Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Przysłony
Kogo to obchodzi?
Czy w sytuacjach zdjęciowych, innych niż te, które były omówione do tej pory (kompozycje opisujące i kompozycje przedstawiające pojedynczy temat), wybór przysłony ma istotne znaczenie? Tak i nie. Spróbuję to wyjaśnić. Świat wypełniony jest kompozycjami Kogo to obchodzi?: "Kogo to obchodzi, jaką przysłonę stosuję, fotografując portret na tle kamiennej ściany?", "Kogo to obchodzi, jaką przysłonę stosuję, fotografując jesienne liście na dnie lasu?" lub postawmy sprawę inaczej: "Kogo to obchodzi, jaką przysłonę stosuję w sytuacji, gdy wszystko w kadrze znajduje się w tej samej odległości?". We fragmentach książki poświęconych kompozycjom opisującym i pokazującym pojedynczy temat żaden z obrazów nie był zrobiony przy użyciu przysłony f/8 i f/11. Nie dlatego że nie używam tych przysłon w ogóle; stosuję je często, ale tylko wtedy, gdy głębia ostrości nie jest istotna. F/8 i f/11 zaliczam do tzw. przysłon środka; one rzadko opisują jakąś historię (pokazując całą wizualną informację przy dużej głębi ostrości) i rzadko wyodrębniają pojedynczy temat (pokazując ostro tylko ograniczoną, wybiórczą ilość wizualnej informacji). Wyobraźmy sobie, że spacerujemy po plaży. Znajdujemy pojedynczą muszlę na gładkim piasku. Podnosimy do oka aparat z obiektywem 28-80 mm, nastawiamy ogniskową 50 mm, patrzymy w dół i wybieramy przysłonę f/8 lub f/11. W tym przypadku, zarówno muszla, jak i piasek są w tej samej odległości od aparatu, tak więc można sfotografować tę scenę przy jakiejkolwiek przysłonie. Podejście "nieważne, jaką" przysłonę zastosować, odnosi się do każdej kompozycji, w której obiekty są w tej samej odległości od fotografującego. Jednak nie chodzi tu o zupełnie przypadkową przysłonę, jak niektórzy fotografujący robią, lecz o przysłonę krytyczną. Jest to po prostu ta przysłona, która daje optymalną ostrość i kontrast obrazu. Przysłony od f/8 do f/11 często są najostrzej rysującymi przysłonami, oferującymi największy kontrast ekspozycji.
Żeby zrozumieć, dlaczego przysłony między f/8 i f/11 są tak ostre, trzeba mieć trochę wiedzy o budowie obiektywu i sposobie, w jaki światło dostaje się do obiektywu. Większość obiektywów jest zbudowana z eliptycznie ukształtowanych elementów szklanych (soczewek - przyp. tłum.). Wyobraźmy sobie, że w obrębie centralnego pola tych eliptycznych elementów jest magnes - często nazywany "czułym punktem", zaprojektowany tak, aby skupić odpowiednią ilość światła i skierować ją na film. Przybliżona średnica tego czułego punktu odpowiada średnicy f/8-f/n. Tak więc, gdy światło wchodzi przez otwarty w pełni obiektyw, na przykład przy f/2.8, pewna jego ilość wykracza poza pole czułego punktu i w rezultacie rozprasza się w całym zasięgu eliptycznym, w takiej postaci dociera do filmu. Efekt przypomina wlewanie mleka do miski postawionej dnem do góry: zaledwie niewielka ilość płynu pozostaje na misce, a większość rozlewa się na boki. Z powodu rozpraszania światła przysłona pełnego otworu nie zapewnia ostrości od brzegu do brzegu, którą mogą dać przysłony od f/8 do f/11. Przy zastosowaniu f/8 do f/11 światło przez obiektyw przechodzi ograniczone do czułego punktu na soczewce. Tak więc, kogo to obchodzi, z jaką przysłoną fotografujemy kompozycje, w których głębia ostrości ma w najlepszym razie minimalne znaczenie? Nas! I co najciekawsze, powinniśmy stosować przysłony kogo to obchodzi (f/8-f/11), jeśli chcemy osiągnąć najlepszą ostrość i duży kontrast.
Nadchodząca od zachodu burza oświetlona przednim światłem wczesnego poranka była dostateczną przyczyną zatrzymania samochodu i zrobienia zdjęcia samotnego domu na wsi. Zastosowałem krytyczną przysłonę f/8, skierowałem aparat w dół na zieloną łąkę i ustawiłem czas naświetlania z korekcją -2/3. Następnie wróciłem do planowanego kadru zawierającego dużą część groźnego nieba i zrobiłem kilka klatek. Kogo to obchodzi, jaką przysłonę zastosujemy, fotografując podobny krajobraz? W końcu wszystko było w tej samej odległości (nieskończoność). Jednak przysłony krytyczne mają tu istotne znaczenie.
Kogo to obchodzi, jaką przysłonę zastosujemy, fotografując portret na tle ściany? Mając aparat na statywie i obiektyw 80-200 mm, nastawiony na ogniskową 135mm, wybrałem przysolone krytyczna f/8 i dostosowałem czas naświetlania.
Gdy wszystko znajduje się w tej samej odległości od obiektywu, głębia ostrości nie ma większego znaczenia (Kogo to obchodzi?). Jednak taka sytuacja daje świetną okazję do zastosowania przysłon krytycznych.
Tę kolorową ścianę na zewnątrz pizzerii w miasteczku Aix-en-Provence we Francji sfotografowałem z ręki obiektywem 35-70 mm przy przysłonie f/8 (nastawiałem czas naświetlania do momentu, aż światłomierz wskazał w wizjerze prawidłową ekspozycję przy 1/125 s).
Graficzny wzór linii i koloru otacza moją piękną żonę. Kogo to obchodzi, jakiej przysłony użyję, skoro odległość fotografowania dla wszystkich elementów tej sceny jest jednakowa? Wykorzystałem ogniskową 35 mm przy przysłonie f/11 i zrobiłem zdjęcie w trybie priorytetu przysłony, pozwalając, by światłomierz dobrał odpowiedni czas naświetlania dla popołudniowego światła padającego na wprost.
Przysłona w makrofotografii
Makrofotografia cieszy się dużą popularnością zarówno wśród amatorów, jak i profesjonalistów. Obiekty, takie jak kwiaty, motyle i inne owady są idealnymi tematami dla makrofotografii, ale nie zapominajmy także o okazjach czekających na złomowiskach i parkingach. Na kursach prowadzonych przeze mnie obserwuję coraz większe zainteresowanie makrofotografią i frapujące osiągnięcia moich uczniów, ukazujące świat abstrakcji i przemysłu.
Gdy pracuje się w tak bliskiej odległości od fotografowanego obiektu, szybko odkrywa się, że wiele zasad obowiązujących w stosunku do przysłony w "dużym świecie" identycznie sprawdza się w małym świecie. Na przykład, choć ten świat jest mniejszy - dużo, dużo mniejszy w niektórych przypadkach - nadal musimy zdecydować, czy chcemy mieć dużą głębię ostrości (w świecie makro to kilka centymetrów), czy też ograniczoną (pół centymetra). A może nasz obiekt makro należy do kategorii przysłony kogo to obchodzi? Są jednak różnice między zwykłą fotografią a makro. Kiedy fotografujemy w dużym zbliżeniu, często musimy położyć się na brzuchu, opierając aparat z obiektywem na obu łokciach, woreczku z fasolą lub statywie nisko rozstawionym nad ziemią. Najmniejsze przesunięcie w ustawieniu aparatu wywołuje diametralną zmianę ostrości. I ponieważ świat makro jest powiększany, nawet najmniejszy wietrzyk będzie próbą dla naszej cierpliwości - bryza wiejąca z prędkością 7 km/godz. będzie miała wymowę 70 km/godz. w wizjerze aparatu. Ponadto, skoro głębia ostrości zmniejsza się im bliżej obiektu się znajdujemy, obszar ten w makrofotografii będzie wyjątkowo mały. Rozciąga się jedynie na jedną czwartą z przodu i jedną drugą za obiektem, podczas gdy w „normalnej" fotografii rozkład głębi ostrości wynosi jedną trzecią przed i dwie trzecie za obiektem. Nie trzeba powtarzać, że dla osiągnięcia rygorystycznej ostrości przy fotografii makro niezbędne jest zapewnienie stabilności aparatu przy wykorzystaniu opartych łokci, woreczka z fasolą lub statywu.
Czy zauważyliście, że funkcja makro w waszym zoomie częstokroć nie wystarczy, by podejść do obiektu naprawdę blisko? Rozwiązaniem tego problemu są pierścienie pośrednie. Sprzedawane są zwykle w zestawie po trzy. Te metalowe tuby wstawia się między aparat i obiektyw, pozwalając na większe zbliżenie do fotografowanego celu. Jak widać na pierwszym przykładzie na sąsiedniej stronie, mój obiektyw 75-300 mm jest niewystarczający do prawdziwego powiększenia makro tego motyla. Aby zbliżyć się bardziej i uzyskać wymaganą ostrość (obok), zrobiłem, co następuje: aparat zamocowałem na statywie, wybrałem przysłonę f/5.6, by otrzymać ograniczoną głębię ostrości i dobrałem prawidłową ekspozycję dla porannego światła przy 1/1000 s.
Następnie zastosowałem pierścień pośredni 12 mm, dzięki któremu mogłem zbliżyć się na tyle, aby wypełnić kadr motylem i podtrzymującym go samotnym kwiatem. Pamiętając, że pole ostrości zmniejsza się w miarę, jak zbliżamy się do obiektu, musiałem starannie wybrać pozycję aparatu, aby płaszczyzna filmu była równoległa do płaszczyzny wyznaczonej przez skrzydła motyla. Światłomierz wskazał 1/60 s jako prawidłową ekspozycję.
Układając to pojedyncze pióro na skale stworzyłem kompozycję, która wymagała wykorzystania obiektywu makro. Wybrałem przysłonę f/22, czas naświetlania 1/15 s, ustawiłem także samowyzwalacz i naświetliłem kilka klatek.
Akcesoria makro i przewaga kompaktu cyfrowego
Na rynku dostępne są różne akcesoria do fotografii makro. Dla użytkowników lustrzanek mamy obiektywy makro lub zoomy z funkcją makro, a także pierścienie pośrednie, konwertery makro i soczewki powiększające - wszystko po to, by umożliwić odpowiednio bliskie podejście do obiektu. Użytkownicy cyfrowych kompaktów także mogą używać soczewek powiększających, w niektórych przypadkach producenci aparatów cyfrowych oferują nasadki makro, które nakręca się na przód obiektywu. Dla tych, którzy fotografują cyfrowymi kompaktami, świat fotografii makro oferuje zbliżenia, o których użytkownicy lustrzanek mogą tylko pomarzyć. Jak wyjaśniłem na stronie 46, f/11 w kompakcie cyfrowym jest odpowiednikiem f/64 w lustrzance małoobrazkowej. A przy tej wartości głębia ostrości jest naprawdę ogromna! I prawdę mówiąc, wszyscy fotografujący lustrzankami - tradycyjnymi czy cyfrowymi - zazdroszczą posiadaczom cyfrowych kompaktów z tego powodu, i nie tylko. No cóż, mam obiektyw makro z maksymalną liczbą przysłony f/32, ale jakże fantastycznie byłoby mieć o jedną przysłonę więcej: f/64. To dałoby naprawdę inną jakość w mojej pracy przy dużych zbliżeniach.
Przyznaję, że czasy naświetlania przy przysłonie f/32 są i tak już wystarczająco długie, ale mimo to czekałbym cierpliwie całymi godzinami, żeby - jeśli to konieczne - ustał wiatr, by zastosować przysłonę f/64. Jest jeszcze jedna przewaga kompaktów cyfrowych, posiadających f/11: nie tylko mogą rejestrować niesamowitą głębię ostrości, ale także robią to przy relatywnie krótkich czasach naświetlania, ponieważ przysłona pozostaje przy wartości 11, a daje głębię osiąganą dla przysłony f/64! Jeśli kiedykolwiek potrzebowaliście pretekstu, by zrobić kilka fascynujących zbliżeń makro, proszę bardzo, oto on. Pozostaje jedynie upewnić się, czy wasz obiektyw ma funkcję makro lub możliwość zastosowania dodatkowych akcesoriów. Mam nadzieję, że tak!
Zwrócenie uwagi na świat detali przemysłowych może prowadzić do fascynujących odkryć. Zardzewiałe drzwi z łuszczącą się farba są doskonałym przykładem. Mając takie temat, można wykorzystać wiele rożnych abstrakcyjnych ujęć. Obraz poniżej wygląda jak zdjęcie lotnicze błękitnego jeziora otoczonego wystającymi skalami piaskowca. Aparat umieściłem na statywie i użyłem przysłony f/16. Dzień był pochmurny, wiec wybrałem tryb priorytetu przysłony, pozwalając aparatowi dobrać odpowiedni czas naświetlenia.
Jak blisko można podejść do fotografowanych obiektów? Z pomocą małego pierścienia pośredniego na obiektywie szerokokątnym możemy zbliżyć się na minimalną odległość. Zdjęcie powyżej tak naprawdę pokazuje różę. Zastosowałem obiektyw 35-70 mm, statyw oraz mały pierścień pośredni 12 mm i wkrótce zagubiłem się w świecie zmysłowości, zakrzywionych linii i tonów.
Chciałem oddać miękkie kształty i zabarwienia róży w bardzo emocjonalny, uczuciowy sposób, dlatego użyłem dużego otworu obiektywu - w tym przypadku f/4.
Czy potrzebujecie powodu, by wcześnie wstać? Oto on: wczesny poranek jest najlepszą porą, żeby się zagubić wśród pól i łąk pokrytych rosą. Z obiektywem 35-70 mm w trybie makro, nastawionym na ogniskową 35 mm podszedłem do źdźbła trawy, na którym osiadły dwie krople rosy. Aby zawrzeć na zdjęciu ich otoczenie, ustawiłem przysłonę f/22, dzięki czemu mogłem oddać je w pełnej ostrości, jednocześnie rozmywając odległe drzewo w tle.
Żeby uzyskać inny wymiar makro - tylko te dwie krople rosy - zmieniłem obiektyw na micro nikkor 70-180 mm. Aparatem umieszczonym na woreczku z fasolą byłem w stanie ostro odwzorować te dwie krople oraz odwrócone do góry nogami odbicia światła w każdej z nich, przedstawiające drzewo i pole za nim w typie obrazu uzyskiwanego z rybiego oka. Użyłem wężyka do wyzwolenia migawki i zrobiłem kilka zdjęć w przerwach pomiędzy podmuchami lekkiego wietrzyka wiejącego nad łąką. Przedzieranie się przez pole w nieprzemakalnych spodniach było dobrym pomysłem.
Przysłona w zdjęciach pod światło
Z pewnością oglądaliście filmy, które pokazywały nocne sceny nakręcone na dobrze oświetlonych ulicach. Czy zauważyliście, że gdy kamera zbliżała się do postaci, światła w tle wyglądały jak nieostre kolorowe koła lub sześciokąty? Jest to kolejne optyczne zjawisko: w makrofotografii wszystkie punkty świetlne oddane nieostro zostaną zarejestrowane na filmie lub medium cyfrowym w kształcie roboczej przysłony. Ponadto odległość między głównym obiektem i światłami tła determinuje wielkość i rozproszenie punktów znajdujących się w nieostrości. Te punkty zwane są także "odbiciami lustrzanymi". Aby zbudować tło z nieostrych kół, trzeba użyć pełnego otworu obiektywu. To jedyna przysłona, która ma dokładnie kolisty kształt. Wszystkie pozostałe przysłony są sześciokątne. Tak więc, niezależnie od tego, czy mamy obiektyw makro (dla którego pełny otwór przysłony może być przy f/2.5 lub f/4), czy zmiennoogniskowy teleobiektyw z funkcją "makro" lub pierścienie pośrednie zamocowane na zoomie 35-70 mm (gdy pełny otwór jest przy przysłonie f/3.5 lub f/5.6), musimy fizycznie nastawić pełen otwór obiektywu, aby otrzymać koliste kształty. Jeśli wolimy kształty sześciokątne, użyjmy jakiejkolwiek przysłony oprócz pełnego otworu. Im szybciej zaczniemy wykorzystywać te nieostre kształty, tym bardziej będziemy doceniać i stosować kompozycje pokazujące graficzny symbolizm.
Na koniec, nie zapomnijmy sfotografować słońca. Odwiedzałem niezliczone łąki o świcie lub tuż przed zachodem słońca i nastawiałem sprzęt makro na pojedyncze źdźbło trawy lub kłos na tle olbrzymiej i ukazujące się nieostrej tarczy słonecznej. Nie była to, oczywiście, rejestracja samego słońca, ale raczej kolisty zapis odległych promieni światła.
ĆWICZENIE: Lampki na choinkę - nie tylko na święta
Weźmy zestaw lampek choinkowych i zapalmy je w ciemnym pokoju. Spójrzmy na nie obiektywem do zbliżeń (albo prawdziwym obiektywem makro, zoomem z funkcją makro lub krótkim teleobiektywem z pierścieniem pośrednim). Następnie umieśćmy rękę przed lampkami i nastawiajmy aparat, aż ręka będzie ostra. Za ręką powinniśmy zobaczyć mnóstwo nieostrych kształtów świetlnych.
Przypomnijmy, że - aby zapisać te nieostre kształty jako koła - musimy użyć otwartego obiektywu (najmniejszą liczbę przysłony), a żeby zapisać je jako kształty sześciokątne, rozważmy użycie przysłony f/8 lub f/11. Jeśli aparat ma podgląd głębi ostrości, wykorzystajmy go po nastawieniu f/8 lub f/11 i zauważmy, jak kształty zmieniają się od kół do sześciokątów. Mając już praktykę z lampkami choinkowymi, spróbujmy wykorzystać tę technikę w jakiejkolwiek porze roku. Neony, oświetlenie budynków, a nawet światła przednie lub tylne samochodów mogą tworzyć nieostre plamy świetlne. Spójrzmy na nie przy użyciu sprzętu makro z odległości od trzech do sześciu metrów i cieszmy się tym świetlnym przedstawieniem. Dla fotografujących tradycyjnymi aparatami na film, owe refleksy mogą być ciekawymi elementami podczas fotografowania podwójnych ekspozycji nocnych lub zmierzchowych scen miejskich. Sfotografujmy ostrą wersję takiej sceny, a następnie wersję nieostrą.
Słońce zachodzi, a wy właśnie kończycie kolejne popołudniowe zdjęcie, ale zanim pójdziecie spać, rzućcie okiem na chowającą się za horyzont tarczę słoneczną. Obiektywem micro nikkor 105 mm, ustawionym na pełny otwór przysłony f/4, skadrowałem samotny dmuchawiec z nasionami na tle zachodzącego słońca. Ogromne rozmyte światło przyjemnie wypełniło wizjer aparatu. Biorąc pomiar z nieba nad kulą światła, nastawiłem czas otwarcia migawki na 1/500 s i ponownie skierowałem obiektyw na dmuchawiec.
Mój brat Jim, prawdziwy wyzyskiwacz, obiecał mi przynajmniej jeden dzień wolny przy budowie jego nowego domu minionej zimy w Kodiak na Alasce. Kiedy wreszcie ten dzień nadszedł, wybiegłem o świcie w mroźną przestrzeń. Nie musiałem daleko iść, by zanurzyć się w świecie makro. Skadrowałem samotny baldach z nasionami na tle nieostrych i barwnych refleksów świetlnych. Przy otwartej przysłonie f/4 byłem pewien, że zarejestruję koliste kształty. Z powodu silnego tylnego oświetlenia ustawiłem ekspozycję na światło padające na trawę w pobliżu moich stóp, dobrałem czas naświetlania 1/125 s i ponownie ustawiłem kadr na wybrany obiekt.
To ostatni fragment Ekspozycji bez tajemnic Bryana Petersona publikowany na łamach fotopolis.pl. Przypominamy, że na polskim rynku pojawiła się kolejna pozycja autora, równie interesująca i pomocna - Czas naświetlania bez tajemnic. Polecamy.