Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Da Miane to gruziński fotograf znany też jako Nika Pailodze. To, że dzięki zamrożeniu kadru możemy nieskończenie długo obserwować chwilę i zadumać się nad nią, stanowi w jego przekonaniu jedno z największych osiągnięć ludzkości. W swoich projektach fotograficznych Da Miane poprzez obiektyw stara się zrozumieć świat wokół siebie i przedstawić charakter miejsc, które go zaciekawiły.
- Gdy rozpoczynasz projekt fotograficzny, musisz zaakceptować od samego początku, że wszystko może rozwijać się inaczej i nie zawsze zgodnie z planem. Najważniejsze to płynąć z nurtem i zawsze pozostać blisko ludzi i otoczenia. Raczej nie wybieram tematu z góry, ani nie pracuję nad żadnym konkretnym zagadnieniem. Zamiast tego obserwuję i dokumentuję życie osób, które napotkam na mojej drodze. Konieczne jest spędzenie przynajmniej kilku tygodni lub dni w miejscu, w którym robimy zdjęcia - mówi. - Czasami okoliczności rozwijają się zupełnie inaczej niż początkowo się spodziewaliśmy. W takich momentach cnota cierpliwości staje się absolutnie niezbędna. Wiele zależy od pogody i okoliczności, ale jeśli zanurzysz się w emocjonalne powiązania między tobą a ludźmi, którzy cię zainteresowali, nawet fotografując o różnych porach i w różnych warunkach, dzięki autentyczności uda ci się spleść kilka historii w spójną całość - dodaje.
Każdy region Gruzji ma swoją unikalną kulturę, jednak z powodu urbanizacji tradycje stopniowo zanikają. Dziś większość wiosek wysokogórskich jest prawie pusta. W regionie Adjara, na którym skupia się fotograf, ten trend jest najmniej zauważalny. Da Miane przyznaje, że fotografowanie tam jest dodatkowo fascynujące ze względu na różnorodność kulturową. W regionie tym dominująca społeczność muzułmańska tworzy unikalne połączenie z gruzińską tradycją. Uwagę fotografa przykuwają też tradycyjne chaty, które stały się nieodłączną częścią ekosystemu, będąc zarazem świadkiem historii i przemijania czasu.
- Początkowo moja podróż po górach zaczęła się od głębokiego szacunku do natury, ale gdy wędrowałem i obserwowałem tradycyjne domy adjariańskie, magnetyzm krajobrazu powoli schodził na drugi plan. Niektóre z tych drewnianych chat przetrwały próbę czasu, a ich wiek dorównuje jedynie pradawnym drzewom wokół. Po innych pozostały ruiny i nie było nic bardziej przygnębiającego niż świadectwo ich upadku - opowiada.
Fotograf uwypukla gościnność mieszkańców, opisując spotkania z ludźmi, ich zwyczaje i otwartość wobec przybysza z aparatem.To właśnie takie ludzkie relacje stanowią dla niego wartość, która przewyższa wszelkie trudności związane z realizacją projektów. Da Miane opisuje, że w przeciwieństwie do mieszkańców miast, ludzie gór z Adżarii nie boją się aparatu ani nie pozują w sztuczny sposób. Zwracają uwagę raczej nie na obiektyw, a na fotografa jako człowieka.
- Postawa miejscowych pozostaje zupełnie naturalna w obliczu aparatu, jakbym był niewidocznym obserwatorem. Każda osoba natomiast ochoczo zaprasza mnie do swojego domu, w którym ściany noszą znaki historii - wspomina.
Głównym wyzwaniem podczas realizacji projektu "Mountainous Adjara" są ograniczone opcje transportu łączące odległe miasteczka. Często wymaga to przebycia kilku czy kilkunastu kilometrów pieszo, podczas gdy telefony komórkowe nie mają zasięgu, a prąd nie jest dostępny. Fotograf zaznacza jednak, że te drobne niedogodności bledną w porównaniu do skarbów obserwowanych przez obiektyw w tej części kraju. Zauważa też, że znaczna część lokalnej populacji nie ma formalnego wykształcenia, ale z pasją dąży do zdobycia wiedzy na własną rękę.
- Żywo pamiętam jedno spotkanie z miejscowym nauczycielem geografii. Gdy dowiedział się, że zamierzam spędzić noc w namiocie, gorąco prosił mnie, abym poszedł z nim do domu. Choć odmówiłem, poprosił o mój numer telefonu, przynajmniej żeby się upewnić, że jestem bezpieczny. Gdy rozkładałem namiot i przygotowywałem się do odpoczynku, dostałem od niego wiadomość. Nie mógł spać, bo żona zbeształa go za pozostawienie gościa na zewnątrz. Jego szczera troska głęboko mnie poruszyła. Po wymianie wielu wiadomości, zrezygnował i zgodził się pozostawić mnie na noc w namiocie. Do dziś dzwoni do mnie i sprawdza, jak się czuję, mimo, że rozmawialiśmy tylko przez 30 minut - opowiada fotograf.
Na pytanie o innych interesujących fotografów w Gruzji, Da Miane wskazuje trzech artystów: Gię Chkhatarashvili, który pracuje nad długoterminowymi projektami, trwającymi 10 lat, a także Natelę Grigalashvili oraz swojego przyjaciela, Giorgiego Gamgebeli. Priorytetem Da Miane w tym roku jest zakończenie fotografowania górskich rejonów Adżarii.
Więcej zdjęć fotografa znajdziecie na jego profilu na Instagramie @da.miane.photographer