Akcesoria
Sennheiser Profile Wireless - kompaktowe mikrofony bezprzewodowe od ikony branży
Przedmioty wokół nas można pogrupować na te interesujące od razu i te, które stają się piękne w obiektywie makro. Dzisiaj sprawdzimy, jak rzeczy zwykłe, które każdy z nas może znaleźć podczas kwarantanny wokół siebie, wyglądają w dużym powiększeniu.
Artykuł powstał we współpracy z marką Laowa
Zaznaczmy od początku, że makrofotografia to zajęcie dla cierpliwych. Mozolne ustawianie niewielkich gabarytowo przedmiotów, odpowiednie oświetlenie, mała głębia ostrości - to wszystko może na początku dać we znaki, a mówimy tutaj tylko o martwej naturze! Spece od dwóch do ośmiu par oczu, to dopiero magicy, ale o tych skillach niech wypowiadają się lepsi ode mnie. Dlatego nie zrażajcie się chwilowymi niepowodzeniami. Mi powołanie choć jednego znośnego zdjęcia zajęło parę godzin, bo w świecie obiektów, które ważą gramy, tony cierpliwości trzeba ustawić na szali i co zaskakujące - wszystko pięknie się równoważy.
Obiektyw Laowa 25 mm F/2.8 2.5-5X Ultra Macro, z którego przyszło mi korzystać, nie posiada pierścienia ostrości, co może w początkowej fazie nastręczać trudności. Z drugiej strony, dzięki takiej, a nie innej konstrukcji oferuje powiększenie od 2,5 x do aż 5 x! Jest to zatem kompletne szkło dla nawet najbardziej wymagających druhów.
Przez swoją budowę i sposób operowania ostrością, głęboko zachęcam do skorzystania z szyny nastawczej do statywu, dzięki czemu uzyskamy znacznie pełniejszą kontrolę nad obrazem, co jest kluczowe przy późniejszym, ewentualnym focus stackingu. Ja takiej szyny nie posiadałem, dlatego musiałem być dużo bardziej precyzyjny przy każdym zdjęciu, co naprawdę zajmuje długie godziny, a do tego raczej polujemy wtedy na jedno ujęcie, a nie na serię, którą potem połączymy w jedną całość.
Obiektyw Laowa jest jasny, co może kusić w przypadku niedostatecznej ilości światła, ale polecam oparcie się podszeptom diabła i skorzystanie z zakresów przesłony od f/8-f/16, gdyż poniżej, bez wspomnianego raila, głębia będzie na tyle płytka, że poza kremowym rozmyciem tła zobaczymy niewiele.
Fotografia makro u najlepszych, to mocno nasycone barwy i wspaniale oświetlone obiekty z pięknymi tłami, a to wymaga naprawdę sporych ilości światła. Zważywszy na przedmioty, które przyszło fotografować mi w kuchni, skorzystałem - poza światłem kuchennym - z latarki telefonu, która zaskakująco dobrze radziła sobie w tym zadaniu. Choć do ideału ring lightów czy niewielkich setupów studyjnych było mu daleko, to skupiona moc tego światła, w połączeniu z jego mobilnością, dawała potrzebną przy takich próbach elastyczność.
Często ustawiałem telefon za butelką kolorowego napoju i podświetlałem z tyłu, tworząc łunę za przedmiotami, a z przodu doświetlałem obiekty drugim telefonem lub inny źródłem światła. Cały setup może nie prezentuje się godnie, ale daje zaskakująco dobre efekty, godne kwarantannowej, amatorskiej sesji z użyciem tego, co jest pod ręką.
W innym wypadku położyłem średniej wielkości truskawkę na latarce telefonu, a ta odwdzięczyła mi się niesamowitym, głębokim kolorem, jakiego próżno szukać świecąc na obiekt z przodu. Taki sam efekt uzyskałem z makaronem (wszędzie go pełno!). Eksperymentujcie! Za kilkunastoma zdjęciami wybranymi do tej notki stało kilkaset mniej udanych strzałów, gdzie szukałem perfekcyjnego kąta iluminacji i oświetlenia czołowego. Nie ma sprawdzonych rozwiązań, zwłaszcza w polowych warunkach.
Nie ma obiektu, który w dużym powiększeniu wyglądałby słabo. Są tylko te, które wyglądają mniej lub bardziej zjawiskowo. Szukajcie odpowiedniej inspiracji wokół siebie i prowokujcie rzeczywistość do zdjęć. Bańki mydlane? Pewnie! Kropelka oliwy na wodzie? Jasne! Kryształki cukru? Już biegnę! Każdy obiekt, od monety, po brzeg wyświechtanej życiem łyżeczki, można przedstawić w nieoczywisty sposób.
Zacnym motywem wydaje się być także takie przedstawianie miniaturowej rzeczywistości tak, by głęboką chochlą czerpała z pełno gabarytowego świata. Nasiona w truskawce przypominające baloniki? Checked. Makaron ułożony jak te ‘instagramowe skały na Islandii’? Checked. Pigułka, której wnętrze przypomina obiekt z kosmosu pełny pozaziemskiego życia? Trzy razy tak!
Skorzystajcie z wypoczętej domowym odosobnieniem wyobraźni i zawalczcie o najlepsze skojarzenia. Będziecie zaskoczeni widząc, jak daleko zaniesie od Was od pierwszego do ostatniego punktu w tej fotograficznej układance!
Tekst i zdjęcia: Sebastian Huber (instagram.com/sebastianhuber)