Mobile
Oppo Find X8 Pro - topowe aparaty wspierane AI. Czy to przepis na najlepszy fotograficzny smartfon na rynku?
Tomek Sikora realizował projekt Promised Land (Ziemia obiecana) w ciągu ostatnich dwóch lat. Część fotografii była publikowana w magazynie Cafe między nami, ale cykl jako całość nie był jeszcze prezentowany. Już 7 września zostanie pokazany na festiwalu fotografii w Sztokholmie, a 4 listopada trafi do warszawskiej Fabryki Trzciny.
THE PROMISED LAND
Jest to historia o australijskim pejzażu, o otwartej przestrzeni i "pomnikach" skonstruowanych przez człowieka w postaci domów, chatek, linii elektrycznych, torów kolejowych. Ślady architektury człowieka są kruche i łamliwe. Świadczą przeciwko naszej arogancja wobec siły natury. Bezkres australijskiego pejzażu i jego widoczna pustka są wyzwaniem do odrywaniem od głębszej obserwacji małych elementów mikroświata. Jego bogactwo jest jedynie wstępem do magicznej strefy, która przetrwa dłużej, niż my wszyscy... (Tomek Sikora)
Z Tomkiem Sikorą rozmawia Marta Majewska
Promised Land tworzyłeś przez dwa lata. Jak przebiegała realizacja projektu?
Na potrzeby tego pomysłu odbyłem dwie długie podróże. W 2003 roku przejechałem centralną Australię, zaś w tym roku objechałem cały kontur kontynentu, co wiązało się z pokonaniem 18 tysięcy kilometrów. Kiedy podróżuje się po Australii samochodem, przemierza się olbrzymie dystanse. Jedzie się 3 godziny prostą drogą i pozornie wydaje się, że za oknem wszystko jest takie samo, wciąż martwy podobny krajobraz. Jeśli jednak wyjdziesz z samochodu i skupisz się na obserwacji detali, to ujrzysz tysiące mrówek i pustynne kwiaty. Ja starałem się fotografować otoczenie z perspektywy człowieka, który patrzy powierzchownie, widząc tylko podobne kadry.
Jaka była koncepcja projektu?
Cykl opowiada o pustce, pozornej nicości... Nie jest to wnikliwy reportaż, ale osobiste spostrzeżenie na temat pustki i przemijania. Na australijskich pustyniach architektura jest niszczona przez przyrodę bardzo szybko. Nie zostają żadne ślady bytowania białego człowieka i z jego perspektywy widzimy tam tylko pustkę.
Oprócz fotografii drogi w zmieniającym się oświetleniu, cykl zawiera cztery portrety. Dlaczego?
Starałem się ograniczyć ilość portretów, żeby cykl nie był interpretowany jako reportaż. Jednak zdecydowałem się na umieszczenie 4 portretów Aborygenów w ciasnym kadrze. Zdjęcia te mają przypominać, że ta ziemia jest miejscem ich 60-tysięcznej kultury. Należy do Aborygenów.
Mieszkałeś i pracowałeś w Australii wiele lat, jednak ten projekt zrealizowałeś dopiero teraz. Czy to świeży pomysł?
Pomysł takiej podróży i takiego cyklu chodził mi po głowie od dawna, ale dopiero teraz powstał taki moment, że mam czas na podróże.Wcześniej nie miałem czasu na podróż samochodem, choć kilka razy odwiedzałem Czerwoną Skałę w centrum kontynentu przy okazji realizacji innych projektów. Tym razem jednak podróż miała jednoznaczny charakter: jechałem z gotowym pomysłem w głowie.
Na kilku zdjęciach pojawia się Twój charakterystyczny cień. Czy to przypadek?
Tak - jest to zbieg okoliczności nie mający związku z cyklem W cieniu Paryża. Chcąc fotografować konkretny kadr w ustalonym miejscu i czasie, nie mogłem tego uniknąć.
Dziękuję za rozmowę.
Wystawę Tomka Sikory można oglądać w Sztokholmie od 7 września do 7 października 2004 roku w Skulpturens Huse (Fabryka Nobla) - zbudowanej w 1897 roku przez Alfreda Nobla fabryce kwasu siarkowego. Od roku 1989 Skulpturens Huse pełni funkcję galerii sztuki współczesnej (www.skulpturenshus.se). Wystawa Promised Land zostanie zaprezentowana w ciekawym układzie przestrzennym: zdjęcia będą podwieszone jedno za drugim tak, aby widz miał wrażenie pokonywania drogi. Ekspozycja odbywa się w ramach Festiwalu Xpo-september. Jest to zbiorcza nazwa multimedialnego festiwalu sztuki, głównie fotografii i wideo, który w poprzednich latach eksponował między innymi prace Katarzyny Kozyry i Joanny Rajkowskiej.
Przypomnijmy, że już 4 listopada 2004 roku wystawa prac Tomka Sikory Promised Land trafi do warszawskiej Fabryki Trzciny.
{GAL|26023