Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Marek Lapis to zwycięzca i finalista wielu konkursów fotograficznych, między innymi Grand Press Photo, Leica Street Photo, BZ WBK Press Foto, Moscow International Foto Awards oraz uczestnik warsztatów agencji Magnum Photos i Ryszard Horowitz Workshop.
- Zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz, a szczególnie Wielkopolskę. Dzięki temu projektowi wiele miejsc odwiedziłem po raz pierwszy i poznałem setki historii prawdziwych bohaterów naszych czasów. Wraz ze Związkiem Polskich Artystów Fotografików (Okręg Wielkopolski) uznałem, że ta ważna opowieść o współczesnych Polakach, opowiedziana na kanwie dwóch barw, w pełni zasługuje na trwałą dokumentację w formie materialnej. Wydawnictwo albumowe będzie zapisem pamięci obecnych czasów dla przyszłych pokoleń - wyjaśnia fotograf.
fot. Marek Lapis, z cyklu „Biało-czerwona”
Zdjęcia pojawiające się w projekcie „Biało-czerwona“ przedstawiają zatrzymane w ułamku sekundy chwile: zarówno te celebrowane jako ważne dla naszej historii jak i te codzienne, które - gdyby nie uchwycenie ich w kadrze - szybko odeszłyby w zapomnienie. I tak ważne uroczystości państwowe przeplatają się tam ze zdjęciami codzienności, a wszystko łączą wszechobecne narodowe barwy Polski.
- Starałem się odejść od utartych schematów pojmowania barw białej i czerwonej. Jedno ze zdjęć powstało 14 lutego, gdy fotografowałem niby typową imprezę związaną ze świętem zakochanych. Różnica była taka, że było to „Walentynki dla niezakochanych“. Dosyć trudno było mi dostać się na tę imprezę, jako, że wpuszczano tylko singli, a ja od wielu lat byłem już żonaty - wspomina Lapis.
fot. Marek Lapis, z cyklu „Biało-czerwona”
W projekcie nie zabrakło zdjęć wykonywanych podczas świąt państwowych, jednak i tutaj fotograf pokusił się o nieco inne spojrzenie. 11 listopada to dla Poznania dzień wyjątkowy - oprócz obchodów Święta Niepodległości w tym dniu w mieście obchodzi się Święto ulicy Świętego Marcina.
- Całe centrum Poznania pełne jest odświętnie ubranych ludzi, a główna ulicą idzie wesoły korowód bajecznie kolorowych postaci związanych z miastem. W odróżnieniu od kilku innych miast 11 listopada jest więc wielkim radosnym świętem, podczas którego ludzie bawią się i jedzą słynne rogale świętomarcińskie. Tego dnia udało mi się uchwycić ważny dla mnie kadr - opowiada fotograf. - Na środku zdjęcia widać osobę na wózku inwalidzkim. W poprzek zdjęcia przebiega taśma z barwami flagi Polski, jednocześnie zakrywając oczy niepełnosprawnego. Dookoła stoi tłum ludzi wpatrzonych obojętnie przed siebie; nikt nie zwraca uwagi na niepełnosprawnego chłopca, który jako jedyny nie ma smutnej twarzy.
fot. Marek Lapis, z cyklu „Biało-czerwona”
Marek Lapis o książce fotograficznej myślał już od kilku lat. Jego wystawa „Biało-czerwona“ jeździła po różnych polskich miastach od listopada 2017 roku i to wtedy pojawiły się pierwsze sugestie od odbiorców, by pokazać jej szerszą odsłonę w postaci albumu.
Same początki projektu sięgają czasów gdy Marek Lapis zainteresował się różnicami i podobieństwami w traktowaniu symbolu narodowego - flagi - na terenie Polski i Stanów Zjednoczonych. Fotograf postanowił zwrócić uwagę na to jak odnosi się do tych kolorów w życiu codziennym w przestrzeni społecznej.
- W USA z wielkim namaszczeniem i szacunkiem odnosi się do flagi. Składa się ją w białych rękawiczkach z oddawaniem wielkiej czci, a jednocześnie można ją znaleźć na spodenkach bermudach czy wymalowaną na ciele kobiet. Zauważyłem tutaj duży dysonans postaw. Zaciekawiło mnie jak analogicznie wygląda ta kwestia w Polsce - wspomina. - Po kilku dniach zrozumiałem, że w całym projekcie najważniejsze są przemiany jakie zachodzą w polskim społeczeństwie na przestrzeni ostatnich lat na wielu płaszczyznach. Te kolory: biały i czerwony, nabierają szczególnego znaczenia w czasie intensywnych przemian społecznych, politycznych i kulturowych. Bardzo ważne jest aby ten dyskurs podejmować i artystycznie dokumentować poprzez matryce osobistej wrażliwości - dodaje.
Na co dzień Lapis bardzo często odrzuca kolor - wskazując go jako agresywny czynnik, który odciąga uwagę od sedna zdjęcia. 90% jego prac powstaje w czarno-bieli. Tym razem jednak świadomie zdecydował się na projekt oparty na kolorze i realizował go przez dziewięć lat. Najtrudniejsza była fotoedycja zdjęć z bardzo bogatego materiału zdjęciowego. Zapytaliśmy autora czy podczas lat realizowania projektu zaobserwował jakieś znaczące zmiany w Polsce.
- Zmieniło się wbrew pozorom wiele, ale zarazem zostaje w nas Polakach coś ponadczasowego, co siedzi w nas już od wielu lat. Często nie dostrzegamy kim faktycznie jesteśmy i jak się odnosimy do sytuacji napotykanych w życiu codziennym. Mamy o sobie stereotypowe wyobrażenia, patrzymy na społeczeństwo przez pryzmat utartych schematów - odpowiada. - Ja staram się obserwować niczym niemy obserwator, a jednocześnie osoba, która tu funkcjonuje od wielu lat. Po części zachowuję się jak archeolog badający daną społeczność na podstawie pozostałości po działaniach ludzi. Swoimi zdjęciami nie opisuję, lecz zadaje pytania.Tak aby każdy mógł znaleźć na nie swoją własną odpowiedź.
Marek Lapis zbiera aktualnie środki na druk książki „Biało-czerwona“. Projekt można wesprzeć na portalu Polak Potrafi. Zbiórka jest jednocześnie szansą na zakupienie książek takich fotografów jak Grzegorz Dembiński czy Maciej Moskwa - warto więc sprawdzić dostępne nagrody.