Wydarzenia
Ruszyły promocje Black Friday Sony w sklepie Fotoforma.pl
Miałem bazę w Ruandzie, i dla agencji "France Presse": obsługiwałem rejon afrykańskich Wielkich Jezior. Ze zdumieniem stwierdziłem, że w regionie tak częstych wojen i tylu ofiar śmiertelnych prawie nikt nie zajmuje się problemem zdrowia psychicznego ludzi. Oto słowa autora jednego z najpełniejszych reportaży zrealizowanych w tym rejonie Afryki, dzięki któremu hiszpański fotograf José Cendón zdobył swoją pierwszą nagrodę World Press Photo w kategorii Sprawy współczesne.
Jose Cendon (1974) studiował m.in. nauki ekonomiczne, dziennikarstwo i filmoznawstwo, do czasu, kiedy postanowił profesjonalnie zająć się dziennikarstwem. W latach 2002 - 2004 pracował jako freelancer, dziennikarz oraz sporadycznie jako fotograf w Kolumbii, Wenezueli, Izraelu oraz na Terytorium Palestyńskim współpracując z hiszpańską agencją "Cover Photo" i innymi hiszpańskimi mediami. W 2004 roku został korespondentem Francuskiej Agencji Prasowej najpierw w Darfurze, a w latach 2005 - 2007 w regionie Wielkich Jezior Afrykańskich (Rwanda, DRC, Burundi, Uganda).
Jego fotografie były wielokrotnie nagradzane m.in. w 2007 roku jego reportaż zrealizowany w szpitalach psychiatrycznych Burundi i Kongo otrzymał pierwszą nagrodę World Press Photo, "Picture of the Year" oraz wyróżnienie w ramach prestiżowego konkursu imienia Oscara Barnacka organizowanego przez Leicę. Jego prace będą również opublikowane w rocznym wydaniu "American Photography".
Nie mogłem zrozumieć dlaczego, na obszarach na których ginie tak wielu ludzi, dochodzi do tak wielu tragedii, prawie nikogo nie obchodzi zdrowie psychiczne tych, którzy pozostają przy życiu. Nie ma żadnych danych statystycznych o tym ilu ludzi ucierpiało psychicznie na skutek konfliktów zbrojnych jakie przetoczyły się przez ten teren. - powiedział Cendon. Wiadomo jednak ile osób zginęło. W Demokratycznej Republice Konga, podczas wojny toczącej się w latach 1998 - 2003 zanotowano ponad trzy miliony zabitych. W tej chwili, codziennie, w wyniku toczącego się na tych ziemiach konfliktu umiera około 1200 osób. To oznacza, że konflikt w DRK jest jednym z najtragiczniejszych, od czasów II wojny światowej. Podobnie wygląda sytuacja w Burundi. Od 1993 roku trwa tam wojna domowa, która pociągnęła za sobą już 300 tysięcy ofiar śmiertelnych. W Rwandzie, w 1994 roku, dziennie ginęło 8 tysięcy ludzi.
Zdjęcia z cyklu "Fear in the Great Lakes" powstały w trzech szpitalach dla psychicznie chorych: w Rwandzie, Burundi oraz Demokratycznej Republice Konga (region Wielkich Jezior Afrykańskich). Wszystkie trzy placówki prowadzi belgijska kongregacja katolicka: "Brothers of the Charity", prawdopodobnie jedyna organizacja, która zajmuje się zdrowiem psychicznym ludzi mieszkających w tym rejonie. W szpitalach, prowadzonych przez "Brothers of the Charity" są byli żołnierze, byli powstańcy, kobiety i dzieci, ofiary zarówno tychże żołnierzy jak i powstańców. Dodatkowo są tam jeszcze ci, którzy mieli problemy psychiczne zanim rozpoczęły się konflikty.
Zapach w szpitalach psychiatrycznych jest przejmujący, przykleja się do ubrań, przenika przez skórę, wnika w twoje wnętrze. Ten zapach jest mieszanką kału i strachu i nie można go po prostu z siebie zmyć. Jeśli na dodatek jest to zapach szpitala psychiatrycznego z regionu Wielkich Jezior Afrykańskich jest on jeszcze gorszy, spotęgowany pełnymi brutalności i okrucieństw historiami wyzierającymi przez zaślinione usta i nieprzytomne oczy swoich bohaterów. W tej części świata wojna rzadko kiedy oznacza linię frontu okupowaną przez dwie wrogie armie. Dużo częściej rozgrywa się między uzbrojonymi grupami napastników, którzy prześcigają się w okrucieństwach wobec ludności cywilnej. - opowiada Jose Cendon.
Według Cendona niektóre z afrykańskich konfliktów, a zwłaszcza ten rozgrywający się na terenach DRK podsycane są ciągle na nowo z pogoni za zyskiem. Ten ogromny teren, leżący w samym sercu Afryki obfituje bowiem w bogactwa naturalne takie jak: złoto, diamenty, miedź, koltan, kobalt i uran. To właśnie o złoża walczą zachodnie korporacje oraz kraje sąsiadujące - Rwanda i Uganda.
Robiąc zdjęcia postanowiłem nie opowiadać historii w tradycyjny sposób. Chciałem sfotografować szaleństwo, ból i lęk czające się w oczach szpitalnych pensjonariuszy aby oddać niewyobrażalne cierpienie, jakie dotknęło ten kawałek świata. (...)
Muszę jednak dodać, że obok robienia zdjęć, spędziłem z pacjentami poszczególnych szpitali na prawdę miły czas. Wielu z nich to sympatyczni i przyjacielscy ludzie, z niektórymi można po prostu porozmawiać. Związałem się z nimi, najbardziej w Bukavu, gdzie spędziłem 17 dni bywając w szpitalu codziennie.
Chciałbym również aby było jasne, że według mnie "Brothers of the Charity" robią dobrą robotę, choć uważam również, że mogliby wykonywać ją dużo lepiej. Czasami nie są dość uważni, nie przejmują się specjalnie swymi podopiecznymi. Z drugiej strony, są jedynymi, którzy się nimi opiekują, a prowadzone przez nich szpitale są czyste i na przyzwoitym poziomie. "Brothers of the Charity" nie dysponują zresztą dostatecznymi środkami na prowadzenie swojej działalności. - kończy Jose Cendon.
Obecnie Jose Cendon mieszka w stolicy Etiopii - Addis Abebie, fotografując Przylądek Afrykański również dla AFP.
Cykl poświęcony chorobom w rejonie Wielkich Jezior "Strach w rejonie Wielkich Jezior" w całości prezentowany jest we wrześniu w Yours Gallery.
Pragnąłem pokazać cierpienie chorych w sposób możliwie osobisty. Chciałem zrobić wrażenie na widzach. Nie uważam, żebym był w stanie wiele tymi zdjęciami zmienić, ale przynajmniej mogę być tam gdzie chcę i coś mówić.
{GAL|25914