Akcesoria
Rode Wireless Micro - miniaturowe mikrofony, maksymalny dźwięk
Poniżej publikujemy komentarz krytyka fotografii Krzysztofa Jureckiego:
Co zmienia się w fotografii cyfrowej?
Samo określenie zjawiska "fotografia cyfrowa" wciąż budzi zastrzeżenia u adeptów i wyznawców nowej formy obrazu, którzy wcześniej w latach 70. i 80. uprawiali fotografię analogową, takich jak np. Leszek Szurkowski. W ich rozumieniu mamy do czynienia z nową jakością technicznego obrazowania, która stwarza zupełnie nowe możliwości łączenia obrazu i manipulowania przestrzenią. Zgadzam się z taką diagnozą w sensie technicznym i naukowym, ale w sensie artystycznym nie, gdyż przynajmniej część obrazu cyfrowego jest kontynuacją wielu aspektów artystycznych modernizmu, w tym przede wszystkim eksploracji surrealistycznych. W tym zakresie fotografia cyfrowa kontynuuje dziedzictwo nadrealistów, ale w innym obszarze kulturowym, w innym znaczeniu, bez surrealistycznej rewolucji, która ostatecznie była jedną z utopii dwudziestowiecznej awangardy. O jej idee upomniał się jeszcze na początku lat 70. Luis Bu'uel w swych demaskatorskich filmach.
Od kilku lat na Cyberfoto wystawia i jest nagradzana wąska grupa autorów, często specjalistów od reklamy, lub wykładowców i studentów szkół artystycznych, specjalizujących się w zakresie obrazu cyfrowego, być może dodatkowo pragnąca sprawdzenia się na międzynarodowym konkursie fotograficznym. Jedno nie wyklucza drugiego. Wystarczy zajrzeć do poprzednich katalogów, aby zobaczyć, że uformowała się grupka kilku artystów corocznie nagradzanych za swe realizacje. Oczywiście co roku znacznie zmienia się ogólny pejzaż Cyberfoto - jedni przychodzą, inni odchodzą lub powtarzają własne wzory oraz idee artystyczne. Zwiększa się także ilość osób z całego świata startująca w tym konkursie. Co interesujące te same prace pojawiają się w Gorzowie Wlkp. i Częstochowie, czyli na dwóch najważniejszych konkursach, które już mają własną tradycję i wykreowane postaci.
Po raz pierwszy w Gorzowie wystawiała swe prace, i to z wielkim sukcesem, Krystyna Andryszkiewicz (Anioł, diabeł i ...). Jury przyznało jej I nagrodę za bardzo świadome użycie środków fotograficzno-graficznych, które, co ciekawe, kontynuują jej twórczość z lat 80., kiedy wykonywała intrygujące czarno-białe portrety. A więc teza Szurkowskiego, przedstawiona na początku tego tekstu, wcale nie musi być jedyna i do końca prawdziwa. Andyszkiewicz pokazuje także inne wartości obrazu cyfrowego, jak obraz w obrazie, nakładanie linii na twarze, dodatkowo w udany sposób analizując duchowość kobiety. Trudno nam powiedzieć czy prawdziwej, czy tylko częściowo prawdziwej, gdyż w obrazowaniu cyfrowym niwelowaniu bądź zatarciu ulega prawdomówność i szczerość obrazu.
II nagroda przypadła Jackowi Gulczyńskiemu (Szkic nr 115, 116, 118, 132), który swe prace sprowadził do bardzo subtelnego rysunku, ale o czytelnej proweniencji fotograficznej, będącej tęsknotą za sztuką klasyczną, piękną w swym wyrazie. Ale ta może się tylko pojawić na kartkach papieru, z których jedna ma zagięty róg, gdyż wszystko zmierza do iluzji. O tym przekonuje jego delikatny i wyrafinowany pod względem plastycznym zestaw, świadczący o rodowodzie graficznym.
III nagrodę otrzymał autor z Ukrainy - Siergiej Kharlamov za sugestywne w swym wyrazie prace Conscience, Vita, Absolutus egoismus. Zaprezentował kilka prac akcentujących walory plastyczne, ale innego rodzaju niż Andryszkiewicz czy Gulczyński. Podkreślił znaczenie malarstwa (Tratwa Meduzy Théodore'a Géricaulta) i rzeźby surrealistycznej oraz przede wszystkim manieryzmu, jako ponadczasowej kategorii w sztuce, wyrażającej schyłkowość i zagrożenie humanizmu. W jego przypadku wszystko jest trochę dekadenckie, zmanieryzowane w znaczeniu powtarzania ustalonych, kanonicznych wzorów. Ale w czasach ponowoczesności wiemy, że może to być tylko kolejna gra konwencją. Dziś nic nie jest tak oczywiste, bo żyjemy w świecie obrazów, w którym znajdują się kolejne obrazy. One odsyłają do innych dzieł i oczywiście intencji samego twórcy. Ale jakie są proporcje w tej grze w obrazy, którą rozpoczął nie tylko Marcel Duchamp (on ją nobilitował), ale także Man Ray, a potem popartyści w latach 60. XX wieku?
Po raz kolejny w gronie wyróżnionych znalazł się Marek Eligiusz Janicki. Tym razem jego prace o zagadkowym japońskim tytule Hara, oznaczającym "podbrzusze", ale mającym liczne znaczenia o charakterze religijnym/filozoficznym związanym z zen, starały się wyrazić aspekty bardziej artystyczne niż reklamowe, przez co stały się zbyt wieloznaczne, tracąc swe dotychczasowe atuty - prostotę i jednoznaczność przekazu. Z pewnością od lat 90. XX wieku należy on do polskich pionierów obrazu cyfrowego w zakresie reklamy, o graficznym i plakatowym przesłaniu, ale z pogłębioną specyfiką użycia fotografii.
Dużym talentem w zakresie obrazowania metaforycznego o symbolicznych wyznacznikach okazał się w ostatnim czasie Marcin Giba (Pod powiekami). Zarówno akcesoria, jak też kolorystyka prac każą dostrzec w tym autorze interesującego twórcę, bardzo precyzyjnie wyrażającego swe przesłanie ideowe o onirycznym, postsurrealistycznym znaczeniu. Korzysta z konwencjonalnej fotografii, która zostaje poddana mocnemu, lekko szokującemu zestawieniu. Ciekawe, jak długo artysta, wytrwa w tak wydawałoby się wyeksploatowanej pod względem twórczym konwencji?
Z dużym zainteresowaniem obserwuję także rozwój artystyczny Joanny Jarząbek, która swe eksploracje z mrocznych apokaliptycznych scen przesunęła w stronę intymnego montażu (Metafizyka cyfrowa). Realizacje te swym klimatem przypominają prace sprzed kilku lat Ewy Przytuły. Interesuje ją także fotograficzne obrazowanie wpisane w geometrię o renesansowym rodowodzie tej problematyki, bo właśnie odrodzenie stworzyło podstawy do tego typu twórczości. Jarząbek poszukuje wartości ostatecznych, o czym informuje, zbyt dosłowny moim zdaniem, tytuł jej serii, chyba że jest w nim ukryta ironia?
Tropami znanymi z prac Joanny Jarząbek z ubiegłego roku podążyła (nie wiemy na ile świadomie) Olga Grabiwoda-Woźnica (Nowa Thanatos), tworząc sugestywne, zgrafizowane obrazy, w których świadomie zrezygnowała z ukazywania twarzy przedstawionych postaci. Celem artystycznym była mocna, symetryczna forma. W udany sposób artystka pozbywa się znamion realizmu (fotograficznego mimesis) na rzecz uniwersalnego znaku plastycznego, który jest jednym z kryteriów fotografii cyfrowej, przy całej umowności tego zjawiska. Jury zwróciło uwagę także na prace Jerzego Chaberka, Piotra Rosińskiego oraz Piotra Zabłockiego, którzy albo pokazali za dużo prac (Rosiński), albo powtarzali ten sam motyw (Zabłocki).
Dokąd idziemy, kim jesteśmy?
Nikt nie wie, gdzie zaprowadzi nas techniczny projekt "fotografii cyfrowej", czego poszukują naukowcy w swych laboratoriach na całym świecie? Mamy coraz bardziej doskonałe narzędzia, które pozwalają nam panować nad każdą sytuacją, ba, nawet chwilą! Ten aspekt techniczny zmienia się najszybciej i nikt nie wie, jak jeszcze długo? Ale łatwość powstania obrazu cyfrowego jest także jego zagrożeniem, ponieważ czyni go zazwyczaj zbyt prostym i zbyt banalnym, a sztuka zawsze poszukiwała tajemnicy, najczęściej o charakterze religijnym czy parareligijnym. Jak więc fotografować? Nie można polegać tylko na intuicji, potrzeba paranaukowego ukazania swego myślenia, czy przeciwnie poetyckiego rozważania nad istotą świata. Nie mówiąc o fakcie, że należy odnaleźć swą indywidualną drogę twórczą (treść i forma), gdyż podążanie z tłumem fotografujących nigdy nie miało i nie ma większego sensu. - Krzysztof Jurecki