Aletheia Casey zadaje zdjęciom fizyczną przemoc, by ukazać prawdę o dramatycznej przeszłości swojego kraju

Wierzę, że gdyby było więcej zrozumienia wobec traumy i przemocy, która została wyrządzona Aborygenom, byłoby znacznie łatwiej zrozumieć traumę, która dzisiaj nadal istnieje w wielu społecznościach. - opowiada Aletheia Casey, dla której fotografia to nie tylko sposób wyrażania myśli, koncepcji i emocji, ale także metoda na poruszanie tematów politycznych.

Autor: Julia Kaczorowska

25 Maj 2017
Artykuł na: 6-9 minut

Zdjęcia wykorzystane za zgodą autora

Jako dziecko, Aletheia Casey nigdy nie dowiedziała się o Czarnej Wojnie w Tasmanii, konflikcie który zyskał miano ludobójstwa. W przeważającej części opowiadano jej o bohaterskich czynach osadników europejskich, którzy zasiedlili dzikie tereny Australii na początku XIX wieku i wybudowali domy oraz gospodarstwa rolne w całym kraju. Lata później odkryła bolesną prawdę o swojej ojczyźnie i postanowiła dać upust emocjom w cyklu „No Blood Stained the Wattle”.

fot. Aletheia Casey, z cyklu "No Blood Stained the Wattle"

Co prawda liczba ta jest nadal gorąco kwestionowana, ale twierdzi się, że w latach 1804-1831 na terenie Tasmanii zginęło ponad tysiąc osób: ponad 800 Aborygenów i 201 osadników. Żołnierze i osadnicy z Wielkiej Brytanii porywali, gwałcili i zabijali Aborygenów w masakrach na całej wyspie. Ludność tubylcza odwzajemniła się, lecz ich liczba była niewielka, a ich zasoby bardzo ograniczone. Do roku 1835 na tych terenach pozostało tylko około 200 Aborygenów, którzy koniec końców i tak zostali zmuszeni do opuszczenia ziem.

- Połowę mojego dorosłego życia mieszkałam za granicą, ale bardzo mocno identyfikuję się z Australią i uważam ją za mój jedyny prawdziwy dom. Istnieje pewien strach przed dyskusją na temat historii Australii, a prawdziwa przemoc czasów kolonizacji jest przeważnie ignorowana. Jestem zmęczona udawaniem, że Australia została zasiedlona pokojowo i wierzę, że gdyby było więcej zrozumienia wobec traumy i przemocy, która została wyrządzona ludności tubylczej, byłoby znacznie łatwiej zrozumieć traumę, która dzisiaj nadal istnieje w wielu społecznościach - opowiada Casey. - Chciałam pokazać, jak ważna jest historia i jak w tym opowiadaniu historii zignorowaliśmy i ukryliśmy część faktów, przedstawiając przeszłość kraju jako jednostronną i prawdopodobnie fałszywą.

fot. Aletheia Casey, z cyklu "No Blood Stained the Wattle"

W „No Blood Stained Wattle” Casey zestawiła portrety potomków tasmańskich Aborygenów z krajobrazami miejsca masakr. Następnie wpłynęła na swój wielkoformatowy film poprzez malowanie i zarysowywanie jego powierzchni, w myśl zasady, że jeśli historia może być zmieniona, usuwana, poprawiana i skażona, to to samo można zrobić z fotografiami.

- Fotografia to dla mnie sposób wyrażania myśli, koncepcji, emocji, a także metoda na poruszanie tematów politycznych. Fotografia w pewnym sensie, poprzez zamrażanie czasu, tworzy sztukę. Jest tak wyjątkowa, bo dotyczy upływającej chwili, a przez to historii, w wizualny sposób - tłumaczy fotografka.

Casey zaczęła interesować się historią Australii po pięciu latach mieszkania za granicą. Była wstrząśnięta faktem, że Australia stworzyła historię, która rozpoczyna się w 1770 roku, po przybyciu kapitana Cooka do Australii, i zignorowała historię oryginalnych mieszkańców tych ziem.

fot. Aletheia Casey, z cyklu "No Blood Stained the Wattle"

- Po sfotografowaniu krajobrazów nie byłam zadowolona z wyników. Były wizualnie ładnymi obrazami, ale nic nie wskazywało na przemoc, jaka dotknęła ludzi na tej ziemi. Zdecydowałam, że potrzebuję bardziej emocjonalnego sposobu komunikowania okrucieństwa i tego, co działo się na tych ziemiach oraz pokazania, że ​​historia została zatajona i opowiedziana na nowo. Byłam sfrustrowana i w związku z tym zaczęłam rysować i manipulować na odkrytym filmie, fizycznie zadając obrazowi przemoc, której dany krajobraz był świadkiem. Użyłam pocisków i innych obiektów, które znalazłam podczas fotografowania tych miejsc - wyjaśnia.

Fotografka zaczęła też badać obrazy i fotografie z czasów wczesnego osadnictwa w Australii i natrafiła na obrazy Johna Glovera. Przedstawiał on ciche, spokojne i idylliczne sceny: prosił na przykład rodzimych Australijczyków o to, aby przed nim zatańczyli i uwieczniał to potem na obrazie. To przedstawienie było dalekie od prawdy - w tym czasie na tamtych terenach miały miejsca eksterminacje ludności, przestępstwa na tle seksualnym i wiele innych incydentów pełnych przemocy. Casey postanowiła włączyć aspekty tych obrazów w celu pokazania hipokryzji historii jej kraju.

fot. Aletheia Casey, z cyklu "No Blood Stained the Wattle"

- Fotografie, które zrobiłam podczas pobytu w Cape Grim, są dla mnie szczególnie mocne. Cape Grim to niesamowite miejsce, na dalekim północno-zachodnim wybrzeżu Tasmanii, pełne potężnej wody i dzikich wiatrów. Ten obszar jest nadal własnością tej samej firmy, która była właścicielem gruntów podczas wczesnej kolonizacji. W czasie osadnictwa teren był w dużej mierze bezprawny. Liczba ta jest nadal kwestionowana, ale uważa się, że w 1828 roku zabito tam trzydziestu Aborygenów w odwecie za kradzież owiec - opowiada fotografka. - Ze względu na rozległość przestrzeni i brak żywej duszy odczuwa się tam silnie poczucie samotności i izolacji; pomimo piękna krajobrazu, nadal pozostaje wszechogarniające przeczucie czegoś złego - dodaje.

Zdjęcia z serii „No Blood Stained the Wattle” pokazują wrodzone piękno natury, ale także zwracają uwagę na zdolność do niszczenia i przemocy, która wpisana jest w kondycję ludzkości. Obrazy mają na celu pokazanie ciemnej i nieznanej przeszłości, a także wywołać pewną intrygę i niepokój. Casey nie chce, aby jej prace były oczywiste, zmierza raczej w stronę sugestii i wielowarstwowej interpretacji.

Zobacz wszystkie zdjęcia (11)

Zanim poświęciła się fotografii, Aletheia Casey przez 13 lat pracowała jako motion designer w telewizji. W roku 2014 brała udział w warsztatach Magnum Photos w ramach nagrody fotograficznej Ideastap i Magnum. Aktualnie jest w połowie pracy nad dwoma innymi, dużymi projektami. W jednym analizuje historyczne skutki wojny w Nowej Południowej Walii, najbardziej zaludnionym stanie w Australii, zwanej the Bathurst War. Praca jest wspierana przez regionalną galerię sztuki w Bathurst i będzie tam wystawiana w 2019 roku. Druga seria to osobisty cykl, w których fotografka porusza tematy więzów krwi, rodziny, i przynależności do miejsca. I mimo, że na co dzień będzie mieszkała w Londynie, przez część roku zamierza wracać do Australii.

Więcej prac fotografki znajdziecie pod adresem aletheiacasey.com.

 

Skopiuj link

Autor: Julia Kaczorowska

Studiowała fotografię prasową, reklamową i wydawniczą na Uniwersytecie Warszawskim. Szczególnie bliski jest jej reportaż i dokument, lubi wysłuchiwać ludzkich historii. Uzależniona od podróży i trekkingu w górach.

Komentarze
Więcej w kategorii: Galerie
„Dzieci z Pahiatua” - Polacy w Nowej Zelandii na zdjęciach z prywatnych archiwów
„Dzieci z Pahiatua” - Polacy w Nowej Zelandii na zdjęciach z prywatnych archiwów
Grób dziadka jest w Polsce, tatę zabito w Katyniu, mama zmarła w Iranie, siostra w Stanach, a mnie pochowają w Nowej Zelandii” – te słowa Andrzeja Rybińskiego widniały na szybie jednego ze...
20
Czym żyje dziś fotografia artystyczna? Poznajcie finalistów Fotofestiwal Open Call 2025
Czym żyje dziś fotografia artystyczna? Poznajcie finalistów Fotofestiwal Open Call 2025
Poznaliśmy nazwiska fotografów, których projekty zobaczymy w sekcji otwartej nadchodzącego Fotofestiwalu. Oto mały przedsmak tego, co będzie można ujrzeć na czerwcowych wystawach w...
12
100 najważniejszych zdjęć roku 2024 według Time. Długo ich nie zapomnicie
100 najważniejszych zdjęć roku 2024 według Time. Długo ich nie zapomnicie
Jak co roku, magazyn Time wybrał selekcję 100 najważniejszych zdjęć prasowych, podsumowujących wydarzenia ostatnich 12 miesięcy. Zobaczcie najlepsze zdjęcia reportażowe roku 2024.
30
zamknij
Partner:
Zagłosuj
Na najlepsze produkty i wydarzenia roku 2024
nie teraz
nie pokazuj tego więcej
Głosuj