywałaby skrót "MP". Kiedy w 1956 na rynek trafiała oryginalna Leica MP, oznaczał on "M Professional".
Nowy model będzie dostępny w dwóch wersjach. Czarna MP6 z wizjerem .72 zostanie wyprodukowana w 400 egzemplarzach, które trafią na rynek azjatycki. Różni się od wersji podstawowej innym napisem wygrawerowanym na górnej płytce (numer seryjny zaczyna się od symbolu "MP6" zamiast zwykłego "MP") i tradycyjną okleiną wulkanitową, zamiast imitacji skóry rekina w zwykłej MP.
Przedstawiciele Leiki zapewniają, że wizjery modeli MP jak i pokazanej jakiś czas temu M7 zostały znacznie ulepszone. Dodatkowa soczewka użyta w ich konstrukcji optycznej ma pozwolić uniknąć problemu znikającego pola dalmierza powszechnego w Leikach M6 (w pewnych warunkach oświetleniowych wizjer był podatny na "flarę"). Górna i dolna płytka Leiki MP są wykonane z mosiądzu, a na górnej wygrawerowano napis "Leica". Widoczną już na pierwszy rzut oka zmianą kosmetyczną jest zniknięcie z przodu aparatu słynnej czerwonej kropki z logo firmy (to także powrót do tradycji). Z modelu M3 przejęto metalową dźwignię naciągu filmu i gałkę powrotnego zwijania filmu. Ta druga zmiana w stosunku do np. Leiki M6 zastanawia - wydaje się, że dokonano jej bardziej ze względów estetycznych (powrót do wyglądu retro) niż praktycznych, gdyż stosowana od modelu M4 korbka jest znacznie wygodniejsza i przede wszystkim szybsza w użyciu. Na szczęście przywiązanie do tradycji nie przeważyło przy wyborze sposobu zakładania filmu i w MP odbywa się to tak jak w M6 (znacznie łatwiej niż w np. M3).
W przeciwieństwie do swojej bezpośredniej poprzedniczki (M6 TTL) MP nie oferuje pomiaru błysku przez obiektyw, ale zachowuje wygodny pomiar światła ciągłego TTL. Kółko zmiany czasów kręci się tak jak w M6 Classic (w przeciwnym kierunku niż w M7). Jak zapewnia producent wnętrze MP zostało znacznie ulepszone w stosunku do M6, a poprawiona mechaniczna migawka powinna znacznie lepiej "trzymać" czasy. Oczywiście tak jak pierwsze modele MP z lat 50-tych nowa Leika akceptuje trigger winder Leicavit M, który nie ma sobie równych jeśli chodzi o szybki ale jednocześnie cichy przesuw filmu. A przecież to właśnie niemal zupełna bezgłośność jest jednym ze znaków firmowych Leiki (jeśli chodzi o dalmierzowce oczywiście).
Tym samym Leica wskrzesiła model, który po raz pierwszy trafił na rynek w 1956 roku. Wyprodukowano wtedy mniej niż 500 egzemplarzy i oryginalne Leiki MP są dziś niezwykle rzadkie i drogie. Nowy model też nie będzie tani (minimalna cena sugerowana przez producenta to $2595 w USA), ale przynajmniej jeszcze nie nabrał wartości kolekcjonerskiej. Opcjonalny trigger winder Leicavit M ma kosztować zawrotną sumę $995. Nie znamy jeszcze daty polskiej premiery ani ceny Leiki MP i windera w naszym kraju.