Akcesoria
Godox V100 - nowa definicja lampy reporterskiej?
Fotografowanie sportu powszechnie kojarzy się z koniecznością taszczenia ze sobą ogromnych długo- i stałoogniskowych obiektywów, które wcześniej trzeba jeszcze za kosmiczne pieniądze kupić. Planując artykuł chciałem się z tą tezą rozprawić, ale przyznam że nie do końca mi się udało. Powodem była między innymi rozmowa z Adamem Nurkiewiczem, zawodowcem w tej branży (fotografem sportowym, założycielem agencji Mediasport). Przy każdej mojej sugestii typu, że zamiast "trzysetki" F2.8 fotoamator mógłby użyć zooma 70-300 mm F4-5.6 albo 70-200 mm F2.8 z konwerterem 1.4 x, Adam mimowolnie krzywił się i wracał do zalet jasnych "stałek". W sumie trudno się dziwić, gdyż to one niemal zawsze zapewniają wysoką jakość obrazu już od otwartej przysłony, a ich wyższa (przeważnie) od zoomów jasność ułatwia pracę autofokusowi i pozwala na użycie krótszych czasów naświetlania - rzeczy przy zdjęciach sportu bardzo istotne. Poza wysoką ceną długich jasnych teleobiektywów, problemem dla amatorów jest przyzwyczajenie do zoomów, które dzięki zmiennemu kątowi widzenia pozwalają elastycznie dopasować się do sytuacji zdjęciowej.
Profesjonalistom jest łatwiej, gdyż każdy ma przy sobie dwa (co najmniej) aparaty z przypiętymi obiektywami, których użycie jest najbardziej prawdopodobne. U nich "zmiana ogniskowej" trwa niewiele dłużej niż w zoomie. Fotoamatorów na taki luksus przeważnie nie stać, stąd muszą iść na kompromis. Adam Nurkiewicz radzi, by w takim wypadku skupić się na optyce, a nie aparatach. Lepiej kupić jeden, niekoniecznie bardzo zaawansowany korpus, a różnicę w cenie przeznaczyć na dobre obiektywy. Pamiętajmy, że jest jeszcze jedna możliwość: można profesjonalny, stały obiektyw wypożyczyć na kilka dni (np. z Sigma Pro Centrum) i fotografować sport takim sprzętem, jak zawodowcy, którzy na zdjęciach sportowych zarabiają.
Czy jednak dobry zoom może sprawdzić się w fotografii sportu? "Jeśli musiałbym polecić jakiś zoom do fotografii sportu" - odpowiada Adam Nurkiewicz - "to wybrałbym 70-200 mm - w przypadku Sigmy 70-200 mm F2.8 II APO EX DG Macro HSM." To uniwersalny obiektyw, pozwalający zarówno na fotografowanie w hali, jak i na dużych stadionach, choć w przypadku tych ostatnich nie ma szans by uzyskać zbliżenie akcji rozgrywającej się dalej. Do takich celów przydatna jest optyka rzędu 400-600 mm, ale taka w wersji F2.8-F4 jest niedostępna dla amatorów ze względów cenowych. Z pomocą przychodzą tu mniejsze od 24 x 36 mm wymiary matryc większości cyfrowych lustrzanek. Matryca formatu APS-C zmienia taki 70-200 mm w odpowiednik małoobrazkowego 100-300 mm, co wyraźnie powiększa nasze możliwości na długich dystansach, zaś zoom 100-300 mm staje się ekwiwalentem małoobrazkowego 150-450 mm. To nadal nie to samo co 300 mm F2.8, czy 400 mm F2.8, ale na początek może wystarczyć.
Dodajmy, że nie warto na siłę kupować jak najdłuższej optyki. Lepiej używać trochę krótszej, ale za to jaśniejszej. "Zbyt krótki" obiektyw możemy w razie potrzeby wydłużyć telekonwerterem - oczywiście jeśli producent obiektywu taką możliwość dopuszcza. Z tą moją ideą Adam się zgadza i radzi: "jeśli w danej sytuacji brakuje nam w torbie odpowiednio długiego szkła, to oczywiście róbmy tym, czym możemy, ale nie traktujmy tego jako stałej praktyki."
Wielu fotografów-hobbystów wybiera krótsze, ale jaśniejsze szkła i korzysta z dużych 10- 12-megapikselowych matryc, wykonując przybliżanie sceny "post factum". Adam Nurkiewicz podkreśla jednak: "kadr powinien być przemyślany i takie kadrowanie "post factum" nie pownno być normą".
Wracając jednak do polecanego zoomu 70-200mm. Jeśli używamy lustrzanki APSowej, to ten zakres ogniskowych może się okazać w pewnych sytuacjach zbyt długi jak na optykę uniwersalną. Rozpatrzmy więc opcję zakupu niepełnoklatkowego zooma długoogniskowego, np. Sigmy 50-150 mm F2.8 II APO EX DC HSM. Jest on mniejszy, lżejszy, tańszy i również w pełni współpracuje z oboma konwerterami Sigmy: APO 1.4 x EX DG oraz APO 2 x EX DG.
Bywa jednak że potrzebujemy naprawdę wąskich kątów widzenia. To zawodowcy posługują się "stałkami" 500-600 mm (a i dłuższymi) o świetle F4-F5.6 uzupełnionymi telekonwerterami. Dla amatorów brak tu alternatywy pozwalającej dorównać jasnością i jakością, ale w sytuacjach gdy światła nie brakuje sytuacja wygląda nieco lepiej. Fotografując w jasny dzień zawody wioślarskie, regaty żeglarskie, czy wspinaczkę, możemy mocniej przymknąć przysłonę, co wyraźnie poprawi jakość obrazu pochodzącego z optyki ze średniej półki. Gdy przymierzamy się do zdjęć w takich sytuacjach, pomyślmy o użyciu zooma 100-300 mm F4 APO EX DG HSM z telekonwerterem, choć pamiętamy że po dołączeniu APO 2 x EX DG stracimy autofokus. Alternatywą może być zoom 50-500 mm F4-6.3 APO EX DG HSM, który cenowo plasuje się podobnie jak 100-300 mm F4. A wspomnieć też warto, że Sigma 120-300 mm F2.8 APO EX DG HSM nie jest już tak droga jak dawniej i można kupić ją za 8000 zł, czyli tylko o 2000 zł więcej niż 70-200 mm F2.8 Nikona czy Canona.
Zoomy zoomami, ale fotografujący sport zawodowo, nawet jeśli ma taki 70-200 mm F2.8 (a najczęściej ma), to i tak zazwyczaj woli użyć stałoogniskowego 135 mm albo 200 mm. Warto o takim podejściu pamiętać, zwłaszcza gdy planujemy fotografią sportu zająć się na poważnie.
Jednak nie wszystko rozgrywa się daleko od nas, a więc nie zapominajmy o krótkich ogniskowych. Przy tym Adam radzi, by zamiast zooma 28-70 mm F2.8 wybrać raczej stałoogniskowe 30 mm i 85 mm o jasności F2, albo i jaśniejsze. Nie zapominamy też o najszerszych kątach widzenia pozwalających objąć całą halę czy stadion albo zapewnić efektowną i dynamiczną perspektywę fotografując sportowca z bardzo małej odległości.
Tyle dobrych rad w kwestii wyboru obiektywów, ale zdaję sobie sprawę że ogromna większość osób nie traktujących zdjęć sportu zawodowo, posługuje się i będzie się posługiwać dość ciemnymi zoomami z F5.6 na dłuższym końcu zakresu ogniskowych. Nie oznacza to jednak wcale, że nie mają oni szans na wykonanie dobrych zdjęć. Takie zdjęcia są oczywiście w zasięgu ich możliwości, ale muszą się oni szczególnie starannie przygotować do ich wykonania. Warto by znali możliwości swych obiektywów, wiedzieli w jakim zakresie ogniskowych i przysłon można na nich polegać i do tych parametrów zaplanowali ujęcia. Zaplanowali, a więc najlepiej odwiedzili wcześniej miejsce wydarzenia, zorientowali się w jej rozkładzie, kierunku i sile oświetlenia, skąd można by fotografować, i biorąc to wszystko pod uwagę opracowali plan zdjęć. Jeśli nie możemy przygotować się w ten sposób, to zajrzyjmy do Internetu, gdzie znajdziemy sporo zdjęć z różnych aren. Przyjrzyjmy się im, zobaczmy skąd fotografują zawodowcy, jakie pomysły już wykorzystali, a jakich jeszcze nie, skąd jeszcze można robić zdjęcia itd.
Wbrew Adamowi Mickiewiczowi mierzmy zamiar podług sił, a możemy osiągnąć naprawdę dobre efekty. Natomiast Adam Nurkiewicz podpowiada: zdjęcia sportu to nie tylko zbliżenia dwóch nóg i głowy walczących o piłkę. Takie może być trudno wykonać amatorowi, ale nie ma problemu by przyjrzał się widowisku sportowemu szerzej - dosłownie i w przenośni. Twarze kibiców, trenerów, stadion zsypany konfetti, scenki rodzajowe sprzed i po zawodach - pole do popisu jest duże. Przy tym tego typu zdjęcia mogą o wydarzeniu sportowym powiedzieć równie dużo, a czasem i więcej niż standardowe zdjęcia sportowców.
Podziękowania dla Adama Nurkiewicza za cenne wypowiedzi i użyczenie zdjęć do publikacji. Więcej fotografii na stronie autora: www.adamnurkiewicz.com