Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że dalmierzowa linia Voigtlander Bessa jest oczkiem w głowie szefa japońskiej Cosiny. Niejednokrotnie trafiały do niej produkty niezwykłe - zupełnie jakby za niezwykłość nie wystarczało zaangażowanie w tworzenie produktów z gruntu niszowych. Nie dość, że dalmierzowców z wymienną optyką, to jeszcze na film.
Aparaty opisywane w niniejszym artykule były już gotowe na Photokinę 2006, ale wtedy można je było obejrzeć jedynie na zakulisowych pokazach. Dopiero teraz udostępniono więcej informacji.
Pierwsze zachwyty nad rozpoczynającym serię korpusów z wbudowanym wizjerem modelem R (w przeciwieństwie do wcześniejszego modelu L, który tego wizjera nie miał) dotyczyły właśnie wizjera - jego jasności i kontrastu. Dwa i pół roku temu na rynek trafiła Bessa R3A - pierwszy dalmierzowiec z bagnetem M i wizjerem o powiększeniu 1x (można kadrować z dwoma oczami otwartymi naraz). Teraz nadszedł czas na krok w drugą stronę.
Bessy R4M i R4A mają wizjery o powiększeniu zaledwie 0,52x, ale za to dające pole widzenia obiektywu o ogniskowej 21 mm! Dotychczas uważano, że ogniskowe od 25 mm włącznie wymagają stosowania wizjerów zewnętrznych (zakładanych na sanki aparatu). Tymczasem projektantom Cosiny udało się nie tylko przekroczyć tę granicę, ale też przesunąć ją poniżej 21 mm. Wybierane manualnie ramki wyświetlają się w następujących konfiguracjach: 21/35 mm, 28 mm, 25/50 mm. Poza wizjerem parametry nie różnią się praktycznie od wcześniejszych modeli R2A (powiększenie w wizjerze 0,7x) oraz R3A (1x). Ten drugi stanowić będzie znakomite uzupełnienie nowych aparatów, ponieważ fotografując R3A i R4A/M mamy dostęp do optyki od 21 do 90 mm bez konieczności korzystania z niewygodnych wizjerów zewnętrznych.
Najnowsi członkowie rodziny Voigtlander Bessa różnią się migawkami - R4M ma migawkę mechaniczną (pracuje bez baterii - niezbędnych jedynie do pomiaru światła), a migawka R4A jest sterowana elektronicznie, dzięki czemu użytkownik będzie mógł skorzystać z preselekcji przysłony. Dodatkową różnicą jest rodzaj wykończenia. R4M kusi wysokim połyskiem i głęboką czernią, R4A z kolei jest bardziej stonowana i całkowicie matowa. Europejska cena obu aparatu wynosi ok. 700 euro.
Niedługo po bessach do sprzedaży powinny trafić również dwa nowe obiektywy, które powstały właśnie z myślą o R4M i R4A - Color Skopar 21 mm F4 P i Color Skopar 25 mm F4 P. Literka "P" na końcu nazwy oznacza "pancake", czyli naleśnik. Oba szkła są rzeczywiście bardzo małe (21 mm - 25,4x55 mm, 25 mm - 29,5x49,5 mm), oba też mają gwint filtra 39 mm. Ostrzą od 0,5 m (ale pamiętajmy, że z R4M i R4A najkrótsza odległość ogniskowania wynosi 0,7 m) i przymykają się do F22. Oparto je na symetrycznej konstrukcji składającej się z 8 soczewek w 6 grupach. Jedno i drugie szkło ma aż 10 listków przysłony. Nie wiemy jeszcze, ile nowe Color Skopary będą kosztowały na naszym kontynencie i kiedy dokładnie będzie można je kupić.
Poniżej dane techniczne Voigtlanderów Bessa R4M i R4A:
;manualnie wybierane ramki dla 21/35, 28 i 25/50 mm;korpus z aluminium, górna i dolna płytka ze stopu magnezowego;metalowa migawka szczelinowa o przebiegu pionowym:
;centralnie ważony pomiar TTL, 1-19 EV;ISO 25-3200 co 1/3 EV;blokada ekspozycji;korekta ekspozycji +/- 2 EV (R4A);synchronizacja z fleszem 1/125 s;najbliższa odległość ogniskowania 0,7 m;zasilanie 2 x 1,5 V LR44 lub SR44;wymiary: 135,5 x 81 x 33,5 mm;ciężar: 440 g]Ciekawe, kiedy zobaczymy aparat z korpusem Bessy R4A i matrycą zamiast płytki dociskającej film. Nie możemy się już doczekać!