Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Zhitenev karmiony był fotografią niemalże od kołyski - jego ojciec był z zawodu fotografem. Dzisiaj, Zhitenev pracuje jako fotograf prasowy w Moskwie, ale jego największą pasją jest fotografia uliczna. Uwielbia robić zdjęcia, niekoniecznie na zlecenie redakcji, a bardziej kreatywnie: łapiąc kawałek życia wyrwany ze zgiełku miasta.
fot. Artem Zhitenev, z cyklu "50/50"
Nie staram się pozostać niewidocznym. Lubię komunikować się z ludźmi na ulicy, rozmawiać. Ale czasem też jak myśliwy, po cichu podejść do swojej "ofiary" - tłumaczy fotograf. - Nie wolno się jednak bać. Jeśli się boisz, ludzie pomyślą, że robisz coś złego. Dlatego na ulicy trzeba zrezygnować z długich ogniskowych i używać tylko obiektywów szerokokątnych, by być jak najbliżej ludzi.
fot. Arten Zhitenev, z cyklu "Moscow Time"
„50/50” to zbiór ludzi i zdarzeń, seria paradoksów, które gdyby nie to, że zostały złapane w kadrze, nigdy nie pojawiłyby się w ulicznym życiu. „Moscow Time” to z kolei zbiór kadrów z rodzinnego miasta Zhiteneva, w którym mieszka już prawie 50 lat i które prawie codziennie fotografuje.
Robiłem zdjęcia uliczne nawet zanim poznałem termin „street photography”. Fotografuję Moskwę i jej życie od 2000 roku. Dziś, każdy ma aparat. Każdy robi zdjęcia na ulicy, ale niewielu jest fotografów, którzy zajmują się Moskwą; znam pięciu, może sześciu takich. Ludzie chodzą tymi samymi drogami, co reszta, wszyscy robią to samo, ale tylko fotografowie zajmujący się streetem widzą to, obok czego zwykły człowiek przejdzie niewzruszony. Kiedy robię zdjęcie i pokazuje ludziom, mówią „Wow! Byłem tam przecież, a tego nie zauważyłem!” - opowiada o swojej pasji.
fot. Artem Zhitenev, z cyklu "Moscow Time"
Na jednym ze zdjęć widać wiec na Placu Błotnym, w lutym 2012 roku. Tej zimy w Moskwie odbyło się kilka wieców opozycji. Plac Błotny jest znany między innymi z tego, że w dawnych czasach odbywały się tam publiczne egzekucje - to tam stracono Stiepana Razina i Emelyana Pugaczowa. W ten mroźny dzień, kiedy Zhitenev zrobił zdjęcie, ludzie wracali z demonstracji do domu, a fotograf razem z nimi. Zobaczył zupełnie nierealistyczny obraz: widział, jak Rosjanie cierpieli dawniej, sto lat wstecz. Tłumaczy, że zobaczył rewolucję w Moskwie, bo miasto tak na prawdę się nie zmieniło. Jedynie Świątynia Chrystusa Zbawiciela została rozebrana w latach 30-tych i ponownie zbudowana w naszych czasach.
Inspiruje mnie wielu fotografów. Alex Webb, Diane Arbus... Cenię sobie też pisarzy, Nikołaja Gogola i Siergieja Dowłatowa. Ale muszę też wspomnieć o polskim magazynie „Szpilki”, ze wspaniałymi kreskówkami, które mój ojciec regularnie kupował w czasach sowieckich. A to, co najbardziej mnie pociąga w fotografii, to możliwość zatrzymania czasu. Pod tym względem, jesteśmy jak czarodzieje - podsumowuje Zhitenev.
Więcej zdjęć autora znajdziecie pod adresem artemzhitenev.com.