Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Dym z Papierosa to opowieść o Dance i Janku, mieszkańcach dawnych terenów zalewowych w pobliżu lubelskiej Bystrzycy. Brak solidnej drogi i kanalizacji oraz nieoświetlona okolica powodują, że życie w tych rejonach nie jest łatwe. Dzielnica zapomniana przez Boga - tak mówią o niej jej mieszkańcy. Zapomniana, mimo, że to centrum miasta.
- Fotografuję „zwykłe życie", bo jest niezwykłe. Ta niezwykłość wynika z tego, że wszyscy jesteśmy indywidualistami i każdy ma do opowiedzenia coś oryginalnego – wyjaśnia Michał Patroń. – Janek ciągle pali. Myślę, że atmosferę naszych spotkań kształtuje dym, wypalane papierosy odmierzają czas, a rzeczywistość jest ukryta za zasłoną dymną. Stąd tytuł cyklu. Teraz dym jest rzadszy, bo jest lato, drzwi otwarte... Ale zimą, kiedy siedzieliśmy zamknięci w pokoju, piliśmy kawę i oglądaliśmy seriale w telewizji, dym był wszędzie. W kłębach dymu rozmawialiśmy i tak mijały kolejne spotkania. Dym to równoprawny bohater tej historii.
- Janek, chyba zmieniłeś technikę palenia fajek. Jakoś więcej dymu wypuszczasz, bokami tak ci nie wychodził.
- To tytoń ze wsi.
Wszystko zaczęło się przypadkiem. Zeszłego lata Michał Patroń często spacerował, myśląc nad kształtem swojego cyklu dokumentalnego na temat rzeki. Codziennie mijał zaniedbane podwórko i zdezelowany dom.
- Zastanawiałem się: kto tam mieszka? Co musiałoby się wydarzyć, żebym mógł wejść z aparatem w ten lokalny mikrokosmos? Szedłem dalej... W grudniu zeszłego roku, przy okazji kolejnego spaceru, zobaczyłem na drodze nieogolonego mężczyznę z wiatrakiem w dłoni – opowiada. - Podbiegłem, zacząłem pytać czy mogę zrobić zdjęcie. Sytuacja trwała kilka sekund. Zaczęliśmy rozmawiać: opowiedziałem kim jestem, co tu robię, zaproponowałem spotkanie. Mój rozmówca się zgodził. Na pytanie gdzie mieszka, wskazał palcem walącą się chatkę, o której tyle myślałem. Projekt o rzece poszedł w odstawkę. Fotografuję Janka, Dankę, otaczających ich ludzi i ich rzeczywistość już dziewiąty miesiąc.
- Janek, mógłbyś być koszykarzem, mógłbyś robić karierę...
- Taaaa.... Z moim kolanem...
Michał Patroń stara się odwiedzać swoich bohaterów parę razy w tygodniu. Spędza tam sporo czasu: pięć godzin mija niezwykle szybko. Często towarzyszy Jankowi w eskapadach do "Lidra" i „Zajączka”; poznaje znajomych małżeństwa. Fotograf od razu szczerze określił swoje intencje, a Danka i Janek nie potrzebowali wiele czasu, by oswoić się z aparatem. Od początku cieszyli się (i jednocześnie dziwili), że kogoś może interesować ich proste życie.
- Często też pokazuję im zrobione zdjęcia, tłumaczę, dlaczego zrobiłem takie, a nie inne ujęcie, czasem przynoszę odbitki na pamiątkę. Traktuję ich z pełnym szacunkiem. Janek i Danka nie są obiektem sterylnego dokumentu fotograficznego, są ludźmi skupionymi na swojej codzienności, którą pozwalają obserwować z aparatem – tłumaczy.
Według Patronia, w fotografii dokumentalnej istotny jest kontekst. Dlatego warstwę tekstową traktuje na równi ze zdjęciami. Na stronie na Facebooku publikuje lapidarne komentarz lub dialogi, które łączy z fotografiami.
Na co dzień, Patroń pracuje jako fotoreporter. Zajmuje się też popularyzacją fotografii wśród dorosłych i młodzieży. W 2015 roku zdobył pierwsze miejsce w konkursie fotografii prasowej „Grand Press Photo” w kategorii „Życie codzienne”. Trudno mu założyć, jak długo będzie odwiedzał Dankę i Janka: „oby jak najdłużej”. W przyszłości, o ile znajdzie środki finansowe, chciałby wydać fotoksiążkę na ich temat. Podzielił się z małżeństwem swoim pomysłem. Janek skwitował to słowami: “Michał… Rób tak żebyś nie zbankrutował".
Więcej zdjęć fotografa znajdziecie na michalpatron.pl. Fotografie z projektu „Dym z papierosa” publikowane są na bieżąco na facebookowym profilu Zwyczajny Dzień.